W globalnej prasie wiele pisze się o rewolucji w energetyce. Ubiegłoroczny Szczyt Klimatyczny ONZ potwierdził, że cały świat wiąże politykę klimatyczną z energetyką i jej dekarbonizacją.

O tym, że nie jest to przejściowa moda, świadczą m.in. kolejne medialne doniesienia, dotyczące sukcesów i szybkiego rozwoju technologii odnawialnych źródeł energii oraz produkowania energii i magazynowania jej przy coraz niższych kosztach. Ze względu na wymóg dekarbonizacji i konieczność minimalizacji emisji CO2, energia produkowana w konwencjonalnych blokach będzie coraz droższa, podczas gdy ta wytwarzana na własny użytek zacznie tanieć. Dodatkowo zmniejszająca się ilość energii przesyłanej sieciami przesyłowymi, przy stałych kosztach ich eksploatacji spowoduje wzrost opłat przesyłowych co będzie skutkować wzrostem końcowej ceny energii z sieci. Stanie się to dodatkowym bodźcem mobilizującym ?Kowalskiego? do produkcji energii i jej magazynowania na własny użytek. Tę pozytywną dla ochrony zdrowia ludzi i środowiska rewolucję, jednocześnie zwiększającą bezpieczeństwo energetyczne kraju, próbował zahamować poprzedni rząd przez wprowadzenie aukcyjnych limitów na zakup czystej energii z OZE i niewspieranie rozwoju energetyki prosumenckiej.

Co czeka energetykę wiatrową?

Wydaje się, że podobną politykę chce, niestety, prowadzić także nowy rząd. W Sejmie i Ministerstwie Infrastruktury na wniosek protestujących trwają prace nad tzw. ustawą odległościową, która ma na celu wdrożenie zakazu lokalizowania turbin wiatrowych w minimalnej odległości 2-3 kilometrów od terenów zamieszkanych. Minimalną odległość elektrowni wiatrowych od zamieszkałych budynków uchwalono po długich dyskusjach specjalistów np. we Francji, ale tam jest to 500 metrów. Natomiast przyjęcie ustawy, w proponowanej przez PiS wersji, przy obecnej w Polsce rozproszonej zabudowie mieszkalnej, praktycznie zablokuje dalszy rozwój energetyki wiatrowej. Tego typu ograniczeń nie ma w żadnym państwie i Polska stałaby się ewenementem na skalę światową. O utrzymaniu pozycji kraju, który jest drugi w Europie i siódmy na świecie pod względem budowy nowych mocy wiatrowych, moglibyśmy zapomnieć.

Lobby antywiatrakowe zamiast merytorycznych dyskusji wybiera działania polegające na wzbudzaniu u ludzi poczucia zagrożenia za pomocą haseł: ?czy chciałbyś żyć w fabryce prądu?? lub sugerując, że sąsiedztwo turbin wiatrowych spowoduje u ludzi bezsenność, stany lękowe i ataki paniki. Regiony z farmami wiatrowymi przedstawiane są niemal jak piekło na Ziemi. Wykorzystuje się przy tym fakt, że każdy z nas ceni zdrowie swoje i najbliższych, a w przypadku poczucia zagrożenia kończy się dyskusja merytoryczna i na pierwszy plan wysuwają się emocję. W tym wypadku złe emocje, czyli strach. I o to niektórym politykom chodzi. Często nie wnikają w istotę problemu i popierają protesty.

Emocje z reguły nie są dobrym doradcą (nie tylko w przypadku energetyki wiatrowej), a to, że lepiej dyskutować i rozwiązywać problemy w sposób merytoryczny, nie jest chyba dla nikogo tajemnicą. Dlatego rozmawiając o farmach wiatrowych, dobrze byłoby zrezygnować z populistycznych haseł i posługiwać się konkretami.

Wiatraki szkodzą? Tylko komu?

Opinia publiczna rzadko jest informowana, że nowoczesne turbiny wiatrowe dużej mocy (a więc te budzące najwięcej kontrowersji) są lokalizowane w odległości minimum 500 metrów od zabudowań. Czy to oznacza życie w fabryce prądu? W wielu miastach funkcjonują stare, hałaśliwe transformatory o napięciu 110 000 V, stojące w odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów od domów i szpitali. Z tym jednak nikt nie polemizuje. Tymczasem w turbinach wiatrowych najczęściej znajdują się transformatory o napięciu 15 000 V (czyli ponad 7-krotnie niższym). Osobom obawiającym się wpływu pola elektrycznego i magnetycznego, proponuję zapoznać się tabelą ukazującą oddziaływanie urządzeń, z którymi mamy styczność na co dzień.

