„Iść, ciągle iść w stronę słońca…”
Profesor Maciej Nowicki, prezes EkoFunduszu, w udzielonym do tego wydania wywiadzie powiedział, że jeśli chodzi o wykorzystanie odnawialnych źródeł energii, największą szansę na szybki rozwój mają obecnie kotłownie spalające biomasę. Patrząc jednak perspektywicznie, najbardziej obiecująco zapowiadają technologie bazujące na energii słonecznej. Te oceny i „wróżby” dotyczą oczywiście Polski. Bo w tzw. cywilizowanym świecie – a pod względem wykorzystania OZE ten podział jest doprawdy zasadny – wspomniane tu „obszary” energetyczne i związane z nimi projekty, inwestycje, technologie są już na tyle rozwinięte, że nie trzeba mówić o przewidywaniach i nadziejach.
Co jakiś czas pojawiają się przecież informacje o skończonej, rozpoczętej lub realnie planowanej budowie kolejnej elektrowni „na słońce”. Te poważne przedsięwzięcia nie dziwią nas, gdy dotyczą krajów o dużym nasłonecznieniu, np. Hiszpanii, Portugalii czy Włoch. Ba, nawet maleńki „ciałem”, ale silny „duchem” Watykan zamierza umieścić gigantyczną baterię słoneczną (5 tys. m2) na dachu słynnej Auli Pawła VI. Ale jedna z największych na świecie instalacji fotowoltaicznych ma powstać tuż za miedzą – na terenie byłego NRD, czyli w strefie nasłonecznienia porównywalnej do obszaru Polski! To powinno uspokoić i zachęcić tych inwestorów, którzy tego lata z obawą i zwątpieniem wyglądają słońca na naszym mocno zachmurzonym niebie. Bo wbrew widocznym za oknem i przytłaczającym (również wczasowiczów) pozorom, w szerszej perspektywie czasowej słoneczno-energetyczny bilans jest u nas korzystny. Mało tego, obserwowany w poszczególnych latach okres dostatecznie dużego (tzn. opłacalnego) nasłonecznienia stopniowo się wydłuża. A obecny rok jest pod tym względem pewnie po prostu wyjątkowy.
Natomiast bardziej konkretną zachętą do inwestowania w energetykę słoneczną powinien być spodziewany spadek cen systemów słonecznych i krótszy okres zwrotu kosztów. Powoli rośnie bowiem liczba produkujących je w Polsce (choć również na eksport) firm, które konkurują nie tylko ceną i możliwościami produkcyjnymi, ale również – co cieszy najbardziej – nowoczesnością oferowanych technologii. Wielkie fabryki instalacji słonecznych mają też powstać za granicą (m.in. w Hiszpanii i Singapurze), czemu wydatnie sprzyja finansowe wsparcie tamtejszych rządów. Może i w Polsce doczekamy się, że dla inwestorów w OZE jaśniej zaświeci słońce znad Warszawy. Bo na razie jest dość pochmurnie.
Co jakiś czas pojawiają się przecież informacje o skończonej, rozpoczętej lub realnie planowanej budowie kolejnej elektrowni „na słońce”. Te poważne przedsięwzięcia nie dziwią nas, gdy dotyczą krajów o dużym nasłonecznieniu, np. Hiszpanii, Portugalii czy Włoch. Ba, nawet maleńki „ciałem”, ale silny „duchem” Watykan zamierza umieścić gigantyczną baterię słoneczną (5 tys. m2) na dachu słynnej Auli Pawła VI. Ale jedna z największych na świecie instalacji fotowoltaicznych ma powstać tuż za miedzą – na terenie byłego NRD, czyli w strefie nasłonecznienia porównywalnej do obszaru Polski! To powinno uspokoić i zachęcić tych inwestorów, którzy tego lata z obawą i zwątpieniem wyglądają słońca na naszym mocno zachmurzonym niebie. Bo wbrew widocznym za oknem i przytłaczającym (również wczasowiczów) pozorom, w szerszej perspektywie czasowej słoneczno-energetyczny bilans jest u nas korzystny. Mało tego, obserwowany w poszczególnych latach okres dostatecznie dużego (tzn. opłacalnego) nasłonecznienia stopniowo się wydłuża. A obecny rok jest pod tym względem pewnie po prostu wyjątkowy.
Natomiast bardziej konkretną zachętą do inwestowania w energetykę słoneczną powinien być spodziewany spadek cen systemów słonecznych i krótszy okres zwrotu kosztów. Powoli rośnie bowiem liczba produkujących je w Polsce (choć również na eksport) firm, które konkurują nie tylko ceną i możliwościami produkcyjnymi, ale również – co cieszy najbardziej – nowoczesnością oferowanych technologii. Wielkie fabryki instalacji słonecznych mają też powstać za granicą (m.in. w Hiszpanii i Singapurze), czemu wydatnie sprzyja finansowe wsparcie tamtejszych rządów. Może i w Polsce doczekamy się, że dla inwestorów w OZE jaśniej zaświeci słońce znad Warszawy. Bo na razie jest dość pochmurnie.
Urszula Wojciechowska
Redaktor naczelna
Redaktor naczelna