Często podczas dyskusji nad przyszłym miksem energetycznym Polski dominuje ton, iż OZE nie są żadną alternatywą dla węgla i na pewno nie uda się dzięki nim ani zmniejszyć zapotrzebowania na surowce energetyczne z importu, ani trwale odwrócić trendu wzrostowego, jeśli chodzi o ceny energii w przyszłości. Inni mówią, że właśnie nie ma alternatywy i jedynie OZE mogą nas już właściwie od zaraz uwolnić od importu surowców energetycznych, szczególnie z Rosji, a także trwale odsunąć od nas widmo konieczności budowy nowych bloków węglowych czy nuklearnych. Dla wszystkich jasne jest przede wszystkim to, że z tego naturalnego dobra trzeba korzystać, ale mądrze.

W europejskim miksie energetycznym węgiel nie jest dziś najważniejszym źródłem energii. Pod koniec 2012 r. wytwarzano z niego raptem ok. 17% energii. Ropa naftowa to źródło użytkowane dwukrotnie częściej, a źródła odnawialne stanowiły jedynie ok. 10% całkowitej produkcji. W Polsce nadal węgiel pozostaje najczęściej wykorzystywanym źródłem energii. W tym samym czasie produkowano z niego ponad 56% całkowitej energii. W tym samym czasie OZE w elektroenergetyce, ciepłownictwie i transporcie stanowiło jedynie ok. 7%.  Wraz z rosnącym zapotrzebowaniem na energię w świecie wzrasta również konsumpcja węgla kamiennego i brunatnego (z 25% w 1973 r. do 30% w 2012 r.), jednakże niezwykle szybko rozwija się energetyka odnawialna, która dostarcza dziś ok. 9% całkowitej energii ? to dwukrotnie więcej niż energia nuklearna w ujęciu światowym. Nawet takie gospodarki świata jak USA, choć to zapewne skutek wielkiej ofensywy łupkowej i OZE, opowiadają się dziś przeciw energetyce węglowej. Dla największych i najbardziej innowacyjnych gospodarek świata jasnym jest, że całej koniecznej do rozwoju cywilizacji energii nie pozyskamy z OZE, ale mądre inwestycje i badania już dziś pokazują, że za kilka lat taka w pełni odnawialna i rozproszona energetyka będzie mogła śmiało konkurować z centralistyczną energetyką, opartą na ogromnych, ponadregionalnych elektrowniach i potężnych sieciach przesyłowych.

Krajowy miks energetyczny

W polskim miksie elektroenergetycznym ponad 87% energii produkuje się w instalacjach opalanych węglem kamiennym i brunatnym. Są to elektrownie o zastraszająco niskiej sprawności. Wprawdzie ich oddziaływanie na środowisko jest już znacznie mniejsze niż w czasach szczytu produkcji przemysłowej w ?epoce słusznie minionej?, ale coraz głośniejsze są protesty opinii publicznej, kiedy zakłady energetyczne rozpoczynają poszukiwania nowych potencjalnych odkrywek węgla brunatnego. Istnieje wiele udokumentowanych złóż węgla, ale ich wydobycie wiąże się z coraz większym niezadowoleniem społeczeństwa. Mimo że ilość śmiertelnych wypadków w górnictwie w naszym kraju maleje, to wciąż zdarzają się ofiary śmiertelne w tej gałęzi przemysłu. W chwili, w której piszę ten felieton, media poinformowały o kolejnej śmierci górnika w Polsce, a przed kilkoma tygodniami usłyszeliśmy o tragedii w Turcji, gdzie zginęło ich ponad 200. Rosnące koszty wydobycia, ochrony społeczeństwa, załóg kopalń oraz środowiska, a także szereg innych czynników ekonomicznych powodują, że generowanie energii z węgla jest coraz bardziej ekonomicznie nieopłacalne. Koszty wytworzenia energii z węgla dziś to ok. 260 ? 280 zł/MW, natomiast z atomu przynajmniej 330 zł/MWh. W zakresie OZE, mimo spadających cen hurtowych energii (obecnie 180 zł/MWh), tylko w ub.r. odnotowano wzrost zainstalowanej mocy na poziomie 1300 MW.

Malejące ceny energii, rosnące koszty wydobycia, duże zatrudnienie w państwowym sektorze energetycznym, sieć przesyłowa i dystrybucyjna nieprzygotowane do rozwoju źródeł rozproszonych, a ponadto zmieniające się trendy w zachowaniach konsumentów, czyli rozwój tzw. prosumentów ? to jedynie kilka czynników nieułatwiających rządowi przygotowania strategii rozwoju polskiej energetyki w obliczu bieżącej sytuacji i przyszłych zagrożeń. Niestabilna sytuacja polityczno-gospodarcza w naszym regionie zmusza do pilnego (podobnie jak kryzys energetyczny w latach 70. XX w.) poszukiwania nowych rozwiązań strategicznych, które będą odpowiedzią na obecny kryzys.

Stanowisko PIGEO

Polska Izba Gospodarcza Energii Odnawialnej nigdy nie stała na stanowisku, że z polskiej perspektywy OZE jest lekarstwem na nasze wszystkie bolączki. Doświadczenia wielu krajów na przestrzeni kilku ostatnich dekad pokazują jednak, że odnawialne źródła są rozwiązaniem może nie natychmiastowym, ale pod pewnymi względami bardzo obiecującym. W ciągu dekady sprawność ogniw PV wzrosła czterokrotnie. Ostatnie odkrycia dr Olgi Malinkiewicz, czyli możliwość użycia tzw. perowskitów w produkcji ogniw PV, może zrewolucjonizować naszą energetykę. Niemniej duży przemysł i wielkie miasta nadal będą potrzebować energetyki systemowej, przez dwie-trzy kolejne dekady opartej nadal na węglu!

By jednak nie być zmuszonym do ponoszenia ponadnormatywnych kosztów, przede wszystkim społecznych, związanych z generowaniem energii z importowanych paliw (już dziś w naszych elektrowniach spalamy rosyjski węgiel i tropikalną biomasę), musimy dzisiaj wprowadzić zmiany do naszego strategicznego myślenia o energetyce. Należy rozwijać energetykę odnawialną oraz polskie technologie jej wywarzania i magazynowania, aby to nasz potencjał był szczególnie wykorzystywany. Powinniśmy dodatkowo stymulować rozwój energetyki biogazowej. Dzięki niej rzeczywiście możemy zmniejszyć nasze uzależnienie od importowanego gazu. Technologie magazynowania energii, zwłaszcza z OZE, pomogą zmniejszyć zapotrzebowanie na energetykę konwencjonalną, wykorzystując gromadzony wodór, węglowodory czy biopaliwa. Należy wspierać kogenerację lokalną, opartą na różnych  paliwach. Póki co warto dbać o to, by przez następne dziesięciolecia wytwarzanie energii z węgla było ekonomicznie efektywne oraz ekologiczne. Procesy zmiany struktury zatrudnienia można przecież rozpisać na dekady. OZE to także dłuższe wykorzystywanie dostępnych kopalin. Należy wierzyć, że i w branży odnawialnych źródeł sytuacja się poprawi, zwłaszcza dzięki mądrym kompromisom i wypracowaniu strategii paneuropejskiej, skonsultowanej z jak największą liczbą decydentów.

 

Michał Siembab,   
dyrektor generalny PIGEO