Nikt oczywiście nie zabrania używania maszynki do golenia czy suszarki do włosów. Nikt też nie protestuje przeciwko sąsiadom zza ściany, którzy ich używają.

Z drugiej strony nasuwa się pytanie: czy wolimy oddychać powietrzem czystym, czy też przesyconym związkami siarki, azotu, drobinami pyłu i smogiem?

Skala zanieczyszczeń w polskich miastach jest ogromna. Pyły obecne w powietrzu są drugim po paleniu tytoniu czynnikiem, który powoduje występowanie chorób układu oddechowego. Szacunki Światowej Organizacji Zdrowia2 wskazują, że właśnie z powodu zanieczyszczonego powietrza w naszym kraju rocznie umiera przedwcześnie ok. 45 000 osób. Polska, obok Bułgarii, ma najbardziej zanieczyszczone powietrze w Unii Europejskiej. Z pierwszej dziesiątki najbardziej zanieczyszczonych miast europejskich sześć to nasze miasta. W ostatnich latach dopuszczalne wartości pyłu zawieszonego w powietrzu PM10 były stale przekraczane w 35 spośród 46 stref jakości powietrza w Polsce, w tym w największych miastach, takich jak Warszawa, Kraków, Katowice itd. Przekraczane są poziomy dopuszczalnego pyłu zawieszonego PM10 i PM2,5 oraz benzopirenu w powietrzu. Mówią o tym choćby raport NIK-u2 opublikowany w grudniu 2014 roku czy opracowanie organizacji Greenpeace3 z czerwca 2013 r. Energetyka wiatrowa jest technologią bezemisyjną, nie degraduje też i nie zanieczyszcza gleby oraz nie powoduje strat w obiegu wody.

Dzięki rozproszonym źródłom energii zlokalizowanym w pobliżu odbiorców możliwe będzie ograniczenie emisji zanieczyszczeń, a wytwarzanie zielonej energii w kraju przełoży się na większe bezpieczeństwo energetyczne Polski. Zredukowanie, a nawet wyeliminowanie zanieczyszczeń można też osiągnąć, zastępując paleniska węglowe prosumenckimi instalacjami wykorzystującymi OZE. Wystarczy stworzyć odpowiednie warunki wsparcia. Zresztą niektóre województwa już prowadzą takie działania.

Czy prąd z elektrowni wiatrowych jest drogi?

Kolejny szeroko rozpowszechniony wśród polityków i dziennikarzy mit to hipoteza o rzekomo wysokim koszcie energii z elektrowni wiatrowych. Tymczasem koszt inwestycyjny budowy nowej elektrowni węglowej i turbin wiatrowych o tej samej mocy okazuje się zbliżony. Inaczej jest jednak z paliwem ? w przypadku elektrowni węglowych płacimy za nie więcej, a w przypadku wiatru mamy je za darmo. O tym, że energia z elektrowni wiatrowych jest najtańsza, świadczy dynamiczny rozwój tego sektora w takich krajach jak USA, Chiny czy Indie. Według Blooomberg News Energy Finance, w 2015 r. na świecie zainwestowano w OZE 329 mld dolarów. Z czego więc wynika forsowana przez niektórych polityków i media teza, że energia produkowana w turbinach wiatrowych jest droższa? Może to skutek np. błędnej metodologii, a czasem nawet manipulacji danymi. Porównuje się choćby ceny hurtowe prądu z w pełni zamortyzowanych już elektrowni konwencjonalnych (pomijając tym samym koszty ich budowy) z nowymi elektrowniami wiatrowymi, które muszą uwzględniać koszty inwestycji. Pomija się też (uwzględniane w opłacie przesyłowej) dużo wyższe straty na przesyle energii z często bardzo oddalonych od odbiorców elektrowni klasycznych. Tymczasem energia z elektrowni wiatrowych przesyłana jest z dużo niższymi stratami do najbliższych odbiorców. Nie wspomina się o wielomiliardowych dotacjach z budżetu państwa dla górnictwa, które w sztuczny sposób zaniżają ceny węgla i produkowanej z niego energii. Zapomina się również o kosztach dewastacji i ochrony środowiska oraz opieki zdrowotnej dla ludzi, którzy ucierpieli w wyniku chorób spowodowanych szkodliwymi emisjami. Po rzetelnym uwzględnieniu wszystkich koszty nie ma najmniejszych wątpliwości, która energia jest ostatecznie tańsza dla odbiorców. Zainteresowanym polecam lekturę kolejnego opracowania Greenpeace4, opisującego, ile tak naprawdę należy doliczyć do ceny energii z węgla.

