Na przebudowę i dostosowanie polskiej sieci energetycznej do potrzeb zmian polskiej energetyki w kierunku niskoemisyjnym czy zeroemisyjnym potrzeba w ciągu dekady 100 mld zł – wynika z szacunków Urzędu Regulacji Energetyki. Brak inwestycji tego rzędu stawia pod znakiem zapytania sensowność tworzenia farm wiatrowych czy fotowoltaicznych. 

Dotychczas podstawowymi elementami naszej transformacji pozostają fotowoltaika i energia wiatrowa. – W obu tych wypadkach energia nie może być produkowana non stop, a jej dostawy muszą być sezonowo uzupełniane z innych źródeł w czasie, gdy słońce nie świeci, a wiatr nie wieje. I choć to rzeczywiście łamigłówka, wcale nie jest ona aż tak trudna do rozwiązania, jak się wydaje – mówi Marcin Popkiewicz, autor książki „Zrozumieć transformację energetyczną”.

Przestarzałe linie

Kluczem do jej rozwiązania jest sprawna sieć energetyczna, zdolna w godzinach szczytów produkcyjnych pobierać energię od dziesiątek tysięcy odbiorców – a w momencie, gdy produkcja z tych mikroźródeł ustaje, szybko przestawić się na przepływy w odwrotnym kierunku. Polska sieć takiej elastyczności jeszcze nie ma. Przede wszystkim dlatego, że jest przestarzała. Wiele urządzeń pamięta jeszcze czasy PRL-u, w których nikt nie myślał...