Efen (Fn), to nowo odkryty pierwiastek, który po latach starań dopełnia tablicę Mendelejewa! Jak się okazuje, jego obfite pokłady zalegają na terenach prawie całej Polski.
 
Odkrycie to może pomóc uniezależnić nasz kraj od dostaw wyczerpujących się surowców, w szczególności coraz droższych paliw energetycznych, takich jak ropa czy gaz. Jak obliczyli naukowcy z Instytutu Getza, wydobycie efenu jest stosunkowo tanie i może rozpocząć się prawie natychmiast…
Po tym bajkowym wstępie należy wyjaśnić, że jest to, niestety, fikcja, ale też nie do końca… W dobie niedoboru surowców, zapoczątkowanej latem 2010 r. przez Chiny, które zredukowały o 40% dostawy metali ziem rzadkich, kluczowe może się stać sięgnięcie do własnych, niedocenianych zasobów. Wspomniany efen (Fn) to skrót od efektywności energetycznej, która mierzona w negawatach staje się tematem modnym, poruszanym już nie tylko przez wąskie grono „zielonych” pasjonatów.
Właśnie weszła w życie ustawa o efektywności energetycznej, która po długich latach ministerialnych konsultacji uzyskała w parlamencie proceduralną szybką ścieżkę. Co prawda idea strukturalnych oszczędności energetycznych nadal musi być wspierana przez nakazy unijne, jednak powoli przebija się do świadomości krajowych decydentów. Przy działaniach na dużą skalę, a tylko takie mogą przynieść efekty, konieczne jest jeszcze pozyskanie akceptacji rzeszy mieszkańców i konsumentów, czyli zwykłych „Kowalskich”. To oni i ich gospodarstwa domowe są największymi w Polsce konsumentami energii i zużywają jej ponad 30%, czyli więcej niż przemysł, transport czy budownictwo. Głównymi barierami stojącymi na drodze do uzyskania korzyści płynących z oszczędności energii na poziomie podstawowych komórek społecznych są brak wiedzy oraz problemy finansowe.
Świadomość społeczna jest zwykle zmieniana i kształtowana na przestrzeni lat. W niektórych przypadkach potrzebna jest nawet zmiana pokoleniowa. Tyle czasu nie mamy jako państwo i społeczeństwo, tym bardziej że chcąc nadrobić stracone lata, musimy rozwijać się szybciej niż inne kraje. By dokonać strukturalnych zmian, należy zastosować właściwe bodźce i zachęty. Najskuteczniejsze są działania edukacyjne w szkołach, ale te z kolei dadzą rezultaty dopiero wtedy, gdy Chiny całkowicie zaprzestaną dostaw newralgicznych surowców.
 
Konsumenckie ESCO
Firmy typu ESCO (Energy Saving COmpany) próbują dotrzeć ze swoją ofertą do szerszego kręgu odbiorców instytucjonalnych, jednak jest to droga przez mękę, na której przeszkodami nie są inne konkurencyjne firmy, ale gąszcz przepisów, brak świadomości społecznej oraz całkowity brak dostatecznych zachęt i preferencji ze strony administracji publicznej. Po kilku latach doświadczeń na polskim rynku nie ma „boomu” w przypadku tego typu działalności. Co więcej, rozwój tej koncepcji stoi pod znakiem zapytania.
Trzeba przyznać, że europejskie przykłady również nie wywołują euforii. Kilkadziesiąt czy może nawet kilkaset przypadków to nadal kropla w morzu potrzeb i chyba dlatego Komisja Europejska w „Planie Efektywności Energetycznej” poświęciła temu tematowi wiele miejsca, po raz pierwszy dedykując ESCO cały rozdział. Miało to zapewne na celu wsparcie medialne i moralne koncepcji, która nie do końca potrafi się sama przebić z trudną do promowania ofertą.
Podczas prac nad polską ustawą o efektywności energetycznej miały miejsce udane próby nakłonienia posłów i senatorów do wpisania do tego aktu prawnego nazwy lub definicji ESCO (Przedsiębiorstwa Efektywnego Zarządzania Energią PEZE), jednak za każdym razem decydowała opinia Ministerstwa Gospodarki, niewidzącego konieczności wspierania jednej z form działalności rynkowej. Pomimo braku bezpośredniego odwołania do ESCO, polska ustawa zawiera opis „przedsięwzięcia proefektywnościowego”, które po spełnieniu szeregu wymogów może uzyskać wsparcie finansowe wpisując się na listę beneficjentów systemu białych certyfikatów, czyli świadectw efektywności energetycznej.
Głównymi warunkami umożliwiającymi udział w przetargu na Towarowej Giełdzie Energii będzie wykonanie specjalistycznego audytu oraz zadeklarowanie oszczędności o wartości nie mniejszej niż 10 toe. Autor artykułu zaproponował, i zostało to przyjęte, aby można było przedsięwzięcia łączyć. Zapis ten otworzył możliwość włączenia do systemu wielu mikroinnowacji, przynoszących oszczędności podczas modernizacji i wymiany urządzeń zużywających każdy rodzaj energii. Po raz pierwszy pojawiła się szansa na wdrożenie skomplikowanej koncepcji na poziomie pojedynczego konsumenta, którego świadomość, dojrzałość i wiedza energetyczna mogą zostać znacząco zmienione nie w ciągu pokolenia, ale w trakcie kilku procesów i decyzji zakupowych. Jak to zrobić?
 