W istocie cenę dla odbiorców indywidualnych kształtuje nie tylko faktyczna wartość energii, ale przede wszystkim koszty dystrybucji i inne opłaty oraz podatki doliczane do rachunków przez zakłady dystrybucyjne i państwo.

Dla odbiorcy indywidualnego średnia cena liczona ze wszystkimi opłatami wynosi w Polsce ok. 590 zł/MWh, przy cenie hurtowej prądu na poziomie 173 zł/MWh w 2015 roku (cytuję za PGE Polską Grupą Energetyczną).

 Odległości wiatraka od zabudowań

Istnieje co najmniej kilkadziesiąt modeli turbin wiatrowych o różnych mocach i zakresach oddziaływania na środowisko, dlatego też regionalni dyrektorzy ochrony środowiska oraz sanepid w prawie każdym przypadku wymagają przeprowadzenia specjalistycznych badań i opracowania szczegółowych raportów. Raporty te są potem oceniane przez specjalistów wspomnianych instytucji, a ich stanowisko jest kluczowe dla realizacji inwestycji. Najnowsze modele turbin są dużo cichsze od ich odpowiedników tej samej mocy, produkowanych kilka czy kilkadziesiąt lat temu. Także ich wirniki znacznie wolniej się obracają. Dlatego ustalenie sztywnej strefy ochronnej bez indywidualnego rozpatrywania każdej inwestycji byłoby błędem. To wspomniane instytucje i narzucane przez nie wymogi badań porealizacyjnych gwarantują bezpieczeństwo inwestycji dla mieszkańców. Często podnoszona kwestia infradźwięków była wielokrotnie i gruntownie rozpatrywana w wielu krajach. Nawet w Polsce przeprowadzono stosowne badania, które jednoznacznie wskazują, że odległości 500 m od turbin wiatrowych o mocy ok. 2 MW są w zupełności wystarczające. Tak jak wcześniej, zainteresowanych odsyłam do samodzielnej lektury ujętych w źródłach opracowań polskich naukowców.

Rzekoma korupcja, czyli co przedstawił raport NIK-u

Lobby antywiatrakowe zarzuca inwestorom budującym farmy wiatrowe korupcję. Mówi się o nadużyciach w gminach i kieruje się wnioski do NIK-u o stosowne badania. Raport jest dostępny na stronie internetowej Izby. Kontrole tejże instytucji dowodzą jednak, że w zdecydowanej większości weryfikowanych gmin (ponad 80% z 28 urzędów) nie wykazano żadnych istotnych nieprawidłowości, a ogólne wyniki kontroli były pozytywne. W przypadku przeważającej liczby inwestycji nie stwierdzono żadnej korupcji, a jedynie zwrócono uwagę na potencjalną korupcyjność procedur. W wielu gminach procedury i działania ich organów w zakresie budowy były nawet wzorowe. Oczywiście wśród inwestorów farm wiatrowych, jak w każdej innej branży, znajdują się czarne owce z premedytacją łamiące prawo. Czy to jednak uzasadnia stosowanie odpowiedzialności zbiorowej? Idąc dalej tym tokiem myślenia i odnosząc się chociażby do ostatniej afery związaną z fałszowaniem wyników jakości spalin przez czołowy europejski koncern samochodowy, powinniśmy całkowicie zabronić używania samochodów. Dziwnym trafem nikt jednak takich planów nie ma.

