– Prezydent Rafał Trzaskowski dużo mówi o ekologii, o zielonej energii, potrzebach zmian polityki energetycznej, piętnuje kierowców poruszających się tradycyjnymi samochodami. Tymczasem budowę dużej liczby stacji ładowania aut elektrycznych zapowiadała już prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz. Od tego czasu w tej sprawie niewiele się wydarzyło. Nawet na budowanych przez miasto parkingach P&R ciężko znaleźć ładowarki – skomentował Maciej Binkowski, radny PiS.
Berlin ma 6 razy więcej ładowarek
Zwrócił uwagę, że stołeczni właściciele aut elektrycznych nie mają łatwego życia. – Często ładują swoje samochody ciągnąc przedłużacze z mieszkań, hal garażowych, narażając się na konflikty dotyczące rozliczeń za prąd ze wspólnotą mieszkaniową – wskazał.
Warszawa jest w ogonie europejskich stolic, jeżeli chodzi i liczbę stacji do ładowania. Np. w Londynie jest ok. 5 tys. stacji, Paryż na ich 2300, tylko na jednym parkingu znajdującym się w 8 dzielnicy jest ich ponad 500. Berlin rok temu osiągnął liczbę 1800 stacji ładowania aut, podobny stan jest również w Sztokholmie.
Miał być elektryczny raj
Budowa infrastruktury służącej do ładowania pojazdów elektrycznych była zapowiadana już kilka lat temu. Plany były olbrzymie i wg nich już teraz powinniśmy mieć w całym kraju około miliona ładowarek, w tym wiele z nich umiejscowionych w Warszawie. Niestety, w stolicy jak i w Polsce elektromobilność wciąż raczkuje będąc na początkowym etapie rozwoju.
Komentarze (0)