Pseudorecyklerzy psują rynek odzysku szkła

Z Adamem Krynickim prezesem Krynicki Recykling rozmawia Katarzyna Błachowicz

 

Krynicki Recykling wypracował silną pozycję na polskim rynku odzysku szkła opakowaniowego. Co dalej, jakie firma ma plany?

Dziś Krynicki Recykling rzeczywiście jest liderem w segmencie odzysku szkła opakowaniowego na rynku polskim z szacunkowym udziałem na poziomie 45%. Jednak nasze ambicje są zdecydowanie większe. W związku z tym myślimy o wejściu na nowe i perspektywiczne rynki zagraniczne.

 

W jaki sposób Krynicki Recykling chce zdobyć nowe rynki?

Ostatnio informowaliśmy o tym, że prowadzimy prace związane z aktualizacją naszej strategii. Zewnętrzny doradca przedstawił nam wstępny raport, w którym rekomenduje prowadzenie dalszych prac nad trzema możliwymi opcjami rozwoju: organicznym, przez akwizycje oraz pozyskanie zewnętrznego partnera, wspierającego zagraniczny rozwój spółki.

 

Krynicki Recykling chyba ma już doświadczenie zdobyte na rynkach zagranicznych?

Jesteśmy prekursorem sortowania i odzysku stłuczki szklanej na rynkach nadbałtyckich. W I kwartale bieżącego roku spółka uruchomiła pierwszą w Estonii linię do uzdatniania szkła opakowaniowego. W początkowej fazie projektu wyzwaniem był inny system segregacji opakowań szklanych w tym kraju ? depozytowy, którego nie ma w Polsce. Obecnie rozważamy kolejną zagraniczną inwestycję w regionie.

 

W ubiegłym roku spółka uruchomiła nowy zakład na Śląsku, który zwiększył moce przerobowe grupy o ponad 50%. Czy nowa ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach ? obowiązująca od 1 lipca 2013 r. ? spowodowała aż tak duży wzrost ilości wysegregowanych odpadów?

W listopadzie 2014 r. w Lublińcu ? w obrębie Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej ? uruchomiliśmy najnowocześniejszy zakład w kraju, o przepustowości 250 tys. ton rocznie, który jako jedyny w Europie posiada technologię pozwalającą na separację kolorystyczną stłuczki szklanej o granulacji od 3 mm. To nasz autorski, opatentowany projekt. To niezwykle istotne, bowiem wraz ze wzrostem ilości wysegregowanych odpadów mamy równocześnie do czynienia z drastycznym spadkiem jakości surowca. Nowa linia pozwala nam skuteczniej przygotować stłuczkę dla naszych odbiorców. Huty szkła mają niezwykle restrykcyjne wymagania względem dostarczanego im surowca.

 

Z czego wynika spadek jakości surowców wtórnych?

Odbierane dziś odpady są bardzo zanieczyszczone i wymagają dodatkowej obróbki. Problem jest poważny, bo ulega intensyfikacji. Z każdym miesiącem trafiają do nas odpady coraz gorszej jakości. Z tą sytuacja mierzymy się od wejścia w życie tzw. ustawy śmieciowej w lipcu 2013 r. Stłuczka pochodząca z selektywnej zbiórki dostarczana jest często w plastikowych workach, a surowiec pochodzący z kontenerów przeznaczonych na szkło zawiera również inne odpady. Zdarzają się przypadki, gdy w pojemnikach znajdują się kineskopy czy ceramika łazienkowa. To oznacza dla nas dodatkowe koszty ich utylizacji. Niestety, coraz częściej surowiec zawiera tak wiele zanieczyszczeń, że mimo najnowszych technologii nie udaje się go oczyścić. W skrajnych przypadkach mamy do czynienia nawet z ponad 50-procentowym udziałem zanieczyszczeń w dostawie.

 

Czy widzi Pan jakieś wyjście z tego ?jakościowego? impasu?

Najskuteczniejsze byłoby równoległe działanie w dwóch płaszczyznach. Po pierwsze, należy edukować społeczeństwo i pokazywać, jak należy prowadzić segregację odpadów. Obecnie w szkołach uczy się dzieci o recyklingu, segregacji oraz ich znaczeniu dla środowiska naturalnego. Niestety, dla pozostałej części społeczeństwa nie przewidziano żadnych większych projektów. Liczę jednak, że kampanie społeczne pozytywnie wpłyną na świadomość Polaków w zakresie odzysku odpadów.