Ochrona zdrowia

W Polsce wybudowano już tysiące turbin wiatrowych o różnej mocy ? od 1 kW do 3000 kW. Zdarzają się oczywiście przypadki, że są one rzeczywiście źle zlokalizowane, ale te pojedyncze sytuacje powinny zostać przeanalizowane przez odpowiednie organa, a w dodatku są z reguły nagłaśniane przez media. Doskonale rozumiem problemy kogoś, kto musi mieszkać zbyt blisko głośnego, starego wiatraka. To może i powinno budzić uzasadniony sprzeciw. Jednak najnowsze elektrownie wiatrowe, ze względu na szybki postęp technologiczny, są znacznie mniej uciążliwe dla ludzi i środowiska. Nad rozwiązaniami mającymi na celu ograniczenie wpływu turbin na mieszkańców i środowisko pracują tysiące inżynierów na całym świecie. To, co było problemem kilkanaście lat temu, zostało już usunięte.

Lobby antywiatrakowe w walce z turbinami wiatrowymi posługuje się polskim wydaniem książki dr Niny Pierpont, którą uznano za guru tego środowiska. Wszyscy protestujący powołują się na jej raport nt. syndromu turbiny wiatrowej, mimo że istnieje wiele innych publikacji, wydanych przez poważne uniwersyteckie zespoły naukowe (często opracowanych na zlecenie rządów państw) które całkowicie dyskredytują ?rewelacje? tej autorki. Pani Nina Pierpont sporządziła ten raport na podstawie ankiety telefonicznej z 10 rodzinami (23 osoby) w 2009 r. Pani doktor nie wykonała żadnych badań lekarskich u osób skarżących się na dolegliwości. Nie sprawdziła ich stanu zdrowia i historii przebytych przez nie chorób. Nie ustaliła też, w jakiej odległości od farmy wiatrowej mieszkają ci ludzie. Nie zweryfikowała poziomu hałasu czy natężenia infradźwięków w miejscach, w których żyją ankietowani. Nie rozmawiała z innymi mieszkańcami tej miejscowości, którzy nie skarżyli się na żadne dolegliwości. Zarzutów odnośnie tego rodzaju ?badań? jest dużo więcej. Nic dziwnego, że raport ten nie ukazał się w żadnym czasopiśmie recenzowanym, czego wymaga praktyka naukowa, ponieważ z prawdziwymi badaniami nie ma nic wspólnego. Dodam, że od czasu tej publikacji, autorka nie przestawiła wyników żadnych innych ?badań? ani tej, ani innej populacji. Pozostała jednak ?ekspertem? dla przeciwników farm wiatrowych, mimo że środowisko naukowe uznało, iż jej raport nie spełniał wymogów poprawności metodologicznej pracy naukowej.

Ochrona zdrowia w przodujących pod względem energetyki wiatrowej krajach UE, takich jak Dania, Niemcy czy Francja, jest bardzo ważna dla ich władz i społeczeństw. Niestety, często ważniejsza niż w Polsce. W krajach tych zainstalowano wielokrotnie więcej turbin wiatrowych niż u nas. Były i są też organizowane naukowe kongresy poświęcone temu tematowi, podczas których nie udowodniono negatywnego wpływu elektrowni wiatrowych na zdrowie ludzi, o którym napisała kiedyś dr Nina Pierpont. Niemniej jej książka i tak jest wykorzystywana przez lobby antywiatrakowe do ?edukowania? dziennikarzy i polityków w zakresie rzekomej szkodliwości elektrowni wiatrowych. Służy też do wywoływania strachu i histerii wśród mieszkańców regionów, w których zlokalizowano farmy wiatrowe.

Polskie prawo bardzo precyzyjnie określa sposób przeprowadzania konsultacji społecznych. Raport NIK-u, o którym była mowa wcześniej, wskazuje, że przebiegły one prawidłowo w 27 z 28 kontrolowanych gmin. Czy upoważnia to do twierdzenia, że konsultacje społeczne nie są prowadzone?

Co można zrobić?

