Chwalimy się naszymi inwestycjami i planujemy następne. Tymczasem większą sztuką niż zbudować, jest coś utrzymać. Doświadczenia pokazują, że inwestycje mogą przynieść oszczędności, ale mogą też być powodem wielu poważnych zmartwień.
Nasza branża inwestuje miliardy złotych. Powiększa się nasz majątek, przybywa infrastruktury i nowoczesnych urządzeń. Wszystko to pięknie wygląda na zdjęciach albo gdy się odwiedzi oczyszczalnię ścieków podczas studyjnej wycieczki. Gorzej, kiedy instalacja pracuje przez rok i podliczamy, ile kosztowały jej utrzymanie i eksploatacja. Trzeba więc umiejętnie gospodarować, aby konsekwencje finansowe nie były bolesne.
Serwis firmowy ? problem z głowy?
Ludzie leniwi, ale niezbyt oszczędni, mają łatwo. Korzystają z serwisu firmowego proponowanego przez wykonawcę i niczym się nie przejmują. Serwis wykonuje przeglądy, naprawia oraz wystawia faktury. Znacie to Państwo? Wykonawca proponuje własny serwis lub autoryzowany. Czasami nie tylko proponuje, ale wręcz próbuje go w różny sposób narzucić, najczęściej pod groźbą utraty gwarancji. Gdy jednak możemy się uwolnić spod takiego dyktatu, przychodzi otrzeźwienie. Niedawno w gronie fachowców rozmawialiśmy o ciekawych przykładach. W jednym przedsiębiorstwie zepsuł się spory silnik elektryczny ? zawiodło łożysko. Serwis wycenił usługę na 5 tys. zł. Wodociągowa spółka uznała, że to za drogo i jej własna ekipa rozmontowała silnik. ?W końcu nie można zepsuć czegoś, co już jest zepsute? ? żartował mój branżowy kolega. Po wymontowaniu łożyska okazało się, że wprawdzie producentem silnika jest firma z Niemiec, ale samo łożysko wyprodukowano w Wielkiej Brytanii. Spółka skontaktowała się z producentem z Wysp, który przysłał takie samo łożysko za? 800 zł. Ale to nie koniec niespodzianek. Po wyjęciu łożyska z pudełka okazało się, że pochodzi ono z Polski i w internetowej hurtowni kosztuje 80 zł. Ekipie remontowej z wodociągowej spółki nie sprawiło większego problemu zamontowanie nowego łożyska i złożenie silnika, który pracuje do dzisiaj.
Ze swojej strony dodam, że to łożysko wcale takie polskie być nie musiało. Mogło pochodzić z japońskiej fabryki, która działa w Kielcach, a wykorzystuje maszyny sprowadzone z zamkniętego zakładu w Wielkiej Brytanii. Tam mógł po prostu zostać dział sprzedaży. Ale to wszystko jest mniej istotne, ponieważ najważniejszy wniosek brzmi, że nie opłaca się iść na łatwiznę. Warto wykazać trochę inicjatywy oraz poszukać tańszych alternatyw.
Takich przykładów jest mnóstwo. W Wodociągach Kieleckich w 2011 r. zakończyliśmy wielką rozbudowę i modernizację naszej największej oczyszczalni ścieków ?Sitkówka?. Kiedy otrzymaliśmy przygotowane przez wykonawców urządzenia, od razu zaczęliśmy optymalizować procesy oczyszczania ścieków oraz pracę kosztownej w utrzymaniu stacji termicznej utylizacji osadów ściekowych. Udało się oszczędzić na wszystkim ? na energii, materiałach, serwisie i chemii. Efekt jest piorunujący, ponieważ po siedmiu latach takich działań uzyskaliśmy ok. 6 mln zł oszczędności w skali roku. 
Tajemnicza dokumentacja
Inny problem, z jakim musimy się zmagać, stanowi niedokładna dokumentacja techniczno-ruchowa, czyli słynne ?DTR-ki?. Konia z rzędem temu, kto znajdzie DTR z dokładnie opisanymi częściami zamiennymi oraz z symbolami i numerami fabrycznymi, pozwalającymi na szybkie odnalezienie podzespołu, gdy się popsuje. Niestety, zbyt często jedynym sposobem jest rozmontowanie urządzenia (lub wezwanie serwisu firmowego). 
Nie chciałbym wywołać wrażenia, że serwisy firmowe to samo zło. Są sytuacje, kiedy nieracjonalnie byłoby z nich rezygnować. We wszystkim potrzebny jest zdrowy rozsądek. Nie dziwię się też, że wykonawcy chcą narzucić drogi serwis, a gwarancję uzależniają od wielkiej ilości często zbędnych przeglądów. To jest rynkowa gra ? po jednej stronie mamy wykonawcę, który chce jak najwięcej zarobić i jak najlepiej się zabezpieczyć przed ewentualnymi skutkami finansowymi awarii, a po drugiej jesteśmy my. A nam zależy na tym, żeby było dobrze, tanio i szybko. Jednak jesteśmy przedsiębiorstwami szczególnymi. Działamy na wolnym rynku, większość z nas podlega Kodeksowi handlowemu, ale mamy kosztowną misję ? dostarczać chętnym wodę, odbierać i oczyszczać ścieki, dbać o środowisko naturalne i ciągle w to inwestować. A nie oszukujmy się ? wiele inwestycji w rozbudowę kanalizacji na terenach słabo zurbanizowanych nie zwróci się w postaci przychodów z opłat przez najbliższe dziesięciolecia. Więc skoro nie ma szans na zwiększenie przychodów, trzeba szukać kolejnych oszczędności. W ostatnich miesiącach pojawił się jeszcze jeden do tego powód ? narzucone na trzy lata sztywne taryfy, które nie do końca muszą pokrywać koszty planowanych i już zrealizowanych inwestycji. I to jest dobry temat na kolejny felieton