W ogrodach deszczowych, przypominających zwykłe ogrody, sadzi się specjalne rośliny hydrofitowe, np. turzyce, kosaćce, sity, lobelia, fiołki błotne i strzałki wodne. Jest wśród nich też tatarak zwyczajny, żywokost lekarski i sadziec konopiasty. Ich korzenie albo kłącza zatrzymują zanieczyszczenia z przepływającej wody deszczowej zbieranej z powierzchni dachów, chodników, dróg i parkingów. Można je tworzyć przy budynkach, a ich wykonanie nie wymaga specjalistycznej wiedzy ani sprzętu.
Ogrody funkcjonujące w Gdańsku pełnią funkcję małego zbiornika retencyjnego połączonego z mini oczyszczalnią, zbierają i wykorzystują deszczówkę z pobliskich terenów. Rosnące tam rośliny mają zdolność oczyszczania wody deszczowej i gleby z metali ciężkich. Każdy ogród ma za zadanie wchłonąć opad o natężeniu przynajmniej 30 mm, trwający około pół godziny.
Jak powstaje ogród?
– Nie wszędzie jest jednak możliwość przekierowania wód nadmiarowych do sieci kanalizacji deszczowej – mówi Agnieszka Kowalkiewicz, rzecznik prasowa Gdańskich Wód. Jak informuje, tego typu sytuacja jest np. przy ul. Stryjewskiego. Ze względu na dużą dostępność terenu w tym miejscu, zdecydowano się na założenie ogrodu dwukrotnie większego niż potrzeba, dlatego brak przelewu awaryjnego nie stanowi większego problemu.
Agnieszka Kowalkiewicz wyjaśnia też jak powstaje tego typu ogród. Projektowanie dzieli się na kilka etapów. W pierwszym następuje ścisła współpraca z mieszkańcami, którzy typują miejsca pod potencjalne ogrody deszczowe. Zgłoszenia weryfikowane są pod kątem merytorycznym i ekonomicznym. Jeśli koszt założenia ogrodu jest niewspółmierny do szacowanej pojemności retencyjnej, proponuje się inne, tańsze rozwiązanie np. nieckę trawiastą.
Drugi etap to szacowanie możliwości terenowych: sprawdzane jest ile wody można zmieścić na danym terenie. Zdarza się, że założenia muszą być weryfikowane w trakcie prac ziemnych. Utrudnienia wynikają np. z niezidentyfikowanych na mapach projektowych sieci, albo rozłożystego systemu korzeniowego miejscowych drzew.
– Rzeczywistą pojemność ogrodu deszczowego określamy po jego założeniu, na podstawie pomiaru wykonywanego specjalnym urządzeniem, które służy także do określania skuteczności sieci kanalizacji deszczowej przy odbiorach – informuje Agnieszka Kowalkiewicz.
Wykonanie ogrodu wymaga przeprowadzenia wykopów (0,5-3 m), by uzyskać odpowiednią nieckę zbierającą wodę. W przypadku utrudnień, wykopuje się tylko metr ziemi, a warstwę wierzchnią gleby wymienia się wtedy na bardziej chłonną (infiltracyjną). – W przypadku ogrodu na ul. Azaliowej wykorzystaliśmy naturalną nieckę – mówi Agnieszka Kowalkiewicz. – Także na Matarni tylko nieznacznie pogłębiliśmy i wymodelowaliśmy miejsce, na którym powstał mini park, nazwaliśmy go tak, ponieważ poza hydrofitami nasadzono tam także drzewa i krzewy. Generalnie jednak, założenie miejskiego ogrodu deszczowego wymaga od nas często uzyskania pozwoleń i uzgodnień – zaznacza.
(Nie) bezpieczne opady
Suma burzowych opadów, które wystąpiły nad Gdańskiem w ciągu około 40 minut, wyniosła w poszczególnych dzielnicach 50-62 mm (najwięcej wody spadło z nieba nad Jelitkowem). To miesięczna norma opadowa dla czerwca. Mieszkańcy wcześniej zmagali się tam z problemem piwnic zalewanych wodą spływającą podczas nawalnych deszczy z górnego, stromego tarasu zabudowy. W dzień po ulewie mieszkańcy raportowali, że nowy ogród spełnił swoje zadanie i uchronił ich przed zalaniem. Podobnie było w innych dzielnicach.
– W lipcu planujemy założyć ogród deszczowy przy Oruńskiej Kuźni. Kolejne, maksymalnie cztery realizacje, szykujemy na jesień tego roku. Dzielnice i miejsca nie zostały jeszcze ostatecznie wytypowane – informuje Agnieszka Kowalkiewicz.
W przypadku gdy teren pod ogród należy do Miasta Gdańska, realizacje powstają ze środków miejskich. Przy innych lokalizacjach udzielane są konsultacje.
Komentarze (0)