Jak informuje ZWiK w Łodzi, przy całkowitym braku pokrywy śnieżnej dochodzi do gwałtownego przemarzania gruntu, wówczas powstają naprężenia w sieci wodociągowej, czego następstwem są awarie. W styczniu i lutym br. w Lodzi odnotowano ich aż 133.
Złe skutki braku śniegu
Jak wyjaśniają łódzcy wodociągowcy, pokrywa śnieżna stanowi naturalną barierę, która chroni ziemię przed mrozem i spowalnia proces jej przemarzania. Niestety, w ostatnich latach trudno było o większe opady śniegu.
Niekorzystnie na wodociągowe rury wpływa też częste przechodzenie temperatury przez „zero” st. C – z ujemnej na dodatnią i odwrotnie, a w ostatnim okresie tego rodzaju pogoda występowała dość często. Nocami odnotowywano przymrozki, a w dzień temperatura wzrastała powyżej zera.
Korzystna stabilna aura
– Dla bezawaryjnej pracy sieci wodociągowej najbardziej korzystne są długie okresy bez gwałtownych wahań temperatury – mówi Miłosz Wika z Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Łodzi. – Dotyczy to również lata. Napływ gorących i suchych mas powietrza latem przyczynia się do gwałtownego wysychania gruntu i powstawania naprężenia w sieci, których skutkiem są awarie,
Jednakże mimo niesprzyjających warunków pogodowych, co skutkowało przedłużaniem się prac, łódzkim wodociągowcom udało się wyremontować kilkaset metrów kolektora ogólnospławnego w parku Ocalałych na Bałutach i kanału deszczowego na Retkini.
Uzupełniono ubytki w kanałach
Naprawa polegała na uzupełnianiu ubytków w spoinach w kanałach ceglanych lub w ścianach kanałów betonowych, do czego używa się specjalnej zaprawy hutniczej.
– Mimo, że to bardzo trwały materiał, to woda płynąca kanałami, często o silnym, wartkim nurcie, wymywa go ze ścian betonowych, czy też ceglanych – zauważa Miłosz Wika. – Trzeba więc naprawiać spoiny w ceglanych kanałach lub ubytki w betonowych ścianach.
Nie ma jak „fugajza”
Remonty łódzki ZWiK wykonuje każdego roku. A podstawowym narzędziem stosowanym przy tego rodzaju pracach jest „fugajza”, czyli nazywana tak przez pracowników ZWiK, specjalna kielnia do uzupełniania spoin między cegłami. I jak przy tej okazji wspominają doświadczeni łódzcy wodociągowcy, najlepsze „fugajzy wykonywało się przed laty z resorów fiatów 126p, czyli „maluchów”.
– Praca w kanałach jest ciężka, żmudna i niebezpieczna – podsumowuje Miłosz Wika. – Jest w nich ciasno. Często trzeba pracować w niewygodnej pozycji, przeglądać cegłę po cegle, każdą spoinę. A zanim ludzie zejdą pod ziemię, kanały są wietrzone, by usunąć ewentualne toksyczne gazy oraz myte. Przez pozostałą część roku w ogóle nie wchodzi się do kanałów. Gdy po śnieżnej zimie przychodzą roztopy, woda z ulic i z dachów wpada do kanałów. Tak samo dzieje się podczas opadów deszczu. Kolektory szybko napełniają się wodą, a jej wartki nurt może porwać, a to grozi utonięciem. Dlatego zawsze przestrzegamy przed wchodzeniem do kanałów – dodaje Miłosz Wika.
Komentarze (0)