Najwyższa Izba Kontroli opublikowała dwa raporty dotyczące energetyki wiatrowej – w 2016 oraz 2014 roku. Oba zostały sporządzone na podstawie trzech kontroli wykonanych przez NIK w latach 2011-2015 i wskazywały w swoich wnioskach na znaczące uchybienia w procesie lokalizowania turbin wiatrowych.
Zdaniem Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej skala nieprawidłowości opisanych przez NIK wydała się zbyt wysoka. Dlatego też PSEW poszedł śladem kontrolerów i zweryfikował sytuacje we wszystkich zbadanych przez NIK gminach.
– Wnioski z raportów NIK posłużyły jako jeden z koronnych argumentów dla uchwalenia bezprecedensowo ostrych i dyskryminujących energetykę wiatrową zasad lokalizowania inwestycji. Tymczasem analiza konkretnych przypadków będących przedmiotem zainteresowania NIK stanowi raczej kolejne potwierdzenie faktu, że najlepszą metodą lokalizowania elektrowni wiatrowych jest szczegółowa analiza każdego przypadku, a nie jedna sztywna odległość oraz że nieprawidłowości w przypadku lokalizowania elektrowni wiatrowych są marginalnym zjawiskiem. Próba uogólniania ich na całość branży jest tym samym nierzetelna i nie odpowiada stanowi faktycznemu – mówi Grzegorz Skarżyński, wiceprezes PSEW.
Konflikt interesów i zdecydowanie mniejsza skala
NIK twierdzi, że w ok. 30 proc. gmin, w których stawiano wiatraki dochodziło do konfliktu interesów. Według PSEW fakty są takie, że konflikty interesów (gdy właścicielem ziemi, na której stawiane są wiatraki jest osoba podejmująca decyzję – np. wójt, radny lub ich bliscy krewni) w rzeczywistości dotyczyły zaledwie 8 istniejących wiatraków o łącznej mocy niecałych 15 MW (na wybudowane w kontrolowanych gminach 682 turbiny o mocy 1325 MW), które pracują w obrębie raptem czterech farm wiatrowych (o łącznej mocy poniżej 118 MW) posadowionych na terenie 4 gmin. Te 8 turbin stanowi tylko niewiele ponad 1 proc. wszystkich skontrolowanych wiatraków.
Nawet gdyby przyjąć najbardziej niekorzystną interpretację dotyczącą ilości gmin, gdzie dostrzeżono konflikty interesów (niezależnie od tego, czy turbiny zostały w efekcie wybudowane, czy nie), to i tak daleko do 30 proc., o których pisze NIK – uważają przedstawiciele PSEW.
O niewielkiej skali konfliktów interesów niech świadczy też fakt, iż tylko 3 gminy, z 9 gdzie wystąpiły przypadki takich nieprawidłowości, otrzymały negatywną ocenę pokontrolną NIK, w tym tylko w jednej gminie rzeczywiście postawiono wiatraki (dwa). Żadna z powyższych liczb nie daje podstaw, by publicznie mówić o tym, iż konflikty interesów występują w 30 proc. gmin.
Weryfikacja danych
W sumie kontrolerzy NIK zbadali też 410 procedur administracyjnych dotyczących lokalizowania elektrowni wiatrowych. Weryfikacja wykazała jednak, że do naruszeń tych procedur doszło zaledwie w 25 gminach (36 przypadków). Oznacza to, że uchybienia proceduralne w toku postępowań planistycznych i środowiskowych w gminach wystąpiły w zaledwie 8,78 proc. skontrolowanych procedur. Z tych 25 gmin, tylko 6 otrzymało negatywną ocenę w raporcie NIK, a więc nie mogły to być znaczące uchybienia.
Weryfikacja danych zdaniem PSEW jednoznacznie wskazuje, że raporty NIK nie są reprezentatywne dla sektora energetyki wiatrowej. Ponad połowa gmin została bowiem wybrana na podstawie skarg mieszkańców czy też interwencji parlamentarzystów. Oznacza to, że gdyby dobór gmin był reprezentatywny, to prawdopodobnie odsetek wykrytych nieprawidłowości w skali całego kraju byłby jeszcze niższy.
Procedura planistyczna
Oba raporty Najwyższej Izby Kontroli (zarówno z 2014, jak i z 2016 roku) zawierają w swoich podsumowaniach wnioski, które wpływały na procesy legislacyjne dotyczące energetyki wiatrowej.
Tymczasem wnioski te nie korespondują z treścią wystąpień pokontrolnych, na podstawie których te raporty zostały napisane. Przykładem takiej sytuacji jest rekomendacja NIK dotycząca wprowadzania sztywnego kryterium odległościowego dla elektrowni wiatrowych (kontrole przeprowadzono przed wejściem w życie ustawy odległościowej) – uważają przedstawiciele PSEW.
NIK twierdzi, że tę rekomendację wysnuto „analizując uzyskane wyniki oraz opinie przedstawicieli społeczności lokalnych”. Tymczasem analiza wystąpień pokontrolnych wskazuje, że przedstawiciel zaledwie jednej gminy na 49 badanych (co stanowi 2 proc. wszystkich skontrolowanych gmin) stwierdził, iż procedura planistyczna w przypadku elektrowni wiatrowych jest skomplikowana. Nawet ten jeden wójt nie powiedział jednak wprost, że należy wprowadzić sztywne odległości dla wiatraków.
Komentarze (0)