Światowa rewolucja energetyczna, polegająca na zastępowaniu scentralizowanego systemu dostaw energii z dużych elektrowni konwencjonalnych produkcja energii z tysięcy mniejszych i bardziej przyjaznych środowisku elektrowni, już stała się faktem. Nie ma od tego odwrotu. Im szybciej Polska się do tego dostosuje, tym niższe będą koszty takiej transformacji. Rozproszone źródła energii podwyższają bezpieczeństwo energetyczne kraju, gdyż uszkodzenie jednej instalacji nie wpływa na sprawność działania całego systemu energetycznego. Jest to również ważne z punktu widzenia obronności kraju. Przykładowo w sierpniu 2015 r. ze względu na susze i upały mieliśmy w Polsce kryzys energetyczny. Z powodu niedostatku energii wiele przedsiębiorstw musiało wstrzymać lub ograniczyć produkcję w fabrykach. Straty dla gospodarki były ogromne. W tym czasie Niemcy, które mają szeroko rozwiniętą sieć instalacji fotowoltaicznych czy wiatrowych, miały kolosalne nadwyżki energii (25 GW). Obecnie susza wciąż się pogłębia i, niestety, musimy liczyć się z tym, że w kolejnych latach mogą nastąpić kolejne ograniczenia w dostawie prądu. Tylko rozproszony, przyjazny środowisku naturalnemu, wieloźródłowy system energetyczny stanowi o bezpieczeństwie energetycznym kraju. Pamiętajmy jednak, że te przyszłe zmiany nie wykluczają od razu i całkowicie konwencjonalnych elektrowni węglowych z systemu energetycznego kraju. Węgiel jest i przez najbliższe lata pozostanie podstawowym paliwem dla elektrowni, nawet przy podwojeniu obecnego udziału energii z elektrowni wiatrowych na rynku energii w Polsce. Przy obecnej w systemie energetycznym mocy z turbin wiatrowych rzędu 5300 MW udział ten wyniósł 6,2%.

Cały system elektroenergetyczny w Polsce ma moc ok. 39 000 MW, a szczytowy pobór wynosi czasami maksymalnie ok. 25 000 MW.

Przy pracujących elektrowniach wiatrowych można w tym samym czasie, przez regulacje w blokach energetycznych, odpowiednio zmniejszać ilości spalanego węgla. W ten sposób spala się kilka milionów ton węgla mniej w ciągu roku, a tym samym ogranicza się ilość zanieczyszczeń emitowanych do powietrza. Poza tym zmniejszeniu ulega import węgla do Polski. Przy rozwoju OZE nie trzeba budować nowych elektrowni jako zabezpieczenia systemu energetycznego. Wystarczy w istniejących instalacjach spalać mniej węgla w czasie, gdy pracują elektrownie wiatrowe. Wyzwaniem dla polskiego rządu jest zbudowanie takiego rynku energii, który doprowadzi do transformacji ukierunkowanej na energetykę niskoemisyjną. Znacznie zwiększy to bezpieczeństwo energetyczne kraju, zapewni polskiej gospodarce dodatkowe wpływy do budżetu, wykreuje nowe miejsca pracy oraz sprawi, że koszty ochrony zdrowia i środowiska naturalnego staną się niższe.

Źródła                       

  1. http://wiatrowa.blox.pl/html
  2. https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/nik-o-ochronie-powietrza-przed-zanieczyszczeniami.html
  3. http://www.greenpeace.org/poland/PageFiles/548530/raportGP_wegiel_zabija.pdf
  4. http://www.greenpeace.org/poland/PageFiles/602721/Raport_GP_Ukryty_rachunek_za_wegiel.pdf
  5. Bukowski M., Śniegocki A.: Raport WISE Institute ?Ukryty rachunek za węgiel. 2014.
  6. Ingielewicz R., Zagubień A.: Problematyka hałasu towarzyszącego pracy turbin wiatrowych ? ocena zagrożeń. Politechnika Koszalińska ? Wydział Budownictwa i Inżynierii Środowiska. 2011.
  7. Szulczyk J., Cempel C.: Hałas turbin wiatrowych w zakresie infradźwięków. Instytut Mechaniki Stosowanej Zakład Wibroakustyki i Biodynamiki Systemów, Politechnika Poznańska. Międzynarodowa Konferencja Monitoring Środowiska. Kraków 2010.
  8. Golec M., Golec Z., Cempel C.: Hałas turbiny wiatrowej Vestas V80 podczas eksploatacji. ?Diagnostyka? 1/2006.
  9. Pawlas K, Łucki Z., Misiak W.(i in.): Energetyka wiatrowa ? fakty i mity. Pod patronatem Społecznej Rady ds. Rozwoju Gospodarki Niskoemisyjnej. Listopad 2011 ? grudzień 2012.

 

Tadeusz Kierys

DOMREL Biuro Usług Inwestycyjnych, Poznań