Miesięcznik „Recykling” powstał w 2001 r., wtedy też uchwalono ustawy: Prawo ochrony środowiska, o odpadach, o opakowaniach i odpadach opakowaniowych, o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania niektórymi rodzajami odpadów oraz o opłacie produktowej i opłacie depozytowej. Jaka była wtedy sytuacja gospodarki odpadami opakowaniowymi – szklanymi i ich recykling w Polsce?

Przed wprowadzeniem w życie wymienionych ustaw gospodarka odpadami w Polsce przypominała połączenie PRL-u i Dzikiego Zachodu. Jako PRL-owski relikt funkcjonowały skupy makulatury, złomu czy butelek, choć w przypadku tych ostatnich biznes stał się już całkowicie nieopłacalny (butelka w skupie kosztowała mniej niż kaucja za butelkę w sklepie). Przejawem Dzikiego Zachodu był z kolei rozrost wysypisk, na których lądowały codziennie tony nieposortowanych śmieci, oraz zalegające hałdy odpadów w lasach czy przydrożnych rowach. Strumień przetwarzanych odpadów był nikły: sortowanie i recykling stanowiły zajęcia raczej dla ekologicznych hobbystów niż przedsiębiorców.
Reasumując, trudno tamte czasy w ogóle nazwać okresem gospodarki odpadami. Była to raczej śmieciowa wolnoamerykanka.
Na szczęście rozmowy na temat przyjęcia Polski do Unii Europejskiej były już wówczas tak zaawansowane, że zaistniała konieczność ucywilizowania tej sytuacji i dostosowania jej do norm unijnych. Pakiet ustaw z 2001 r. był właśnie tego efektem. Pozwolił na rozwój branży recyklingowej i nadał jej istnieniu sens ekonomiczny, zwłaszcza że działające w Polsce huty szkła zaczęły poszukiwać surowca przetworzonego, czyli stłuczki szklanej, która generowała spore oszczędności kosztów produkcji.
 
W jaki sposób zmieniała się ta sytuacja w ciągu ostatnich dziesięciu lat?
Zmiany były radykalne i zauważalne gołym okiem. Z roku na rok ograniczano składowanie nieposortowanych odpadów na składowiskach, a one też są sukcesywnie zamykane. Systematycznie wzrasta też ilość odpadów, w tym szklanych, podlegających sortowaniu i recyklingowi. O ile w 2002 r. recyklingowi poddano niespełna 86 tys. ton, o tyle w roku ubiegłym już ok. 550 tys. ton. Stopień recyklingu, przynajmniej wg oficjalnych danych, zwiększył się w tym okresie z 13% do 42% wszystkich wprowadzanych na rynek odpadów szklanych.
Znacząco wzrósł też popyt na stłuczkę szklaną ze strony hut szkła. Przetapianie stłuczki pozwala oszczędzać energię, a więc ogranicza emisję CO2. Wydłuża też żywotność pieców hutniczych i ogranicza zużycie piasku itp.
 
W ostatnich latach branży związanej z recyklingiem szkła nie dotknął światowy kryzys, jednakże pojawiły się w mediach doniesienia o nieuczciwych przedsiębiorstwach i tworzącej się szarej strefie. W jaki sposób można temu zaradzić?
Lekarstwo jest jedno: kontrole, wysokie grzywny i postępowanie prokuratorskie wszczynane z urzędu. Niemniej kontrole muszą weryfikować nie samą formalną dokumentację, ale przede wszystkim faktyczne zdolności recyklingowe przedsiębiorstwa, które dostaje zgodę na przetwarzanie odpadów. Nie jest żadną sztuką porównać liczby wykazywane na papierze i wydolność instalacji. Jeśli wystąpi zauważalna różnica, to mamy do czynienia z wystawianiem dokumentów poświadczających nieprawdę. A za to powinny być nakładane ostre sankcje. Generowanie „pustych” dokumentów potwierdzających recykling jest praktycznie tym samym, co podrabianie banknotów i wpuszczanie ich do legalnego obiegu. A za taki proceder idzie się do więzienia.
 
Czy nowelizacje ustaw o porządku i czystości w gminach oraz o odpadach zmienią sytuację na rynku selektywnej zbiórki i recyklingu odpadów opakowaniowych (szkła)?
Mam nadzieję, że tak się stanie, a efektem nowych przepisów będzie jeszcze większy strumień posortowanych odpadów. A dzięki temu zwiększy się ilość surowca szklanego, w wyniku czego w szerszym zakresie będzie można zaspokajać wciąż rosnące potrzeby hut szkła. Dziś na rynku trwa walka o każdą tonę stłuczki, a firmy zmuszone są poszukiwać jej w każdym zakątku Polski. Absurdem jest sprowadzanie stłuczki np. z Olsztyna do Rzeszowa, ale dziś to konieczność. Oby niedługo takie eskapady stały się zbędne.