Tytułowy bohater nie ma dobrej prasy. Kojarzy się ze zniszczeniem, rozpadem i postępującym procesem rozkładu. Poniekąd słusznie, bo próchnienie jest procesem rozkładu drewna. Proces ten jednak nie jest ani tak szybki, by przerażać, ani tak szkodliwy, by nie dostrzegać jego zalet.

Tak – w wyniku próchnienia powstaje próchno, a ono jest głównym źródłem powstawania próchnicy. Ta natomiast należy do najcenniejszych ze składników tworzących gleby w ich rozciągłości poszukiwanych przez człowieka korzyści. O ile opadłe liście czy zdrewniałe pędy i gałęzie są naturalnym elementem glebotwórczym w lesie, to już w mieście budzą mieszane uczucia. Przecież samo pozostawianie liści w miejscu, na które opadły, odbierane jest jako kontrowersyjne, a większe kawałki drewna, jak kłody pni i konarów, nie mogą obyć się bez kampanii informacyjno-edukacyjnych. Bywa też, że obrywa się gospodarzom terenów zieleni wprowadzającym do zarządzanych przez siebie terenów zieleni zrębki drzewne, siedziska z pieńków, suche płoty plecione z faszyny lub zwykłych gałęzi – co jest wynikiem niezrozumienia przez komentujących funkcji martwego drewna w ekosystemach miejskich. Estetyka naturalistyczna zestawia nas z uprzedzeniami na temat próchna. Rozpad, zgnilizna, smród, niebezpieczeństwo pośliźnięcia się, grzęźnięcia, nieładu i rozkładu. To tylko część skojarzeń, kt&...