Kładąc znak równości między architekturą krajobrazu a ogrodnictwem, często zapomina się, że to szeroka dziedzina wymagająca zmysłu plastycznego, wyobraźni przestrzennej, gruntownej wiedzy ogrodniczej oraz wyczucia projektanta. Jednak, aby uzyskać właściwy efekt finalny realizowanego projektu zieleni, konieczna jest także współpraca projektanta, inwestora i wykonawcy.

Parafrazując sentencję Persjusza Respue quod non es (odrzuć to, czym nie jesteś), odrzucamy to, czym nie jesteśmy i coraz częściej, zmęczeni otaczającą nas rzeczywistością, powracamy do kontaktu z przyrodą. Potrzebę taką szczególnie odczuwają mieszkańcy miast. Mamy już świadomość korzystnego działania zieleni na mikroklimat. Odczuwamy kojące jej działanie na naszą psychikę. Zachwycamy się jej pięknem. Mimo to istota świadomego kształtowania terenów zieleni jest nadal niedoceniana w założeniach publicznych. Różne są powody tej sytuacji.

Na czym stoimy
Jeszcze do niedawna nasadzenia zieleni odbywały się zupełnie przypadkowo. Niektórzy do dziś pamiętają radosną twórczość czynów społecznych. Z projektów urbanistycznych nie zawsze wynikały wytyczne dotyczące zagospodarowania terenu zielenią, a jeśli już się pojawiały, to rzadko były przygotowywane we współpracy z profesjonalistą wykazującym się szeroką wiedzą. Niestety, do dziś niewiele zmieniło się w tej materii. Wytyczne przygotowane w nieprzemyślany sposób ograniczają możliwości działania rzetelnie wykształconych architektów krajobrazu. Również firmy wykonawcze pozostawiają wiele do życzenia. Często zieleń zakładają firmy budowlane lub drogowe, dobrze znające swoją branżę, lecz bez znajomości nawet podstaw ogrodnictwa, kierujące się zasadą: „przecież każdy potrafi rozsypać trawę i wepchnąć parę patyków w ziemię”. Skutki takiego podejścia do tematu widoczne są wokoło. Dziwi nas, dlaczego za zachodnią granicą zieleń w miastach tak ładnie rośnie. Pomstujemy, że u nas nikt nie szanuje zieleni, a tak naprawdę nie bardzo jest co szanować. Byle jak posadzone rośliny, rosnące w złych warunkach, zamiast cieszyć oko straszą swoim wyglądem i zniechęcają do jakichkolwiek inwestycji w zieleń.

Z praktyki projektanta
Doprowadzenie do rzetelnego wykonania dobrego, ciekawego projektu zagospodarowania terenu zielenią jest nie lada wyzwaniem.
W ramach zadania „Waloryzacja szaty roślinnej pasów drogowych reprezentacyjnych miejsc miasta Poznania” wykonałam projekt zagospodarowania zielenią pasów rozdziału oraz skwerów przy ulicy Roosevelta przed hotelem Mercure i przy ul. Pułaskiego. Wcześniej teren między hotelem a pasem jezdni porastały dość przypadkowe gatunki drzew i całkowicie chaotycznie rozmieszczone, od dawna niepielęgnowane krzewy. Pasy wzdłuż torowiska zajęte były przez szpaler drzew i coś, co w założeniu kiedyś było trawnikiem. Na całe szczęście kadra Zarządu Dróg Miejskich, który zlecał projekt, bardzo profesjonalnie podeszła do tematu i moje niekonwencjonalne pomysły nie budziły sprzeciwu, choć rodziły wiele trudności. Przedstawiałam różne koncepcje. Została wybrana ta, która porządkuje naturalistycznie rosnące drzewa kubaturowym założeniem krzewów, zieleni niskiej i granitowych gazonów. Wybrałam minimalizm w doborze gatunków, przeprowadzając drobiazgową analizę pod kątem ich atrakcyjności w różnych porach roku i przydatności w warunkach miejskich (mamy do dyspozycji automatyczne nawadnianie).

