Znów mamy wiosnę i pełno pomysłów w głowie. Ja też mam pomysły. Niektórymi chcę się tu podzielić. Pierwszy przychodzi mi do głowy pomysł, co zrobić, by poczynić krok w kierunku normalności. Normalności w naszej branży. No, to zacznijmy.
Każdego roku momentem nienormalnym w firmie jest moment składania wniosku taryfowego. Trzeba wówczas znaleźć dobre podpórki, porównania i autorytety. Zacznijmy od tych ostatnich, czyli od autorytetów. Tak się składa, że nasza branża została umieszczona w decernacie infrastruktury. Najpierw było to ministerstwo, potem urząd centralny, a teraz z powrotem ministerstwo. Problem jednak pozostaje ten sam. Jesteśmy skazani na wegetację pomiędzy lobby spółdzielczym, infrastruktury drogowej i kolejowym. Wiadomo, że takie „wciśnięcie” niczego dobrego nie wróży. Tym bardziej że nasza infrastruktura ma się tak do drogowej czy kolejowej, jak rurka z kremem do pałki policyjnej. I tu jest problem. Problem niechcianego dziecka, czyli umiejscowienia naszej branży.
Branża wodociągowa ma do zainwestowania w ciągu najbliższych 10 lat blisko 40 mld zł. Żeby to ogarnąć, trzeba nie tylko się tym zająć z pozycji potencjalnych rozjemców konfliktów na linii firma wodociągowa – klient – lokator, lecz także spojrzeć na problem globalnie, od strony gospodarki. Tak się ostatnio składa, że w interesie, który nazywam na swój własny użytek „walką o wodę”, dają się zauważyć trzy strony. Jedną stroną tej walki są centralne instytuc...