Mimo, iż coraz częściej jedynym pomysłem na rozwiązanie problemów gospodarczych jest zablokowanie jednej lub kilku warszawskich ulic, a ilość wydartej z chodników kostki brukowej wyznacza siłę użytych przez protestujących argumentów, to w przypadku producentów biomasy na pewno do tego nie dojdzie. Nie są oni bowiem tak zorganizowani i skoncentrowani jak górnicy – przekonani, że jedynym źródłem energii w XXI w. jest węgiel.


Mają oni stosowne ustawy, rozliczne związki zawodowe, a ponadto prezesów spółek węglowych, którzy zdają się nie myśleć, jak dobrze sprzedać węgiel, by bez dopłat z budżetu państwa wydobycie było opłacalne. Nie chcą więc (czy nie mogą) wspierać badań nad nowoczesnymi technologiami spalania i przeróbki węgla, przyjaznymi dla środowiska i mniej uciążliwymi dla użytkowników. Zdaje się, że nie rozumieją także, że dziś nie każdy chce palić w sposób tradycyjny – węglem, w piecu domowym czy firmowym. Co zatem panowie prezesi holdingów proponujecie konkurencyjnego w stosunku do pieców gazowych i olejowych?
Należy ponadto przypomnieć ustalenia konferencji klimatycznej w Kyoto, która zobowiązuje państwa członkowskie UE do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych oraz zwiększenia udziału odnawialnych źródeł energii.
Kolejną kwestią są ceny węgla. Czy ta oferowana na placach opałowych w mieście i na wsi musi szokować emeryta czy rolnika? Czy mus...