Konferencja pt. ?Energetyka odnawialna w Polsce? odbyła się 9 kwietnia br. Zorganizowali ją wspólnie sejmowa Komisja Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa oraz Stowarzyszenie Energii Odnawialnej. Z uwagi na miejsce wydarzenia, tj. Dom Poselski, oraz dobraną tematykę, w której dominowały takie zagadnienia, jak zrównoważony rozwój, energetyka rozproszona, rolnictwo energetyczne czy korzyści z OZE dla samorządów lokalnych, konferencję należy uznać za pomysł trafiony, bo przecież w odległości kilkunastu metrów, w Sejmie, podejmowane będą ostateczne decyzje, dotyczące przyszłego kształtu prawodawstwa regulującego funkcjonowanie sektora energii odnawialnej.

Co więcej, w wypowiedziach wielu uczestników konferencji, w tym samego przewodniczącego Komisji Ochrony Środowiska posła Żelichowskiego, słychać było troskę o to, by wykorzystać szansę, jaką dają nam rozproszone źródła energii odnawialnej. Jednak nadal trudno o odpowiedź na zasadnicze pytanie: co z tego wszystkiego wyniknie? Wątpliwości pojawiły się po wystąpieniu odpowiedzialnego za kwestie OZE w Ministerstwie Gospodarki podsekretarza stanu Witolda Pietrewicza, który przedstawił założenia do projektu ustawy o odnawialnych źródłach energii i uzasadnił przyspieszenie działań administracji i polityków w tym zakresie. A determinacja wynika (choć mam nadzieję, że źle to zrozumiałem) z potrzeby uniknięcia kar w związku z brakiem implementacji dyrektywy 2009/28/WE. To słaba motywacja czy jednak silna?

Biorąc pod uwagę czas, który już upłynął od momentu rozpoczęcia prac nad nowymi przepisami, argument ten jest na pewno mocniejszy niż aspekty merytoryczne i oczekiwania inwestorów. W tym kontekście branża biopaliw, która posiada swoją ustawę, może skorzystać, bowiem mówimy o transpozycji tego samego aktu wspólnotowego. I pewnie, mimo wszystko, optymistycznie patrzyłbym w przyszłość, gdyby nie telefon od dziennikarki kilka dni po konferencji z prośbą o skomentowanie informacji z Ministerstwa Gospodarki, że na nowelizację ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych poczekamy co najmniej do III kwartału br. Nie wspomnę o wcześniejszych deklaracjach ani o fakcie, że przez prawie trzy lata trwała dyskusja na temat projektu założeń do projektu nowelizacji ustawy, z której zrezygnowano ostatecznie ze względu na zbyt szeroki zakres zmian, powodujący brak konsensusu na forum Rady Ministrów. Tracimy jednak coraz więcej argumentów w negocjacjach z Komisją Europejską, dotyczących uruchomienia pomocy operacyjnej dla wytwórców biokomponentów, zapisanej jeszcze w ustawie okołobudżetowej z 2010 r. (sic!), bo przecież najpierw na taką pomoc musi wyrazić zgodę Bruksela. Tracimy też pozycję negocjacyjną w kwestii wsparcia tego sektora w ramach nowej perspektywy finansowej UE na lata 2014-2020. Nikt nie pozwoli nam bowiem na przeznaczenie jakichkolwiek środków na sektor biopaliw niespełniających kryteriów zrównoważonego rozwoju.

Większość instalacji w Polsce posiada odpowiednie certyfikaty, wydane na postawie uznanych systemów międzynarodowych, lecz z perspektywy kraju nadal pozostaje to opcją dobrowolną, a nie obligatoryjną. W tym kontekście niedostosowanie prawa do przyjętych reguł gry może mieć daleko idące konsekwencje. Wpłata kar do budżetu unijnego okaże się zdecydowanie poważniejszym i kosztownym działaniem niż uruchomienie obiecanego i zapisanego w prawie wsparcia dla biopaliw. Miejmy nadzieję, że świadomość tego faktu będzie jednak działać na naszą korzyść.

Adam Stępień, Krajowa Izba Biopaliw