Wybuch epidemii i idący w ślad za nim zainteresowanie dezynfekcją (przestrzeni publicznych, budynków, ale też na przykład samolotów) spowodowało skokowy wzrost liczby ofert firm proponujących klientom dezynfekcję przy użyciu ozonatorów. Problem w tym, że część z nich, świadcząc usługi „najlepszym i najnowocześniejszym sprzętem” nie zawsze jest w stanie wykonać ją należycie.
Grzegorz Chojnacki, właściciel firmy Trioxygen mówi, że jeszcze przed zakupem usługi warto sprawdzić, czy firma wykonująca ozonowanie rzeczywiście dysponuje sprzętem o odpowiedniej mocy i wydajności. Ozon dość szybko ulega rozkładowi, więc aby ozonowanie było skuteczne, jego stężenie powinno być stosunkowo wysokie.
Tymczasem doświadczenia ekspertów wskazują, że niektóre firmy proponują usługę, która tak naprawdę polega na rozpylaniu zapachu ozonu. Jak mówi Chojnacki, za przykład może służyć – pokazywane także przez media – ozonowanie budynków galerii handlowych. W przekazach medialnych widać jednego pracownika, który rozpyla ozon w holu budynku, wysokiego na kilkanaście metrów.
W czasie epidemii samorządy zainteresowały się dezynfekcją ulic, budynków, ale też środków transportu. Tylko w pierwszym miesiącu od ogłoszenia stanu epidemii Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji w Krakowie wydało na ozonowanie pomieszczeń na terenie zajezdni ok. 50 tys. zł.
Więcej o dezynfekcji przestrzeni publicznej w czerwcowym wydaniu „Przeglądu Komunalnego”.
Komentarze (0)