Postępująca wraz z upływem czasu dekapitalizacja majątku trwałego jest szczególnie widoczna w podsektorze wytwarzania energii. Znaczna część zainstalowanych w polskich elektrowniach mocy (ok. 30%) ma ponad 40 lat.
Dalsza deprecjacja bloków oznaczać będzie konieczność substytucji mocy „wypadających” z użytkowania. Organizacja finansowania nowych inwestycji, biorąc pod uwagę te obecnie realizowane (bloki w Bełchatowie, Pątnowie i Łagiszy), nie przebiega ani łatwo, ani sprawnie. Banki i inne instytucje finansowe nie są skłonne do finansowania inwestycji elektroenergetycznych w Polsce, ponieważ sektor elektroenergetyczny traktowany jest w naszym kraju jako stabilizator portfela kredytowego, obniżający łączne ryzyko kredytowe banków. Banki oczekują lepszych zabezpieczeń – nie wystarczą prognozy sprzedaży energii na nieukształtowanym rynku z dużym ryzykiem regulacyjnym. Czekanie, aż ceny ustabilizują się samoistnie na takim poziomie, aby inwestycje były opłacalne, może trwać zbyt długo i być zagrożeniem dla bezpieczeństwa energetycznego. Dlatego pilnie potrzebne są nowe modele, które pozwoliłyby na uruchomienie działań zapewniających spływ środków na pokrycie kosztów kapitałowych inwestycji, bez blokowania mechanizmów rynkowych.
Jak się okazało, taki model już istnieje. Są to tzw. „Błękitne certyfikaty”, które podczas debaty zorganizowanej przez spółkę Procesy Inwestycyjne na początku listopada br. przedstawił prowadzący, prof. Krzysztof Żmi...