Słowo o samozadowoleniu
Postanowiłem napisać o zagrożeniach. O tym, czego naprawdę powinniśmy się bać. Nie jest to z pewnością tekst dla wszystkich. Każdy sam oceni, czy czuje się jego adresatem, bowiem nie chodzi o zagrożenia dotyczące instalacji wodociągowych, lecz o niebezpieczeństwo, jakie wiąże się z popadaniem w samozachwyt.
Wspominałem już kiedyś, że na drzwiach pokoju, w którym pracuję, znajduje się napis głoszący, że ?proces głupienia jest niezauważalny dla głupiejącego?. To prawda, którą wpoił mi jeden z moich nauczycieli w liceum. Oczywiście jeśli ktoś ma stanowisko kierownicze, to po jakimś czasie nachodzą go różne dziwne myśli. Na przykład zaczyna mu się wydawać, że stał się ekspertem od zarządzania, że skoro tak długo sprawuje swoją funkcję, to jest mądry z definicji. A to zjawisko groźne dla nas samych. Jeśli nie zbierzemy wokół siebie grupy osób, które w sposób rzeczowy skrytykują niewłaściwe podejście, to już po nas. Przypomina mi się tutaj jedna z przypowieści Anthony?ego de Mello. Przytoczę ją w skrócie. Otóż żył swego czasu w Indiach człowiek uważany za świętego. Gdy głosił swoje nauki, to wśród tłumów go otaczających zawsze pojawiał się ktoś, kto wytykał mu błędy i krytykował go, co bardzo denerwowało wyznawców świętego. Gdy człowiek ów zmarł, to ludzie odetchnęli. Jednak na jego pogrzeb przyszedł święty i zapłakał. Wszystkich to zadziwiło, a wówczas święty powiedział, że traktował w duchu tego człowieka jako swego największego przyjaciela, gdyż pośród powszechne...