Ostatnio Wody Polskie nie zgodziły się na taryfy proponowane przez przedsiębiorstwa z Wrocławia i Jeleniej Góry.
Tymczasem, jak piszą przedstawiciele dolnośląskiego stowarzyszenia, planowanie korekty cen nie są w żaden sposób próbą dodatkowego zarobkowania czy też mnożenia majątku, lecz wyłącznie efektem zmieniającej się rynkowej sytuacji: rekordowej zeszłorocznej inflacji (3,4 proc.), rosnących w ostatnim czasie kosztów energii elektrycznej (37 proc.) oraz wzrastającej płacy minimalnej (39 proc.).
Rosną koszty działalności
Samorządowcy zwracają uwagę także na wyższe koszty m.in. zlecanych remontów, wywozu odpadów, wzrost cen za materiały niezbędne do produkcji i paliwa, które przekładają się na rosnące także koszty codziennej eksploatacji oraz produkcji i dystrybucji samorządowych usług w zakresie gospodarki wodociągowej, często nieuwzględnione w poprzednich taryfach podwyższone opłaty środowiskowe.
„Jednocześnie, co zrozumiałe, nie zmniejszają się oczekiwania nas, mieszkańców, gdy chodzi o zwiększanie komfortu życia we wspomnianym zakresie” – czytamy w piśmie.
Do kosztów zaliczają również remonty oraz inwestycje, „których zaprzestanie doprowadzi do dekapitalizacji majątku oraz wzrostu awaryjności sieci”.
Ponad 93 procent spółek wodociągowych wnioskuje o wyższe ceny za wodę i ścieki
W przypadku Wrocławia Wody Polskie nie zablokowały zmian drastycznych, ale „korekty o charakterze kosmetycznym” (MPWiK we Wrocławiu zaproponowało podwyżki poniżej wysokości inflacji, która oznaczałaby podwyżkę o 23 grosze za 1 m sześc. dostarczanej wody i odbioru ścieków w pierwszym roku obowiązywania nowej taryfy. W drugim i trzecim roku wniosek przewidywał wzrost na poziomie prognozowanej inflacji (3 proc).
Pieniądze, które miałyby zasilić budżet przedsiębiorstwa byłyby przeznaczone na bieżącą obsługę systemu i inwestycje. W ciągu najbliższych pięciu lat wrocławskie wodociągi planowały zrealizować aż 240 zadań inwestycyjnych. Wiele przedsięwzięć szykuje także m.in. Jelenia Góra i inne dolnośląskie miasta.
Inwestycje w sektor wod-kan mogą zwolnić
Członkowie stowarzyszenia stwierdzają, że „stanowisko Wód Polskich spowolni lub wstrzyma część inwestycji w naszych małych ojczyznach, a w konsekwencji może przynieść niebezpieczeństwo dla mieszkańców naszego województwa”.
Zapowiadają także, że będą odwoływać się od decyzji regulatora. „Utrudnianie samorządom prowadzenia długofalowej, odpowiedzialnej i rozważnej polityki w zakresie kształtowania taryf w gospodarce wodno-ściekowej pod płaszczykiem troski o dobro mieszkańców to działanie bardzo krótkowzroczne i populistyczne, obliczone na doraźny zysk polityczny” – czytamy w stanowisku dolnośląskiego stowarzyszenia, które uważa też, że ograniczanie inwestycji i remontów będzie prowadziło w dłuższej perspektywie do degradacji infrastruktury.
„W przyszłości trzeba będzie nadrabiać te zaległości, a odbudowa zawsze kosztuje więcej niż systematyczna i racjonalna gospodarka” – stwierdzają jego członkowie.
Sytuację związaną z zablokowaniem nowych stawek postrzegamy jako kolejną próbę odbierania samorządom możliwości podejmowania decyzji. A przecież taryfy które przedkładają przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne wynikają z obowiązujących aktów prawa, w tym z ustawy. Co więcej: my, samorządowcy jesteśmy wybierani w wyborach bezpośrednich i także bezpośrednio odpowiadamy przed mieszkańcami naszych miast i miasteczek – również za realizowane inwestycje czy utrzymywanie m.in. całego systemu wodociągów. Działanie Wód Polskich narusza naszą autonomię w tym zakresie” – podsumowują.
Obecnie wnioski taryfowe złożyło ok. 73 proc. przedsiębiorstw wodociągowych w kraju. Podwyżki zaplanowało prawie 94 proc. z nich.
Komentarze (0)