Według opublikowanego przez Komisję Europejską projektu w ramach polityki spójności Polska ma otrzymać 73 mld euro, czyli 9 mld euro mniej niż w perspektywie 2014-2020.
Samorządowcy boją się, że cięcia dotkną głównie zarządzanych przez nich województw, powiatów i miast. Wspominał o tym choćby Cezary Przybylski, marszałek Dolnego Śląska, który stwierdził, że mniejsze środki unijne oznaczać będą większy wkład własny jednostek odpowiedzialnych za inwestycje. A o wkład własny będzie coraz trudniej, mimo, że przed samorządami stają nowe wyzwania jak walka ze smogiem, wymiana źródeł ciepła czy termomodernizacja budynków. – Bez unijnych funduszy nie będziemy w stanie tego tak szybko zrealizować – stwierdził Maciej Bluj, wiceprezydent Wrocławia.
Rozczarowania perspektywą nowego unijnego budżetu nie krył też marszałek województwa wielkopolskiego Marek Woźniak, który – jak stwierdził – liczył, że nowy budżet nie będzie opierał się na zwiększaniu środków a nie cięciach.
Z kolei Jan Olbrycht, wiceprzewodniczący Komisji Rozwoju Regionalnego Parlamentu Europejskiego zauważył, że mniejsze pieniądze z UE nie muszą oznaczać mniejszych środków dla samorządów. Jako jedno ze źródeł finansowania wskazując fundusze, których dysponentem jest rząd: – Trzeba głośno zapytać o polską politykę regionalną – stwierdził.
Co prawda samorządy mogą starać się o unijne pieniądze poza polityką spójności i korzystać z programu Europa Cyfrowa, programu dla małych i średnich przedsiębiorstw, planu Junckera czy europejskiego fundusz obronnego, ale jak podkreślają ich przedstawiciele, pozyskiwanie środków w ramach tych programów wymaga konkurowania nie na poziomie województwa czy kraju, ale na poziomie całej Unii.
Samorządowcy zwracają też uwagę, że wraz z nową perspektywą zmieni się system dofinansowania inwestycji. Mniej niż dotychczas będzie dotacji, więcej pożyczek.
Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski przypomniał, że samorządy nie tylko realizują nowe inwestycje, ale też modernizują już istniejące, np. drogi i tabor. Zauważył, że mowa nie tylko o nowych inwestycjach, ale i o utrzymaniu już wybudowanych, na przykład dróg i taboru. – Pamiętajmy jednak, że wymiana startej nawierzchni na nową, to zaledwie ułamek kosztów budowy nowej drogi – podsumował.
Źródło: businessinsider.com.pl
ktoś
Komentarz #12524 dodany 2018-06-28 12:38:19
Dziękujemy DOBREJ ZMIANIE. Załatwiła to nam.