Rząd prowadzi negocjacje w Unią Europejską na temat różnych polityk energetycznych. Rozmowy dotyczą m. in. pakietu zimowego, dyrektyw BAT, a teraz także reformy ETS-u. W związku z prowadzonymi negocjacjami zostały wstrzymane decyzje dotyczące inwestycji.
Podmioty polskie upadają albo są przejmowane przez banki, a te posiadające zagranicznych udziałowców mogą skorzystać z opcji arbitrażu. W ramach podpisanych umów międzynarodowych mogą dochodzić swoich praw o naruszenie zasad konkurencji i pogorszenie ich.
– Spółki energetyczne, w których swój udział ma państwo polskie, wypowiadają m.in. tzw. umowy CPA – długoterminowe na dostawy certyfikatów, które wcześniej były podstawą do pozyskania finansowania przez spółki celowe, np. produkujące prąd z energii wiatrowej – powiedział Marcin Roszkowski, prezes zarządu Instytutu Jagiellońskiego.
– Niektóre z nich były zawierane skandalicznie. Na towarowej giełdzie energii mamy teraz dwa rynki – bezpośrednie kwotowania zielonych certyfikatów na rynku spotowym i ceny wynikające z umów długoterminowych, których jest o wiele więcej i są wyraźnie wyższe od ceny giełdowej. Trudno mówić o rynku zielonych certyfikatów, który jest kompletnie rozregulowany. Takie jest niestety tło tego sporu. Polskie podmioty mają problemy, a zagraniczne mogą dochodzić swoich praw w sądach arbitrażowych – podsumował Roszkowski.
Komentarze (0)