Zgodnie z obowiązującym prawem, zamrożenie cen energii obowiązuje do 30 września. Premier poinformował jednak, że rząd zdecydował się przedłużyć ten okres o kolejne trzy miesiące. – Indywidualny odbiorca energii elektrycznej może spać spokojnie. Mroziliśmy ceny do końca września i podjęliśmy decyzję, że spokojnie do końca roku możemy dalej to robić – powiedział Donald Tusk.
Możliwe dalsze utrzymanie stabilnych cen w 2026 r.
Szef rządu dodał, że spadek cen energii na rynku hurtowym może pozytywnie wpłynąć na przyszłoroczne rachunki. – Przy równoczesnym spadku cen energii na rynku może to oznaczać, że także w przyszłym roku nie będzie dotkliwych, z punktu widzenia klienta, zmian – podkreślił.
Premier wskazał, że na decyzję wpłynęła minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska. Na początku czerwca zapowiadała ona, że przedłużenie zamrożenia cen zostanie rozważone po analizie nowych propozycji taryf składanych przez spółki energetyczne.
Do końca lipca sprzedawcy z urzędu – tacy jak PGE Obrót, Enea, Tauron Sprzedaż, Energa Obrót i Tauron Sprzedaż GZE – mają obowiązek przedstawić do Urzędu Regulacji Energetyki (URE) propozycje nowych taryf, które miałyby obowiązywać po 30 września.
Różnicę pokrywa państwo
Obecnie obowiązująca taryfa dla gospodarstw domowych (grupa G) wynosi 622,8 zł netto za MWh. Różnicę między ceną taryfową a zamrożoną ustawowo dopłaca sprzedawcom Skarb Państwa.
Tymczasem na Towarowej Giełdzie Energii ceny kontraktów terminowych BASE na IV kwartał 2025 r. utrzymują się w przedziale 420–440 zł za MWh, co może wskazywać na trwały trend spadkowy.
Według najnowszych danych URE, w Polsce jest blisko 16,4 mln odbiorców z grupy taryfowej G. Z tego ponad 10 mln korzysta z taryf zatwierdzanych przez regulatora, a ponad 6 mln z ofert wolnorynkowych. W 2024 r. udział klientów korzystających z taryf spadł o 1,26 proc., co świadczy o rosnącym zainteresowaniu ofertami rynkowymi.
Komentarze (0)