Rewolucja energetyczna
Konsument wkracza do sklepu z zamiarem zakupu lodówki, reklamowanej w promocyjnej gazetce. Jest kierowany w stronę produktu klasy A, sprzedawanego za jedyne 999 zł (bez VAT oczywiście!). Wskutek swojej nieświadomości jest przekonany, że kupuje wyrób „ekologiczny” i efektywny. Nie wie, że klasa A jest obecnie najgorszą dopuszczoną do obrotu klasą energetyczną.
W naszym scenariuszu, Kowalski skuszony reklamą jest motywowany do zakupu droższego, a jednak bardziej opłacalnego produktu klasy A+, A++ lub A+++. Aby dokonać tego trudnego marketingowego manewru, informuje się go, że w zamian za nabycie droższego urządzenia, na stoisku ESCO Polska (tuż za kasami) uzyska gratyfikację finansową oraz pakiet dodatkowych informacji i możliwości.
Należy stwierdzić, że różnica cenowa pomiędzy klasami (A-A+ czy A+ lub A++) to wydatek kilkuset złotych. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że klient nie uzyska od razu pełnej rekompensaty gotówkowej, jednak oferowana kwota będzie na tyle „interesująca”, że skutecznie zmotywuje go do poświęcenia temu procesowi kilku minut. Gdy mowa o finansach w skali masowych konsumentów, to sprawa staje się zapewne na tyle frapująca, że należy odpowiedzieć na pojawiające się istotne pytania.
Skąd pieniądze dla Kowalskiego? Z systemu białych certyfikatów, czyli od przedsiębiorstw sprzedających energię, które na Towarowej Giełdzie Energii będą musiały „skupić energetyczne oszczędności”. Ilu ich będzie tych Kowalskich? Dużo! Mała skala nie będzie się nikomu opłacała. System zadziała, jeżeli przekroczy krytyczną wielkość. Kiedy Kowalski dostanie pieniądze? Od razu! On nie może czekać aż ESCO wygra przetarg. A jak ESCO nie wygra przetargu? To będzie musiało wyłożyć pieniądze z własnego kapitału założycielskiego. Na tym m.in. polega formuła tego przedsięwzięcia, że część ryzyka bierze na siebie usługodawca. A jak ESCO nie wygra przetargu ponownie? To będzie musiało znaleźć pieniądze z innych źródeł. Jeżeli to też się nie uda to zakończy działalność, a jego prezes straci pracę. Czy ten zastrzyk gotówki to jedyna korzyść konsumenta? Absolutnie nie. Co roku oszczędzi on kilkaset złotych na rachunkach za energię, tak więc cały dodatkowy koszt zakupu lepszego urządzenia zwróci mu się bardzo szybko. Poza tym na stoisku konsument otrzyma informację o tym, że ta sama oferta czeka go przy zakupie bojlera, pieca gazowego czy żarówek energooszczędnych. Jak liczona będzie pojedyncza oszczędność? Oszacowane zostanie zużycie energii przez starą lodówkę i porównane do deklarowanego zużycia energii nowego urządzenia. Według obliczeń, średnia konsumpcja używanego sprzętu nadającego się do wymiany to ok 630 kWh rocznie. W porównaniu do lodówek A++, zużywających 230 kWh, to oszczędność ok. 400 kWh rocznie, co pomnożone przez 0,6 zł daje co roku zysk rzędu 240 zł! Taka kalkulacja ma zmotywować konsumenta do wymiany nawet sprawnego jeszcze urządzenia! Chodzi o to, aby przełamać barierę psychologiczną i dotrzeć do społeczeństwa z informacją, że nie można już uszczęśliwiać rodziny na wsi starą lodówką, ani wstawiać jej do piwnicy bądź do domku letniskowego.
O jakich wielkościach przedsięwzięcia mówimy? Wstępnie oblicza się, że minimalny pakiet (10 toe) to wymiana ok 100 lodówek czy 800 żarówek. To pozwoliłoby już ESCO zaistnieć na giełdzie i pozyskiwać białe certyfikaty, a potem gotówkę. Jak wielu formalności konsument będzie musiał dopełnić na stoisku ESCO? Jak najmniej! Jest to jedno z kluczowych założeń projektu. Rozbudowana biurokracja, strata czasu lub wymaganie szczegółowych osobistych danych może zniechęcić potencjalnego nabywcę sprzętu. Jak Kowalski udowodni, że faktycznie wymienia sprzęt? System ESCO połączony będzie z rozwijającym się prężnie systemem elektrorecyklingu, który musi spełniać unijne normy (4 kg/capita). Poszczególne organizacje odzysku zużytego sprzętu budują własne systemy zbierania, inwestując przy okazji duże środki w edukację ekologiczną. Jak dotrzeć do Kowalskiego z początkową informacją i ofertą? Można to robić za pomocą odpowiednich kampanii medialnych, jednak najbardziej skuteczna jest informacja dostarczona w sklepie, podczas procesu zakupu. Czy detaliści wyrażą zgodę na informowanie klientów i udostępnianie powierzchni na stoisko ESCO? Oczywiście decyzja należy tylko do nich. Mam jednak nadzieję, że możliwość sprzedaży wyżej specyfikowanych wyrobów, czyli lepiej „marżowanych” będzie dla nich interesująca. Każdy z nich myśli już raczej o poprawianiu dochodowości, a nie tylko zwiększaniu przychodów. Mam także nadzieję, że dostrzegą w tym projekcie możliwość zaoferowania konsumentowi dodatkowego serwisu i korzyści, które nie będą finansowane z ich własnej kieszeni. Poza tym na początku wybrane do tego systemu będą tylko niektóre sieci, a ewentualny sukces sprawi, że poszerzenie zasięgu projektu będzie o wiele łatwiejsze. Kto sfinansuje kapitał początkowy projektu? Prowadzone są już rozmowy z osobami reprezentującymi przemysły produkujące wyroby konsumenckie, które chciałyby sprzedawać wspomniane produkty. Pierwsze niezobowiązujące rozmowy prowadzono z producentami AGD i innego sprzętu przeznaczonego dla gospodarstw domowych. Konsumenckie ESCO finansowane byłoby głównie przez oszczędności energii zamienione na certyfikaty, a potem na gotówkę, jednak nie jest wykluczone pozyskiwanie dodatkowych funduszy z puli NFOŚiGW lub innych mechanizmów UE czy EFTA.
 
