Sasin odniósł się w rozmowie z “DGP” do raportu przygotowanego przez ekspertów z Banku Pekao SA, który pokazuje, jaką cenę Polska będzie musiała zapłacić za pakiet Fit for 55.
Wysoki koszt „Fit for 55”
– Ten koszt jest porażający, może sięgnąć nawet 2,4 bln zł do 2030 r. Jest to aż o 900 mld zł więcej wobec scenariusza redukcji emisji o 40 proc. (Fit for 40) – powiedział Sasin. – Aby jeszcze lepiej zobrazować te dane, dodam, że łączny koszt na każdego obywatela Polski wyniesie ok. 64 tys. zł – dodał. – Jeśli zatem obecne podwyżki cen prądu tak bardzo odczuwalne przez Polaków wywołują szok, to co się stanie w najbliższych latach? Przecież to się w żaden sposób nie może kalkulować. Zdajemy sobie sprawę z tego, że rosnące ceny energii to jeden z kosztów naszego członkostwa w Unii Europejskiej. Ale dziś ta cena jest za bardzo wyśrubowana – ocenił wicepremier.
70% energii z węgla
Przyznał, że Polska stoi przed ogromnym wyzwaniem związanym z koniecznością przeprowadzenia kosztownej przebudowy polskiej elektroenergetyki. – Dziś nasza energetyka jest oparta na węglu w 70 proc. Tymczasem UE oczekuje od nas nie jakichś kosmetycznych zmian, ale gigantycznej i niezwykle kosztownej rewolucji. Moim zdaniem koszt pakietu klimatycznego jest nie do udźwignięcia przez Polaków – ocenił Sasin. Zauważył, że z danych Pekao “jasno wynika, że w przeliczeniu na czteroosobową rodzinę koszt dekarbonizacji w latach 2021–2030 wyniesie ok. 256 tys. zł”. – Za takie pieniądze można kupić na rynku wtórnym mieszkanie w średniej wielkości mieście w Polsce. Te wyliczenia każą nam zweryfikować dotychczasowe stanowisko – przyznał.
Weryfikacja planów Brukseli
Dopytywany, jak te wyliczenia mogą wpłynąć na strategię negocjacyjną Polski w sprawie Fit for 55, Sasin odparł: “nie ulega wątpliwości, że stanowisko Brukseli musi być zweryfikowane”. – Radziłbym naszym partnerom w Brukseli – mniej ideologii, a więcej pragmatyki i zrozumienia postulatów, jakie od dawna zgłaszamy. Unijni technokraci muszą zrozumieć, że forsowanie tego pakietu klimatycznego to katastrofalny błąd – podkreślił wicepremier. – Nie uda się go przeprowadzić, zwalając na społeczeństwa tak ogromne koszty. Nasz rząd to rozumie. Teraz pora na oprzytomnienie brukselskich elit. Zdajemy sobie sprawę, że potrzebne nakłady inwestycyjne są nie od udźwignięcia samodzielnie dla firm, gospodarstw domowych i państwa – dodał.
Pieniądze z UE nie wystarczą
– Potencjalne środki z UE tylko w części pokryją koszty transformacji, a pamiętajmy, że na razie są one przez Brukselę blokowane – zauważył Sasin. Jego zdaniem, “europejscy technokraci zdają sobie sprawę z tego, że zaostrzenie ambicji klimatycznych uderzy w państwa biedniejsze, które nie mają rozwiniętych zielonych technologii i mają wyższe poziomy emisji CO2”. – Realizując zatem tę politykę, w uprzywilejowanej sytuacji będą bogatsze państwa Europy Zachodniej. Natomiast pozostałe państwa, w tym Polska, będą narażone na istotny spadek konkurencyjności i zubożenie społeczeństw. To nie ma nic wspólnego z wartościami europejskimi. Liczę na oprzytomnienie europejskich elit – podkreślił.
Komentarze (0)