Otwock jak poligon
Kiedy piszę ten felieton, właśnie warunkowo dopuszczono do spożycia wodę, której od tygodnia nie mogło używać 44 tys. mieszkańców Otwocka i 10 tys. mieszkańców sąsiedniego Karczewa. Mogli oni nią tylko spłukiwać toalety.
W mieście trzeba było wstrzymać przyjmowanie pacjentów i operacje w powiatowym szpitalu, a część chorych ewakuować. Zamknięto szkoły i przedszkola, restauracje i bary. Mam nadzieję, i wszystko na to wskazuje, że kiedy ten tekst trafi w ręce Czytelników, sytuacja już się unormuje. Jednak już ten pierwszy tydzień otwockiej katastrofy pokazał kilka interesujących dla wodociągowca zjawisk.
Zacznę od tego, że trudno mi sobie przypomnieć, żeby w najnowszej historii naszej branży tak duża liczba mieszkańców przez tak długi czas była pozbawiona wody do mycia i picia. A jestem w tej branży już od lat, więc wiele doświadczyłem, widziałem i słyszałem. Otwock stał się dla nas swoistym poligonem, co w wojennych czasach brzmi szczególnie poważnie.
A jakie mam refleksje? Przede wszystkim uderzył mnie spokój w relacjach dziennikarzy i wypowiedziach mieszkańców do mediów. Bywały przecież w ostatnich latach awarie dużo mniejsze i mniej poważne, mniej dotykające ludzi, które wywoływały wręcz medialną histerię, na granicy paniki – awarie usunięte znacz...