Jest styczeń, więc zastanawiamy się, jaki będzie ten nowy rok. Wszystko wskazuje na to, że jednym z obowiązujących haseł będzie oszczędzanie. Oszczędzanie, jak wszystko w życiu, ma swoje dobre i złe strony, niesie za sobą różne konsekwencje. Mam wrażenie, że nie wszyscy je dostrzegają.

Zacznijmy oczywiście od oszczędzania wody, która jest kluczowa dla naszych przedsiębiorstw. Jako szef spółki wodociągowej od dawna, czy to ze względu na kryzys, czy koniunkturę, powtarzam, żeby unikać tego zwrotu – oszczędzanie wody. Zamiast „oszczędzania” wolę „szanowanie wody”. Nam raczej nie zależy na spadku sprzedaży wody, nie tylko ze względu na przychody z faktur, ale też na funkcjonowanie sieci kanalizacyjnej i oczyszczalni ścieków, sprawność naszych urządzeń itd. Specjalistom z branży nie muszę tego tłumaczyć.

Zaciskamy pasa my, zaciskają odbiorcy

Teraz jednak przychodzi czas, kiedy sami musimy oszczędzać na czym się da – na energii elektrycznej, cieple, chemii dla naszych oczyszczalni. Nie możemy więc krzyczeć: „Ludzie, wody nie trzeba oszczędzać”, kiedy my sami zaciskamy pasa. Brutalna prawda jest taka, i to już się dzieje, że ludzie też będę oszczędzać na czym się da, a więc i na wodzie. Już to widzimy w naszych wskaźnikach sprzedaży/produkcji wody i tego spadku nie zrównoważą przybysze z ...