Wielka Brytania, obok Hiszpanii, dysponuje najlepszymi w Europie warunkami rozwoju energetyki wiatrowej, przynajmniej jeśli chodzi o zasoby wiatru. Potencjał energetyczny terenów położonych w pobliżu linii brzegowej znacznie przewyższa wszystkie inne lokalizacje europejskie. W niektórych regionach tego wyspiarskiego kraju notuje się średnią roczną prędkość wiatru na poziomie 9-10,5 m/s. Dla porównania w Polsce za wybitnie korzystne uznaje się tereny, nad którymi wiatr pędzi z prędkością 7 m/s na wysokości 80 metrów. Jak wielkie ma to znaczenie dla produkcji energii nie trzeba nikogo chyba przekonywać. Warto jedynie wspomnieć, że turbina o nominalnej mocy 2 MW w takich warunkach jest w stanie wyprodukować blisko 10 mln MWh rocznie.


Nic więc dziwnego, że oczy inwestorów od dawna zwrócone są na rynek brytyjski. Do roku 1990 zainteresowanie to jednak nie szło w parze z faktyczną budową farm wiatrowych. Na przeszkodzie stał brak systemu regulującego produkcję i obrót zieloną energią. Energia ze źródeł odnawialnych traktowana była na równi z tą produkowaną w elektrowniach konwencjonalnych, a jej cena na rynku nie przekraczała poziomu 0,03 USD za kWh.
Zauważalny rozwój rynku nastąpił na początku lat 90. kiedy to rząd brytyjski wprowadził strategię „Non Fossil Fuel Obligation”. Polityka ta ma na celu ograniczenie w korzystaniu z paliw kopalnianych i pobudzenie rynku energetyki odnawialnej. ...