Spełnił się mój sen o gospodarce odpadami ? budzę się rano, wstaję, włączam TV, otwieram lodówkę, idę z kubłem i workami do śmietnika ? i co widzę?

Produkty wprowadzane na rynek są proste w konstrukcji i tanie w naprawie, posiadają strukturę modułową, a ich naprawa to tylko wymiana poszczególnych elementów. Obecnie ekoprojektowanie to nadrzędna idea przyświecająca konstruktorom. Nie ma cotygodniowych zmian w konstrukcji, a instrukcje serwisowe są dostępne bezpłatnie w Internecie. Części zamienne są dostępne do każdego modelu w rozsądnej cenie, a naprawę potrafi wykonać niemal każdy ?Pan Franio? z sąsiedztwa. Jeśli już produkt po wielu latach eksploatacji naprawdę nie nadaje się do użytku, odstawiam go do PSZOK-a lub odbiera go bezpłatne Eko-Taxi. Opakowania, w których kupuję produkty, ograniczone są do minimum. Ich zadaniem jest tylko ochrona produktu, a nie funkcja baneru reklamowego producenta. Pastę do zębów kupuję w tubce, która w pełni nadaje się do recyklingu. Napoje w większości produkuję w domu z zakupionych koncentratów, wykorzystując wodę z sieci. Pojemniki na mleko są zwrotne i wykorzystywane wielokrotnie. Liczba przynoszonych do domu butelek spadła mi ostatnio drastycznie. Inne produkty spożywcze kupuję wraz z dostawą do domu, w większości bez opakowań jednostkowych. Są one znacznie tańsze i trafiają bezpośrednio do mojej domowej spiżarni lub lodówki.

Po opróżnieniu opakowań z produktu starannie je segreguję. Szkło jednorazowe, którego jest bardzo mało, trafia do oddzielnego, zielonego pojemnika. Wszelki papier wrzucam do kubła niebieskiego. Pozostałe surowce wtórne ? głównie tworzywa sztuczne i metale ? wrzucam do pojemnika żółtego. Resztki warzyw i owoców trafiają do pojemnika brązowego. Jest ich zadziwiająco dużo. Na szczęście, nie mam pieca węglowego, ale popiół z niego po schłodzeniu wsypałbym do kubła szarego. Do pojemnika czarnego przeznaczonego na odpady resztkowe ? nazywane czasami, nie wiadomo dlaczego, ?odpadami zmieszanymi?, mimo że nikt ich nie mieszał ? trafia znikoma liczba odpadów. Każdy z kubełków wynoszę w miarę potrzeb do altanki, gdzie wysypuję je do pojemnika także oznaczonego określonym kolorem. Cały ten system zaplanowała i realizuje moja gmina.

Odpady z naszej altanki odbiera śmieciarka bezpylna i przewozi je do specjalistycznej instalacji regionalnej, gdzie po doczyszczeniu i rozsortowaniu trafiają do dalszego przetworzenia. Instalację wspólnym wysiłkiem wybudowało kilkanaście gmin, w tym nasza. Gminy te zawiązały w tym celu związek międzygminny (mogły też utworzyć porozumienie międzygminne). Po doczyszczeniu i zbelowaniu w RIPOK-u papier trafia do papierni, szkło do instalacji przygotowującej wsad do huty szkła, a tworzywa sztuczne po rozdzieleniu i zbelowaniu przed transportem trafiają do specjalistycznych firm recyklingowych. Metale żelazne i nieżelazne trafiają do hut. Wszystko jest zbilansowane ekonomicznie, a zbieranie i przetwarzanie niemal każdego odpadu finansuje producent wprowadzający produkty na rynek w ramach mechanizmu tzw. rozszerzonej odpowiedzialności producenta. Mieszkańcy płacą tylko za utrzymanie systemu i zagospodarowanie odpadów resztkowych, których starają się więc wytwarzać możliwie niewiele.

Jedna śmieciarka obsługuje wszystkie posesje, także te o mieszanej strukturze: zamieszkałe i niezamieszkałe. Omija tylko miejsca i zakłady przemysłowe, które rada gminy postanowiła wyłączyć z obsługi w ramach kompleksowego systemu gminnego. Oni robią to samodzielnie, raportując gminie realizację obowiązku, jaki na nich spoczywa. Obsługująca nas firma odbierająca odpady została wyłoniona w przetargu, gdyż nasza gmina nie posiada własnego przedsiębiorstwa komunalnego, któremu mogłaby zlecić to zadanie bezprzetargowo w ramach zlecenia ?in house?. Po prostu nasz wójt uznał, że nie ma takiej potrzeby, ponieważ nasi prywatni przedsiębiorcy w pełni i profesjonalnie wywiązują się ze swoich obowiązków.

Co dwa tygodnie jadę do pobliskiego gminnego PSZOK-u, gdzie pozbywam się odpadów, które produkuję okresowo lub w niewielkich ilościach. Pozbywam się tam baterii, żarówek energooszczędnych, opon, resztek masy tynkarskiej, a także przeterminowanych leków. Bez problemu zostawiam także skoszoną trawę i pozostałości po obcinaniu żywopłotu. Zawsze mogę tam też dostarczyć odpady będące efektem porządków w piwnicy lub garażu. Oczywiście, najpierw je segreguję. Ruch na PSZOK-u jest duży, jak to w każdą sobotę. W ten dzień obsługiwani są tylko mieszkańcy, bo w dni robocze rada gminy podjęła uchwałę o możliwości przyjmowania niektórych odpadów od małych i średnich podmiotów gospodarczych z jej terenu. Na tym PSZOK dodatkowo zarabia, wykorzystując posiadaną infrastrukturę. Oczywiście, PSZOK wybudowano z dużym dofinansowaniem ze środków NFOŚiGW. Skorzystano także z jednego z gotowych projektów PSZOK-u dla gmin tej wielkości, opracowanych w pakiecie na zlecenie NFOŚiGW i dostępnych na jego stronie internetowej, nieznacznie go modyfikując.

Muszę powoli kończyć, bo Ministerstwo Środowiska przesłało właśnie mailingiem założenia ?Nowego pakietu prawa odpadowego? i zaprasza wszystkich zainteresowanych na spotkanie konsultacyjne w ośrodku na uroczej ziemi mazowieckiej. Oczywiście, konsultacje odbywać się będą w pięknych okolicznościach przyrody, jak na zgromadzenie ludzi zaangażowanych w ochronę środowiska przystało. Będzie to pakiet nowych ustaw i rozporządzeń, zastępujących modyfikowane kilkadziesiąt razy obecnie obowiązujące regulacje prawne, rozproszone w labiryntach legislacji. Ich zrozumienie i jednoznaczna interpretacja są obecnie niemal niemożliwe. Wspaniale i kosztownie w tej zagmatwanej materii poruszają się tylko prawnicy. Po konsultacjach założeń przyjdzie pora na przedstawienie nam projektów nowych ustaw. Konsultowane one będą dwuetapowo, tradycyjnie już z miesięcznym lub nawet nieco dłuższym okresem na zgłaszanie uwag.

I nagle zadzwonił budzik. Chyba jednak nieco za bardzo się rozmarzyłem? cdn.

Piotr Szewczyk

przewodniczący Rady RIPOK