Kiedy pod koniec 2017 r. pojawił się niespodziewanie projekt nowelizacji ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków, zmieniający całkowicie obowiązujący od 15 lat model regulacji sektora wodociągowo-kanalizacyjnego, wszyscy zastanawialiśmy się, jak nowe rozwiązania będą funkcjonowały w praktyce. Czy odebranie części kompetencji organom gminy i powierzenie ich dyrektorom regionalnych zarządów gospodarki wodnej Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie to dobry pomysł? Czy możliwe będzie realne oszacowanie kosztów działalności przedsiębiorstw w 3-letniej perspektywie, w której od teraz miały obowiązywać taryfy?

Większość osób związanych z branżą już wtedy miało nie najlepsze przeczucia. Sam błyskawiczny proces legislacyjny nowelizacji (właściwie bez realnych konsultacji społecznych) i jej uzasadnienie (o wyraźnie antysamorządowym wydźwięku) zdawały się zapowiedzią trudnych czasów. Podkreślaliśmy jednak wyraźnie, że sam pomysł wprowadzenia niezależnego od gmin regulatora rynku może się sprawdzić, jeżeli będzie to podmiot dobrze zorganizowany, profesjonalny i niezależny, dbający o równoważenie interesów wszystkich uczestników rynku, czyli gmin (jako podmiotów ustawowo odpowiedzialnych za realizację zadania własnego z zakresu wodociągów i kanalizacji), przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych i oczywiście odbiorców usług.

...