Kto wie lepiej – post scriptum
Listy do Redakcji
We fragmencie swoich marcowych Rozważań skomentowałem w zasadzie styl, w jakim pan Jacek Rydzewski polemizował z Autorami jednego z wcześniej opublikowanych artykułów (komentarz dotyczył polemiki opublikowanej w lutowym wydaniu PK pt. „Termiczne unieszkodliwianie osadów – polemika” – przyp. red.). W numerze majowym PK mogłem z kolei przeczytać „repolemikę” z moim tekstem. Czytając ją, przekonuję się ponownie, że czego jak czego, ale kulturalnego polemizowania jednak pan J. Rydzewski – wspomagany tym razem przez, jak przypuszczam, swojego Kolegę – się nie nauczył. W pierwszej chwili bardzo oburzył mnie zarzut, jakobym w tym swoim wywodzie kłamał, coś tam cytując. Jednak nie wiem, o jaki fragment mojego tekstu chodzi, bo Autorzy poza rzuceniem taką inwektywą nie piszą nic konkretnego (zawsze się przecież coś przylepić może). Stąd nie mogę podjąć rzeczowej polemiki z zarzutami pana J. Rydzewskiego i Jego Kolegi.
Jedno, na co zwróciłem uwagę, to absurdalna logika użytego przez obu Panów sformułowania: kłamliwe przytaczanie nieistniejących cytatów. Zrozumiałem wtedy, że Autorzy tej niezwykle oryginalnej myśli działali pod wpływem ogromnego wzburzenia i że trzeba im wybaczyć.
We fragmencie swoich marcowych Rozważań skomentowałem w zasadzie styl, w jakim pan Jacek Rydzewski polemizował z Autorami jednego z wcześniej opublikowanych artykułów (komentarz dotyczył polemiki opublikowanej w lutowym wydaniu PK pt. „Termiczne unieszkodliwianie osadów – polemika” – przyp. red.). W numerze majowym PK mogłem z kolei przeczytać „repolemikę” z moim tekstem. Czytając ją, przekonuję się ponownie, że czego jak czego, ale kulturalnego polemizowania jednak pan J. Rydzewski – wspomagany tym razem przez, jak przypuszczam, swojego Kolegę – się nie nauczył. W pierwszej chwili bardzo oburzył mnie zarzut, jakobym w tym swoim wywodzie kłamał, coś tam cytując. Jednak nie wiem, o jaki fragment mojego tekstu chodzi, bo Autorzy poza rzuceniem taką inwektywą nie piszą nic konkretnego (zawsze się przecież coś przylepić może). Stąd nie mogę podjąć rzeczowej polemiki z zarzutami pana J. Rydzewskiego i Jego Kolegi.
Jedno, na co zwróciłem uwagę, to absurdalna logika użytego przez obu Panów sformułowania: kłamliwe przytaczanie nieistniejących cytatów. Zrozumiałem wtedy, że Autorzy tej niezwykle oryginalnej myśli działali pod wpływem ogromnego wzburzenia i że trzeba im wybaczyć.
dr inż. Henryk Skowron,
Inżynierskie Biuro Konsultingowe, ...
Inżynierskie Biuro Konsultingowe, ...