Skwer miedzy hotelem Mercure, a ul. Roosevelta w Poznaniu

Postanowiłam poprzecinać pod różnym kątem wąskie skwery. Linie stanowią brzegi granitowych gazonów i przenikające się żywopłoty, które w przyszłości będą cięte na różnych wysokościach. W projekcie rysunek brzegów gazonów przenoszony jest na chodnik, tnąc go jak promienie lasera, i dalej rzutuje na układ żywopłotów, znajdujących się po drugiej stronie pasów jezdni. Pojawiające się nagle linie na chodniku mają zachęcić zabieganych przechodniów do zatrzymania się i spojrzenia na zieleń. Projekt wymagał szczegółowych rysunków i dobrej specyfikacji – przecież wykonywać go będzie firma, która wygra przetarg, a nikt nie może przewidzieć, jaką znajomość branży będzie ona reprezentować. Nasze prawo nie wymaga od firm zakładających zieleń kwalifikacji – najważniejszym kryterium jest cena. Zaniżane przez przypadkowe firmy ceny źle rokują, jeśli chodzi o efekt finalny. Niestety, w branży zajmującej się zielenią brak standardów. Choć specyfikacja mojego projektu bardzo szczegółowo opisuje jego wykonanie, trudno wyegzekwować działania zgodne ze sztuką ogrodniczą. A przecież jest to taka sama budowa jak każda inna. Podczas realizacji mojego projektu prowadzony jest nadzór autorski i inwestorski. Sprawdzamy zgodność wykonania z projektem, sposób i rzetelność wykonania prac oraz jakość wykorzystywanego materiału. Ponadto prowadzony jest dziennik budowy, w którym notowane są wszelkie uwagi dotyczące wykonywanych prac. W czasie realizacji okazało się, że przebudowa chodnika zostanie przesunięta w czasie i na razie brak jest zamierzonego rysunku w posadzce. Niestety, ze względu na przebudowę mediów nie został wykonany również jeden z najciekawszych skwerów. Z trudem dochodzimy do finału inwestycji. Całe szczęście, że inwestor (Zarząd Dróg Miejskich) dysponuje profesjonalną kadrą zorientowaną w branży zieleni, bo zagwarantowało to dobrą współpracę.

Nasadzenia zieleni w obrębie torowiska przy ul. Roosevelta w Poznaniu

Może być lepiej
O wiele trudniej mają małe urzędy gmin, od których trudno wymagać, aby posiadały specjalistów w każdej dziedzinie. Ogłaszają one przetargi, urzędnicy załamują ręce, nieuczciwe firmy zakładają zieleń, nie przejmując się efektami swojej pracy, a społeczeństwo utwierdza się w przekonaniu, że pieniądze przeznaczone na tereny zielone są wyrzucone.
Pewnym rozwiązaniem tych problemów jest zatrudnianie inspektora nadzoru, którym jest architekt krajobrazu. Niestety, w naszym kraju nie jest to obligatoryjne. Urzędnicy często obawiają się podejmować takie decyzje, bo wiążą się one z dodatkowymi wydatkami. Trzeba mieć jednak świadomość, że te kwoty są niczym w porównaniu z pieniędzmi, które później trzeba wydać, aby poprawić źle wykonane realizacje. Czasami poziom wiedzy firmy wykonującej usługę jest tak niski, że nie sposób wyegzekwować rzetelność pracy – tym bardziej że niektóre efekty działań w przypadku zieleni można ocenić dopiero po czasie. Pewnym rozwiązaniem jest też ogłaszanie przetargów zakładania zieleni wraz z pielęgnacją, co zniechęca wykonawców do przypadkowych działań. W przypadku urzędów gminnych warto nawiązać kontakt z profesjonalistą, któremu można zlecić pieczę nad wizją zazieleniania gminy. Może on też pełnić funkcję konsultanta, który doradzałby działania związane z zagospodarowaniem terenów zieleni. Profesjonalny nadzór będzie zniechęcał nierzetelne firmy, pozwoli też racjonalnie wydawać pieniądze gminne oraz podniesie jakość zieleni miejskiej, tak niezbędnej do zrównoważonego rozwoju.
I jeszcze jeden aspekt budzenia naszej świadomości – każde założenie zieleni wymaga pielęgnacji. Może ona być mniej lub bardziej intensywna, w zależności od rodzaju założenia, lecz bez niej rośliny w mieście mają małe szanse. Musimy cały czas pamiętać, że miasto nie stwarza dobrych warunków do wzrostu roślin. Dlatego należy walczyć o każdy skrawek zieleni i kształtować przestrzeń w sposób przemyślany.

Lidia Tokarska
architekt krajobrazu,
„Zielony Salon”, Mosina