Plastik jest obecnie do Polski głównie importowany, i to spoza Europy – m.in. Z Arabii Saudyjskiej czy Rosji. Dziś jego wersja virgin (pierwotna, zwana również prime) jest tańsza, niż surowiec wtórny, pochodzący z recyklingu. To powoduje, że działalność recyklingowa traci sens, bo takiego surowca po prostu nie można nikomu sprzedać.
– Branża recyklingu nie ma czasu czekać do 2024 r. na ROP, tym bardziej, że dziś prace nad tym systemem zupełnie stanęły i nie widać szans, aby w wymaganym terminie lipcowym zaimplementować u nas europejską legislację. Stąd postulat do premiera o jak najszybsze wprowadzenie pomocowego rozwiązania, a to może dziś najłatwiej odbyć się poprzez przepisy zawierane w ustawach okołokryzysowych – mówi Sz. Dziak-Czekan.
Propozycja Polskiego Recyklingu nawiązuje do rozwiązań, do których przymierzają się właśnie inne europejskie kraje – Włochy, Anglia i Szwecja. Zakłada ona obłożenie tych produkowanych lub importowanych tworzyw sztucznych, które nie zawierają co najmniej 30 proc. recyklatów (poza produktami farmaceutycznymi i opakowaniami mającymi bezpośredni kontakt z żywnością).
Podatek od plastiku w tarczy antykryzysowej ma zachęcić do recyklingu
Branża odpadowa ostrzega, że w przeciwnym razie zagrożona będzie przyszłość niemal 9 tys. firm i 70 tys. zatrudnionych w nich ludzi. To mogłoby oznaczać także gwałtowny wzrost cen za odbiór odpadów komunalnych od mieszkańców, a same odpady mogłyby zacząć zalegać na terenie całego kraju. Może się to także wiązać z olbrzymimi karami finansowymi ze strony Komisji Europejskiej wynikającymi z nieosiągnięcia odpowiednich poziomów recyklingu. A w Polsce produkuje się rocznie 3,5 mln ton plastiku i – według prognoz – jego zużycie w ciągu najbliższych 20 lat podwoi się.
Podatek od plastiku pierwotnego w nowych produktach miałby wynosić ok. 450 euro za tonę (podobnie jak we Włoszech). Przypomnijmy – dziś wprowadzenie na polski rynek tony plastiku kosztuje ok. 60 eurocentów za tonę, podczas gdy np. w Czechach jest to 206 euro, w Hiszpanii 377 euro, a w Austrii nawet 610 euro. W rezultacie cały koszt zbiórki, selekcji i recyklingu zrzucony jest na samorząd, mieszkańców i recyklerów. Większy udział producentów w tym systemie miał zapewnić schemat rozszerzonej odpowiedzialności producentów, nad którym dyskusja trwa już kilka lat.
Problemy branży recyklingu będą jednym z tematów konferencji on-line “Optymalne funkcjonowanie instalacji mechanicznego i biologicznego przetwarzania odpadów w czasie epidemii COVID-19”.
Komentarze (0)