Najwięcej tego typu instalacji miałoby powstać na Śląsku. – Do tutejszego urzędu wpłynęły wnioski od 13 nowych podmiotów zgłaszających chęć realizacji 16 instalacji termicznego przekształcania odpadów o łącznej wydajności wynoszącej 1,6 mln ton rocznie – informuje Sławomir Gruszka, rzecznik marszałka woj. śląskiego.
Co ważne, są to zupełnie nowe wnioski, a nie już zaplanowane inwestycje, wpisane do wojewódzkich planów gospodarki odpadami. Tych jest bowiem 34.
Ruszyła machina
Ostatnio jedna z nich – zakład w Oświęcimiu – uzyskała wsparcie ze strony Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w kwocie 63 mln zł (cała inwestycja jest warta 492 mln zł).
Po burzliwym procesie inwestycyjnym ruszyła też budowa elektrociepłowni zasilanej odpadami w Gdańsku. Jej koszt to blisko 507 mln zł, z czego 271 mln zł pokrywa dofinansowanie unijne. Prawdopodobnie będzie to jednak ostatnia inwestycja wybudowana przy wsparciu funduszy UE, która w nowej perspektywie finansowej kładzie nacisk na rozwój recyklingu, uznając spalarnie za niezgodne z nadrzędną ideą gospodarki o obiegu zamkniętym.
W sytuacji, gdy UE deklaruje „zakręcenie kurka”, sektor prywatny proponuje gminom partnerstwo publiczno-prywatne, w którym będą realizowane inwestycje mające zapewnić stabilne ceny dla mieszkańców na 15-30 lat. To argument, który przemawia do wielu samorządów, od miesięcy zmagających się z lawiną drastycznie rosnących kosztów.
Wszystko w rękach resortu
Nie wiadomo jeszcze, jakimi kryteriami przy tak dużej liczbie zainteresowanych będzie kierowało się Ministerstwo Klimatu. Wiadomo już na pewno, że rząd nie chce zrezygnować z limitu spalania maksymalnie 30 proc. odpadów produkowanych rocznie, który od wielu lat jest fundamentem polityki środowiskowej i ma nim pozostać.
Resort nie chce też, by gminy widziały w spalarniach szybkie rozwiązanie problemów ze śmieciami, przedkładając je nad recykling i poprawę selektywnej zbiórki. Dlatego też chce dopuścić do realizacji tylko najlepsze i możliwie najszybsze do wdrożenia projekty. Ma to być maksymalnie kilkanaście instalacji w całym kraju.
Mówi się jednak, że może być tak, iż lista instalacji w ogóle nie powstanie. Jak bowiem podkreśla Jacek Ozdoba, wiceminister klimatu, trzeba mieć świadomość, że wolumen RDF będzie malał w wyniku wdrażania kolejnych reform i rozwoju rynku recyklingu. Zagwarantuje to, że podmioty będą ostrożniejsze przy inwestycjach i postawią tylko na w pełni uzasadnione ekonomicznie projekty. To o tyle ważne, że resort nie planuje żadnych specjalnych programów wsparcia dla takich instalacji.
Rozpoczyna się budowa spalarni w Gdańsku. Po dwóch latach od podpisania umowy
Za i przeciw
Przeciwnicy spalarni przekonują, że uruchomienie tego typu instalacji doprowadzi do drastycznego spadku recyklingu, bo odpady łatwiej będzie spalić niż przetworzyć. Zapominają jednak, że w hierarchii postępowania z odpadami recykling stoi wyżej niż spalanie i odzysk energii.
Ekolodzy argumentują, że spalarnie emitują szkodliwe związki (m.in. dioksyny i furany) – choć wymogi emisyjne są bardziej rygorystyczne niż w przypadku wielu już działających obiektów, takich jak elektrociepłownie opalane węglem. Argumentów za i przeciw jest dużo, dyskusje trwają, a tymczasem, wg danych GUS, produkujemy rocznie 12,5 mln ton odpadów, które trzeba – w ten czy inny sposób – zagospodarować…
Źródło: Forsal.pl
Kotłowy
Komentarz #60357 dodany 2020-05-14 21:39:18
Czy może ktoś mi wyjaśnić skąd się wziął ten fundament gospodarki odpadami - czyli 30% limit spalania odpadów? Nigdzie w Europie tego nie ma, nie wynika to z żadnej dyrektywy unijnej. Czyli nałożyliśmy sobie jakiś limit sami i teraz próbujemy rozwiązał problem jaki ten limit stworzył. Podobne cuda zrobili Litwini gdzie zabronili budowy spalarni 20 km od najbliższych zabudowań. Oczywiście niedawno ich sądy stwierdziły ze takie zakazy są niekonstytucyjne.