Najgorsza najlepsza Unia
Niedawno, 1 maja, obchodziliśmy 18. rocznicę przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Zaroiło się od komentarzy, co my z tej Unii mamy, więc i ja się nad tym zastanowiłem.Rzecz oczywista – pieniądze, nazywane inaczej „funduszami”, „środkami”. O tym, jak skorzystała z tych środków branża wodociągowa i kanalizacyjna, napisano już wiele. Chciałbym się jednak skupić na innych zaletach naszego członkostwa w UE, bo pieniądze są ważne, ale być może nie najważniejsze. Zadam odwrotne pytanie – a co by było, gdybyśmy nie przystąpili do UE? Jak dziś wyglądałaby Polska, gdyby miała status Ukrainy czy Serbii? Od razu rzuca się w oczy kwestia bezpieczeństwa. Oczywiście przynależność do NATO jest tu kluczowa, ale również członkostwo w Unii Europejskiej daje nam poczucie wspólnoty, wspólnych interesów, trudnych do zniszczenia powiązań. Wyobrażają sobie Państwo obcą armię zajmującą Polskę, kraj, który nie ma już granic z Niemcami i innymi sąsiadami, z którego bez żadnych dokumentów można łatwo przejechać aż po plaże Normandii, Portugalii nad Atlantykiem czy Morza Śródziemnego? Choć wiele rzeczy niemieszczących się w głowie niedawno się wydarzyło, taki przebieg wojny wydaje się wciąż bardzo mało prawdopodobny.
Kontrola nie jest zła
Od 2004 r. zmieniła się zasadniczo nie tylko nasz...