W inżynierii środowiskowej nietrudno zauważyć zapędy publicystyczne. Sam lubię pisać. Biorąc pod uwagę coraz większe zainteresowanie indywidualnych inwestorów budownictwem siedliskowym, rekreacyjnym czy rezydencjalnym, każda pozycja poradnikowa na temat ułatwienia życia w takich enklawach, a także o wygodach mieszczucha korzystającego z wody jest pożądana.

Dlatego z ciekawością wziąłem do ręki książkę Joanny Ryńskiej pt. „Przydomowe oczyszczalnie ścieków” (wydane przez Log InMedia w 2006 r.) Spodziewałem się, że przeczytam kompleksowy poradnik dla zwykłego człowieka, którego nie interesuje ilość bakterii, molekuły, współczynniki tarcia i darcia włosów z rozpaczy. I rzeczywiście – w poradniku nie było naukowych dywagacji. To był plus.
Każdy poradnik powinien być adresowany do określonego odbiorcy. Książka „Przydomowe oczyszczalnie ścieków” została wydana na ślicznym papierze, z wieloma ilustracjami i danymi kilku producentów. Ten poradnik powinien być przecież kierowany do indywidualnego inwestora, a nie do podmiotu prawnego. Zgodnie z Prawem ochrony środowiska (wraz z pochodnymi) oczyszczalnią przydomową jest instalacja dla inwestora indywidualnego (podmioty prawne są wykluczone) i o przepustowości dobowej do 5 m3. Powoływanie się na Prawo budowlane (s. 5) jest nieporozumieniem. Jeżeli ścieki oczyszczone nie są odprowadza...