In house niejedno ma imię
W toku trwającej dyskusji nad kształtem nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach wraca temat zamówień udzielanych w trybie in house. Na pierwszym planie znalazły się nieruchomości niezamieszkałe, które dotychczas mogły, ale nie musiały być objęte gminnym systemem gospodarowania odpadami.
Według najnowszej propozycji resortu środowiska, gminy miałyby być zobligowane do włączania tych właśnie nieruchomości do organizowanych przez siebie systemów. Trwają więc rozważania, dla kogo i w jakich okolicznościach proponowane rozwiązania będą brzemieniem, a dla kogo staną się ułatwieniem i czy w ogóle mają one szansę wnieść jakościową zmianę i być lekarstwem na odpadowe problemy samorządów. Przedsiębiorcy konsekwentnie wskazują na zagrożenia wynikające z proponowanych regulacji, przede wszystkim w kontekście licznych bankructw firm ?odpadowych? (Raport GUS z września 2018 r.) i dalszej monopolizacji rynku, oraz możliwego rozszerzania formuły in house na nieruchomości niezamieszkałe, które dotąd pozostawały jedynym fragmentem wolnego rynku. Taki kierunek zmian rodzi poważne ryzyko całkowitej eliminacji firm, które wykonują usługi odbioru i zagospodarowania odpadów na rynkowych zasadach właśnie dla nieruchomości niezamieszkałych. Z kolei ze strony samorządów widać oczekiwanie, że wprowadzane przepisy będą dawały elastyczność, a nie będą ciasnym gorsetem, który trudno dopasować do realnych potrzeb. Jeśli ta dyskusja będzie tak konstruk...