Niewiele zwierząt na świecie ma słuch doskonalszy niż nietoperze. Gdy w Niemczech dolatywały do ruchliwej autostrady czy obwodnicy miasta, zawracały. Hałas tutaj sięga 75 decybeli. 
Dla zwierząt jednak nie moc dźwięku ma kluczowe znaczenie.

 

Wydawać by się mogło, że to sprawa oczywista – hałas wielkich miast szkodzi zwierzętom. No jakże mogłoby być inaczej! Szkodzi nawet ludziom, którzy w nim mieszkają. W dzisiejszych czasach nadmiar hałasu uważany jest już za zanieczyszczenie antropogenicznie takie samo jak smog. Podobnie jest klasyfikowany i ma podobnie zgubny wpływ na organizm.
Według badań medycznych permanentny dźwięk głośniejszy niż 80 dB może prowadzić do kłopotów ze snem, niedokrwienia i wielu chorób z tym związanych, niekorzystnie wpływać na pracę serca i mózgu, przyczyniać się do rozdrażnienia, zakłócać procesy poznawcze u dzieci. Może też poważnie zaburzać metabolizm i wreszcie osłabiać potencję. No i rzecz jasna uszkadzać słuch.
Ciszej – można zatem powiedzieć, ale to nie takie proste. Natężenie dźwięków o szkodliwej, a nawet groźnej mocy jest w mieście bardzo duże. Badacze dzielą hałas na pięć grup. Pierwsza to dźwięki poniżej 30 dB – one mogą irytować i obniżać koncentrację, ale nie są niebezpieczne. Drugi poziom obejmuje hałas od 35 do 70 dB. On r&...