Kontrola

Branżą recyklingową znowu wstrząsnęły afery ? tym razem dotyczące odpadów medycznych. Wydawałoby się, że tak niebezpieczne i ?wrażliwe społecznie? odpady są pod specjalną kontrolą państwa. Niestety, raz jeszcze okazało się, że jest to tylko ułuda.

System kontrolny funkcjonujący w zakresie odzysku jest bardzo rozbudowany. Nikt z pamięci nie jest w stanie nawet wymienić wszystkich instytucji uprawnionych do kontroli firm działających w tym sektorze gospodarczym. Niemniej wiodącą rolę przypisuje się Inspekcji Ochrony Środowiska, mimo że nie wynika to z żadnego prawnego nakazu. Ponownie stało się jasne, że nawet ta instytucja nie spełnia podkładanych w niej nadziei. Jej działania są, na co mamy liczne dowody w postaci publicznych wystąpień przedstawicieli tej instytucji, ukierunkowane na planowe, rutynowe działania, które niewiele wnoszą do systemu odzysku. Instytucja ta nie potrafi proaktywnie wykrywać potencjalnych zagrożeń. A zapobieganie takim kryzysowym sytuacjom jest jedną z jej podstawowych funkcji. Sama ilość kontroli oraz z reguły administracyjny sposób ich przeprowadzania (ograniczanie się do sprawdzenia dokumentów) nic nie znaczą i są w istocie marnowaniem czasu oraz pieniędzy podatników.

Należałoby przy tym zwrócić uwagę na fakt, że IOŚ nie poczuwa się do odpowiedzialności za ten stan rzeczy ? jego działania koncentrują się wyłącznie na stwierdzaniu nieprawidłowości i na ewentualnym nakładaniu kar. Nigdy nie usłyszałem z ust przedstawicieli tej instytucji propozycji zmian systemowych. Takich, które prowadziłyby to likwidacji przyczyn patologii, a nie bazowałaby tylko na stwierdzaniu, że jest dobrze lub źle. W tej instytucji brakuje ?kultury zmian? i zrozumienia jednej z jej podstawowych funkcji społecznych. Tak więc IOŚ sam się nie zreformuje ? żadna inna instytucja państwowa z reguły też nie chce tego robić.

Propozycje zmian

Impuls do zmian musi pochodzić z zewnątrz. Najbardziej predysponowane do jego dania jest Ministerstwo Środowiska. Jednak jego problemy są powszechnie znane i nie należy oczekiwać, że tym razem będzie inaczej ? nie będzie, gdyż brakuje woli zmian.

Taką chęć powinni wyrazić politycy. Jednak polski system polityczny nie doprowadził do wyłonienia jakiegokolwiek spójnego programu ochrony środowiska. Żadna z partii politycznych nie posiada własnego programu w tej materii. Zaklęcia typu ?czyste środowisko? czy ?zrównoważony rozwój? (o którym politycy z reguły nic nie wiedzą) nie zastąpią perspektywicznego programu. Drugą bolączką polityczną jest brak w Polsce wyrazistych polityków, znających się na tej dziedzinie życia społecznego. I dotyczy to w równej mierze rządzącej koalicji, jak i całej opozycji. Z jednej strony to dobrze, że zagadnienia związane z ochroną środowiska nie stają się przedmiotem walki politycznej (czyli burd), z drugiej zaś strony to bardzo źle, że klasa polityczna nie potrafi sformułować żadnych spójnych koncepcji funkcjonowania systemu odzysku w Polsce.

Innym praktycznym problemem jest to, że nie bardzo wiadomo, skąd czerpać wzorce do naśladownictwa. Polski system odzysku jest tak specyficzny, że wymaga budowy innego systemu nadzoru niż w większości krajów Unii Europejskiej. Jednak kilka problemów/zagadnień należałoby rozwiązać systemowo, i to w następujący prosty sposób. Konieczna jest instytucja nadzorcza do bezpośredniego operacyjnego działania. Niektórzy nazywają ją ?policją środowiskową?. Nie może być tak, że bezpośredni nadzór nad egzekucją prawa sprawują wyłącznie instytucje działające jak administracja państwowa.

Większość ekspertów zgadza się z tezą, że ilość instytucji kontrolnych funkcjonujących w systemie ochrony środowiska jest zbyt duża. Zgodnie ze starym przysłowiem: ?gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść? ? żaden z istniejących organów kontrolnych nie poczuwa się do odpowiedzialności za funkcjonowanie systemu. Tym samym konieczne jest przeanalizowanie obecnego zakresu kompetencji tych organów i takie ich zreformowanie, aby zarówno organa kontroli, jak i przedsiębiorcy funkcjonujący w systemie odzysku wiedzieli, kto za co odpowiada.

Złośliwi mogliby do tych dwóch postulatów dodać reformę samego ministerstwa. Nie zamierzam jednak pastwić się nad nim. Niech najpierw ministerstwo zrealizuje postulat dotyczący szybkiego wypełnienia wakatów na stanowiskach kierowniczych w resorcie.

Ponadto rzetelna kontrola będzie możliwa wyłącznie wtedy, kiedy zaczną funkcjonować rejestry, o których tak dużo się ostatnio mówi. Niemniej warto podkreślić, że same rejestry niczego nie załatwią, tym bardziej że w tym kształcie jaki nam sprokurowano, mają one zadania wyłącznie statystyczne! Wprowadzane raz do roku dane mają wymiar wyłącznie historyczny! Dopiero wdrożenie rejestrów operacyjnych, umożliwiających bieżące (nie rzadziej niż raz na miesiąc) ?sprawdzanie krzyżowe? podmiotów w zakresie poszczególnych transakcji, może umożliwić w pełni sprawną kontrolę systemu odzysku w Polsce.

Tym samym mój stały postulat: ?A poza tym sądzę, że centralny rejestr podmiotów i zdarzeń w polskim systemie odzysku powinien powstać!? (Ceterum censeo Carthaginem esse delendam), jest ciągle aktualny. Oby jak najszybciej przestał być tylko postulatem. Jestem jednak, przynajmniej w tej kwestii, pesymistą. Kolejne afery z zagospodarowywaniem odpadów przed nami ? kto zgadnie, co będzie następne?

 

Jan Flis