Do pożaru chemikaliów w miejscowości Jakubów na Dolnym Śląsku doszło we wtorek po południu. Paliły się beczki z lakierami i farbami zgromadzone na powierzchni 2 hektarów nielegalnego składowiska.
Według wstępnych szacunków płomienie objęły 1700 beczek. Pożar był niebezpieczny, bo pojemniki wybuchały pod wpływem temperatury. Z ogniem walczyło 30 zastępów strażaków, zabezpieczających przyległy do składowiska las i okoliczne wsie.
Wśród czterech osób zatrzymanych do wyjaśnienia jest Janusz G., biznesmen z miejscowości Nielubia. – Od 2016 roku w Jakubowie na dwóch działkach składował odpady niebezpieczne wbrew przepisom – powiedziała Radiu Wrocław Lidia Tkaczyszyn z legnickiej prokuratury.
Januszowi G. w ubiegłym roku nakazano usunąć beczki z dzierżawionej działki, ten jednak nie zastosował się do decyzji władz. Przedsiębiorca nie płacił też nałożonych kar finansowych. – Prawo jest tak skonstruowane, że ci pseudo przedsiębiorcy mogą sobie pozwolić na tego typu działania. Pomimo tego, że nie mają pozwolenia, a wręcz mają decyzję nakazującą usunięcie odpadów, to wykonalność tych decyzji jest zerowa – komentuje Paweł Piwko, wójt gminy Radwanice.
W godzinach popołudniowych w środę sytuacja na składowisku jest opanowana, dogaszanie pogorzeliska może jednak potrwać wiele godzin, a obserwacja tego miejsca będzie prowadzona przez kilka dni – mówi Daniel Mucha, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu.
Źródło: Radio Wrocław
Ekoz
Komentarz #13101 dodany 2018-07-28 14:34:07
To nie przypadek, bo tych przypadków za dużo na terenie RP. To działalność pseudobiznesu odpadowego a raczej mafii. Nich zapłacą za tak znaczne szkody środowiskowe w tym skażenie powietrza atmosferycznego. Czy stwierdzono skąd pochodzą te odpady?