Anonimowi pracownicy spalarni w Koninie wysłali list do prezydenta miasta i samorządowców. Informują w nim o nieprawidłowościach, jakie miały mieć miejsce w instalacji. Do pisma odniósł się prezes spalarni – Jan Skalski, który twierdzi, że “konflikt ma podłoże personalne”.
Pracownicy zarzucają nieprawidłowości
Pismo dotarło do parlamentarzystów i samorządowców reprezentujących udziałowców spółki, trafił też na biurko prezydenta miasta. Pracownicy Miejskiego Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi w Koninie zarzucają w nim, m.in. że “niesortowane śmieci miały być po kryjomu wywożone na składowiska”, “worki z tworzywami sztucznymi są tylko częściowo sortowane, worki nie są rozrywane, a odpady w większości trafiają do spalarni”.
W piśmie czytamy również, że “w spalarni pali się zanieczyszczonymi śmieciami, co powoduje liczne awarie instalacji”. W opinii pracowników zakład miał nie przekazywać surowców do recyklingu, a kierować je wraz z odpadami zmieszanymi do spalania.
Kontrole nie wykazały naruszeń
Do treści anonimu odniósł się prezes MZGOK Jan Skalski. Twierdzi, że informacje, które ujęto w piśmie, mogą zaskoczyć jedynie samorządowców nowej kadencji, bo “te informacje były przedmiotem wcześniejszych kontroli o charakterze interwencyjnym, prowadzonych przez inspekcje i instytucje”.
– Ich celem było zbadanie doniesień kierowanych do różnych organów państwa – mówi Skalski. Chodzi o kontrole przeprowadzone w latach 2015-2018. Zgodnie z przekazanym wykazem nie stwierdzono większych naruszeń.
Zakład został również poddany wielomiesięcznym kontrolom WIOŚ-iu. Przekrojowa kontrola obejmowała lata 2012-2017 i była przedłużana ze względu na pojawiające się nowe wątki. Przesłuchano 18 świadków, pobierano próbki, prowadzono badania laboratoryjne. Ostatecznie nie wykazano niezgodności.
Zemsta za brak podwyżek?
– Mam podejrzenie graniczące z pewnością, że autorami anonimu są byli pracownicy MZGOK, którzy swoją aktywność wykazywali w latach 2015-2017. Efekty kontroli, niestety, nie spełniły oczekiwań informatorów – mówi Skalski.
Zdaniem Jana Skalskiego zamieszanie może mieć podłoże personalne. Chodzi o podwyżki dla pracowników. W zeszłym roku pracownicy mieli otrzymać podwyżkę w wysokości od 400 do 500 zł. – Niektórzy dostali dużo mniej, dlaczego? – czytamy w anonimowym piśmie ws. spalarni.
Prezes Skalski tłumaczy: “uzgodniono, że w spółce zostanie przeprowadzona regulacja płac polegająca na wyrównaniu wynagrodzenia w danej grupie pracowniczej na zasadzie: jednakowa praca – jednakowa płaca. Regulacja miała być przeprowadzona w I kwartale 2018, ale ze względów finansowych aneksowano ten termin na 1 lipca 2018. Przyjęta zasada stworzyła sporadyczne przypadki, że pracownik, który w danej kategorii zaszeregowania miał dotychczas wynagrodzenie wyższe od pozostałych, otrzymał niższą podwyżkę”.
Wyjaśnienia prezesa przyjął także prezydent Konina. – Prezydent Miasta Konina Piotr Korytkowski – jako przedstawiciel głównego udziałowca Miejskiego Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi sp. z o.o. w Koninie – stanowczo protestuje przeciwko rozpowszechnianiu informacji dotyczących funkcjonowania MZGOK, a niepotwierdzonych przez kontrole przeprowadzane w zakładzie w latach 2015-2018 – poinformowała rzeczniczka prezydenta Aneta Wanjas.
Maximus Segregatus
Komentarz #16173 dodany 2019-02-21 18:48:56
Nic dziwnego, że samorządowcy protestują przeciwko spalaniu odpadów zmieszanych niepoeortowanych...