Win-Win-Win
W projekcie mamy do czynienia z interesującą i nietypową sytuacją, a lista beneficjentów jest bardzo znacząca i długa. Konsument otrzymuje bezpośrednią i natychmiastową „motywację” do zmian. Wraca do domu z o klasę lepszym urządzeniem, pozwalającym mu zaoszczędzić rocznie wiele pieniędzy. Pozyskuje również wiedzę, która zapewnia inne możliwości i korzyści. Środowisko „zyskuje” na redukcji emisji CO2 i zmniejszeniu zużycia zasobów naturalnych. Rząd spełnia normy unijne, małym kosztem prowadzi edukację społeczeństwa i uzyskuje większe wpływy podatkowe ze wzmożonego obrotu towarowego. Z kolei producenci sprzętu mają do czynienia ze zwiększonym popytem, wynikającym z wcześniejszej wymiany sprzętu, natomiast detaliści – sprzedają więcej produktów, w dodatku więcej na nich zarabiając. Dostają też doskonałe narzędzie marketingowe, pozwalające przyciągnąć klienta do sklepu i zwiększyć jego satysfakcję. Branża recyklingu otrzymuje dodatkowy strumień zużytego sprzętu, a zakłady energetyczne mogą spełniać zapisane w ustawie wymogi, wywołując zadowolenie klientów, którzy w większości są także klientami nabywającymi sprzedawaną przez nich energię.
Wprowadzenie systemu białych certyfikatów pod strzechy może pomóc zwiększyć świadomość ekologiczną w zakresie efektywnego korzystania z energii. Można zaryzykować tezę, że wiedza Polaków dotycząca recyklingu oraz potrzeby segregacji odpadów jest stosunkowo duża (inną kwestią jest przestrzeganie tych zasad). Inaczej jest z oszczędzaniem energii – wszyscy wiedzą, że jest to konieczne i starają się to robić, ale nie do końca mają pojęcie jak.
Aby zmienić świadomość społeczną w krótkim czasie, należy „kupić” kilka minut z życia konsumenta, przedstawiając mu różne opcje i możliwości. Prawda jest brutalna: aby Kowalski usiadł i chłonął wiedzę, musi dostać za te kilka minut i jeden podpis odpowiednią gratyfikację. Nadarza się okazja, aby korzystając z białych certyfikatów (świadectw efektywności energetycznej), namówić konsumenta do zakupu lepszego urządzenia, rozpropagować ideę drobnych i sensownych oszczędności oraz po raz pierwszy pokazać przyszłość (choćby koncepcje Smart Grids i Smart Metters). Opisywany projekt istnieje w pewnych tylko formach w USA i niektórych krajach UE, jednak nie jest to zjawisko powszechne. Możliwe, że Polska, dzięki koncepcji ESCO wspartej białymi certyfikatami, mogłaby w dziedzinie efektywności energetycznej stać się wzorem do naśladowania, a nie krajem, który spełnia unijne normy tylko rzutem na taśmę, uzyskując jeszcze dodatkowe derogacje.
Wymaga to jednak działań na dużą skalę, a te z kolei nie są możliwe perfekcyjnej organizacji, synchronizacji procesów i ustanowienia odpowiednich procedur. Poszerzająca się lista zaangażowanych osób i przedsiębiorstw daje jednak realne szanse na powodzenie tego projektu, w którym pierwiastek efen (Fn) stanie się podstawowym paliwem pierwszej polskiej rozproszonej elektrowni negawatowej.
 
Wojciech Konecki, CECED Polska, Związek Pracodawców AGD, Warszawa