Projekt ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach budzi wiele kontrowersji. Starzy wyjadacze z branży mówią: nie pierieżywaj – pożywiom, uwidim, to nie pierwsza i nie ostatnia wersja. Sceptycy dodają, że i tak w odpowiednim czasie ktoś „pogrzebie” w tekście ustawy i „grupa trzymająca śmieci” będzie górą. A kary? Kogo to naprawdę obchodzi? Przecież zawsze są płacone z naszej kieszeni.
Gdyby jednak założyć, że przygotowany przez Ministerstwo Budownictwa projekt stanie się prawem, będzie to pożądany zwrot akcji. Można mieć nadzieję, że długofalowym efektem będzie ewolucja powszechnego „wywożenia śmieci” w „zagospodarowanie odpadów”.
Autorzy projektu nie eksponują niezbędnej i zgodnej z europejskimi trendami roli związków gmin. Więcej – projekt w art. 14 ust. 2 pkt 2 oraz art. 17 ust. 5 pomija nawet fakt posiadania przez te związki dopuszczonych prawem związkowych planów gospodarki odpadami. Dziś wyłącznie duże miasta mogłyby samodzielnie poradzić sobie z regulacją gospodarki odpadowej w standardach Unii Europejskiej. Większość gmin jest o wiele za małych, by budować własne systemy. Tak naprawdę ustawa powinna być ustawą o utrzymaniu czystości i porządku… w związkach gmin, powoływanych obligatoryjnie dla rozwiązywania problemów gospodarki odpadami. Budowanie kompleksowych systemów odpadowych dla populacji ponad 200 tys. mieszkańców powinno być mechanizmem, a nie wyborem. Włączanie małych ...