Schyłek roku sprzyja zwykle podsumowaniom, ocenom i postanowieniom. A jest co podsumowywać, bowiem za przyczyną „śmieciowej rewolucji” nastąpił w ostatnich miesiącach prawdziwy wysyp konferencji i publikacji, w których eksperci, samorządowcy i przedsiębiorcy formułują długie listy pytań i wątpliwości, jakie budzą przepisy znowelizowanej ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.

Zderzenie z lokalnymi realiami gospodarczymi i finansowymi gasi jednak entuzjazm i rewolucyjną retorykę zwolenników radykalnych zmian ustawowych. Przychodzi więc czas na refleksję i rzeczową, merytoryczną dyskusję – chociażby taką, jaka towarzyszyła Międzynarodowemu Kongresowi Ochrony Środowiska ENVICON w czasie listopadowych Targów POLEKO. Poszukiwanie sposobów ekonomicznego zarządzania lokalnymi rynkami gospodarki odpadami, finansowania inwestycji infrastrukturalnych, pełnego wykorzystania istniejącego potencjału i likwidacji barier w rozwoju przedsiębiorczości to główne wyzwania, dla których wspólnym mianownikiem może być tylko synergia podmiotów kreujących rynek gospodarki odpadami komunalnymi i uczestników tego rynku. Jedynie współdziałanie samorządów województw, gmin, związków międzygminnych i przedsiębiorców zajmujących się odbiorem i zagospodarowaniem odpadów oraz skupem surowców wtórnych, a także organizacji odzysku, izb branżowych i stowarzyszeń ekologicznych może zapewnić racjonalną organizację rynku i osiągnięcie pożądanego efektu ekologicznego.
 
Rozbieżne opinie
Nowelizacja ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, mimo jej rozlicznych mankamentów, daje gminom wiele różnych możliwości i instrumentów organizowania i zarządzania rynkiem gospodarki odpadami. To właśnie, paradoksalnie, w opinii krytyków ustawy, stanowi jej największą wadę. Część z nich oczekiwałaby bowiem przepisu ustanawiającego jedyny słuszny algorytm naliczania „podatku śmieciowego”, prosty przetarg cenowy na odbiór odpadów, ustawowy podział na regiony i wskazanie źródła finansowania budowy regionalnych instalacji przetwarzania odpadów. Różnorodność procedur udzielania zamówień przez gminy (przetargi, koncesje, partnerstwo publiczno-prywatne – PPP) czy sposobów naliczania opłat powoduje więc u jednych obawy, a u innych – niechęć do podejmowania decyzji pociągających za sobą różne ryzyka. W tym kontekście niezwykle interesująca jest również lektura październikowego numeru „Przeglądu Komunalnego” (s. 12, 84 i 88), która pokazuje, jak odmienne i rozbieżne mogą być opinie praktyków i ekspertów na temat proponowanych przez Ministerstwo Środowiska przepisów rozporządzenia w sprawie wymagań w zakresie odbierania odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości. Mimo iż branża – firmy zarówno prywatne, jak i komunalne – od kilku lat mówiła jednym głosem o konieczności wprowadzenia wysokich standardów technicznych dla firm zajmujących się odbiorem odpadów, trudno obecnie znaleźć rozwiązania, które mogłyby zyskać powszechną aprobatę.
 
Te i inne kontrowersje powodują widoczną nerwowość i dodatkowo potęgowane są przez bardzo napięte terminy wprowadzania ustawy w życie. Wypada żałować, że parlament w toku prac legislacyjnych nie uwzględnił wniosków izb gospodarczych, niektórych posłów i ekspertów, aby wyznaczyć dłuższe o rok vacatio legis lub okresy przejściowe dla ustawy. Pośpiech przy jej wprowadzaniu może bowiem skutkować np. bardzo mierną jakością aktualizacji wojewódzkich planów gospodarki odpadami i innych lokalnych przepisów regulujących rynek. Może się wówczas okazać, że jedynym skutkiem rewolucji śmieciowej będzie odebranie jednym firmom rynku odbioru odpadów i przekazanie go (w przetargach) innym.
 
Co mówi Ministerstwo?
Przyznać trzeba, że Ministerstwo Środowiska stara się jakoś opanować sytuację, chociażby poprzez publikowanie w Internecie tzw. interpretacji ustawy. Chociaż praktyki takie budzą sprzeciw, gdyż przypominają żywcem dawne prawo powielaczowe, niemniej wydaje się, że wobec wielu niedomówień i niechlujstwa legislacyjnego, takie interpretacje mogą być pomocne przede wszystkim dla urzędników samorządowych. Warto więc pokrótce przedstawić w dużym skrócie główne tezy dotychczasowych interpretacji.
Otóż resort stoi na stanowisku, że jedyną drogą wyboru podmiotu odbierającego (względnie odbierającego i zagospodarowującego) odpady komunalne musi być przetarg, a regionalną instalacją przetwarzania odpadów jest zakład, który albo z osobna, albo łącznie spełnia którąkolwiek z przesłanek wskazanych w art. 3 ust. 3 pkt 15 c ustawy.
 
Ponadto, w myśl interpretacji przepisów ustawy przez Ministerstwo, gmina musi zlecić budowę lub eksploatację regionalnej instalacji w trybie przetargu, koncesji lub PPP, przy czym w okresie przejściowym sejmiki województwa dokonują wyboru (wg uznania) zastępczych instalacji, które spełniają kryteria ogólne. W przypadku braku regionalnych i zastępczych instalacji przetwarzania odpadów podmiot odbierający odpady będzie przekazywał je do instalacji położonej najbliżej miejsca ich wytwarzania.
Resort podkreśla, że sposób dalszego postępowania z odpadami odebranymi od właścicieli nieruchomości będzie uzależniony od zakresu przetargu i od zawartej na jego podstawie umowy z gminą.
Obowiązek wyposażenia nieruchomości w pojemniki do zbierania odpadów spoczywa na właścicielu nieruchomości, chociaż ustawa dopuszcza możliwość scedowania tego zadania, za dodatkową opłatą, na gminę lub przedsiębiorcę.
I wreszcie z ministerialnej interpretacji wynika, że gminy mogą przekazać związkowi międzygminnemu jedynie część swych ustawowych obowiązków w zakresie gospodarki odpadami – na zasadach ustalonych w statucie związku.
 
Dariusz Matlak
prezes Zarządu Polskiej Izby Gospodarki Odpadami
 
Tytuł i śródtytuły od redakcji
 

Nowi członkowie PIGO
FTI Polska w Warszawie, ALBA Dolny Śląsk w Wałbrzychu, ALBA Ekoplus w Dąbrowie Górniczej, ALBA MPO w Olkuszu, ALBA PGK w Czeladzi, PTS ALBA w Chorzowie, ALBA PTS Tychy.