 

A co z drugim rozwiązaniem?

Należałoby zastanowić się nad zmianami systemowymi. W innych krajach różnica w opłatach za odbiór śmieci segregowanych i niesegregowanych jest nieporównywalnie wyższa niż w Polsce. W Niemczech sięga ona 500%, w Polsce osiąga maksymalnie poziom 60%, a średnia dla Polski nie przekracza 15%. To absolutnie nie stanowi zachęty ekonomicznej do segregacji odpadów.

 

Znając rynek odzysku szkła opakowaniowego w Polsce, można stwierdzić, że to chyba nie jest największe wyzwanie stojące przed branżą?

Rzeczywiście, kwestia związana z jakością surowca jest jednym z najistotniejszych wyzwań stojących przed naszym sektorem. Równolegle należy jednak wspomnieć o szarej strefie, która od wielu lat stanowi zmorę polskiego rynku recyklingu, a przede wszystkim segmentu szkła opakowaniowego.

 

Od dawna wiele firm w Polsce twierdzi, że szara strefa obejmuje nawet połowę rynku recyklingu opakowań szklanych. Dlaczego taka sytuacja utrzymuje się od tylu lat?

Rynek odzysku szkła jest specyficzny ? połączenie restrykcyjnych przepisów i wysokich kosztów zbierania szkła, które występuje wyłącznie w postaci opakowań jednostkowych, powoduje, że w tym sektorze już dawno pojawiła się szara strefa. Szacunki wskazują, że w dokumentach potwierdzających recykling (DPR) szkła opakowaniowego szara strefa obejmuje 55% rynku. Świadczą o tym fałszywe DPR-y, które nie znajdują odzwierciedlenia w faktycznie zebranych ilościach szkła.

 

Dlaczego ten proceder jest opłacalny?

Zgodnie z prawem UE i jego krajową implementacją, to na polskich firmach spoczywa obowiązek osiągnięcia minimalnych poziomów recyklingu tego typu opakowań (w 2015 r. ? 61%). Te przedsiębiorstwa mogą same pozyskiwać surowiec lub zlecić taką usługę organizacjom odzysku. Drugą opcję wybiera zdecydowana większość firm, a przy tych transakcjach handlowych ?walutą? jest DPR. Dla porównania żaden kraj nie funkcjonowałby efektywnie, gdyby jego waluta w co najmniej 50% była fałszowana, a w polskiej branży właśnie tak się dzieje. Jednak wracając do pytania, warto podkreślić, że proceder fałszowania DPR-ów jest wyjątkowo opłacalny, gdyż jedynymi kosztami związanymi z tą działalności są koszty papieru i drukarki.

 

Kto zatem wystawia fałszywe dokumenty i komu je sprzedaje?

W obrocie działają pośrednicy ? pseudorecyklerzy ? realnie zajmujący się wyłącznie wystawianiem DPR-ów. W praktyce sprzedawane przez nich certyfikaty nie mają najmniejszego pokrycia w rzeczywistej zbiórce surowca oraz jego finalnym recyklingu. Nie mając zatem kosztów, psują rynek i sprzedają DPR-y po zaniżonych kwotach, oscylujących wokół 30 zł za tonę. Dla uczciwego przedsiębiorcy działalność przestaje być opłacalna, gdy DPR kosztuje poniżej 100 zł.

 

Widzi Pan szanse na zmniejszenie szarej strefy? Jakie mechanizmy musiałyby zadziałać, by ukrócić ten proceder?

Prawo jest dobre, ale trzeba je egzekwować zdecydowanie efektywniej ? m.in. przez częste kontrole recyklerów i organizacji odzysku.

 

Zatem jakie są realne perspektywy dla rynku odzysku stłuczki szklanej?

Sektor, w którym działamy, jest perspektywiczny. Unia Europejska wymaga od nas, abyśmy odzyskiwali coraz więcej surowca. W związku z tym mamy jeszcze wiele sporo możliwości rozwoju, m.in. dlatego stale inwestujemy w kolejne linie do uzdatniania szkła. Liczymy, że uzdrowienie polskiego sektora recyklingu szkła opakowaniowego oraz rosnąca świadomość ekologiczna Polaków znacząco przyczynią się do rzeczywistego wzrostu odzysku stłuczki szklanej. Liczby mówią same za siebie ? każdego roku ponad 700 tys. ton szkła jest deponowanych na składowiskach odpadów.