Konferencja odbywa się w Karpaczu w dniach 14 – 16 marca 2023. Organizatorem jest wydawnictwo Abrys – wydawca m.in. Przeglądu Komunalnego i innych mediów branżowych dla szeroko rozumianej branży komunalnej i ochrony środowiska.
Zero Waste
Uczestnicy konferencji zauważali, że zmienić się musi technologia budowy, eksploatacji a co za tym idzie także rekultywacji składowisk.
– Dążymy przecież do gospodarki obiegu zamkniętego. Oczywiście do osiągnięcia ideału, czyli stanu „zero waste”, zero odpadów na składowiskach jeszcze nam bardzo daleko. Nic nie wskazuje na to, że stan ten osiągniemy w dającej się przewidzieć przyszłości. Ale pozytywnym zjawiskiem samego dążenia do „zero waste” jest to, że w strumieniu odpadów przekazywanych do składowania ubywa kolejnych frakcji – mówił Piotr Manczarski, ekspert Politechniki Warszawskiej, Przewodniczący Programowy Konferencji.
Spodziewanym ubytkiem będą na przykład odpady kuchenne. Rząd uruchomił program wsparcia budowy biogazowni, które zająć się mają przerobem tej właśnie frakcji na paliwo. Zachęty dotyczyć będą osobnej selektywnej zbiórki tej frakcji. Gdy zachęty okażą się skuteczne nie trafi ona na składowiska. Opłacalność wyłapywania gazu składowiskowego spadnie, co może postawić pod znakiem zapytania sensowność stosowania instalacji do ich wyłapywania.
– Jednego możemy być pewni. Składowiska nadal będą potrzebne, bo ideału „zero waste” długo jeszcze nie osiągniemy. Natomiast musimy być gotowi na zmiany w technologii i zarządzaniu składowiskami – konkludował Piotr Manczarski.
Trudniej
– Możliwe, że w kolejnych latach zapotrzebowanie na miejsce na składowiska będzie maleć. Ale jednego możemy być pewni, będzie trudniej o pozwolenie na takie składowiska – mówiła Anna Specht-Schampera, ekspert SDZLEGAL SCHINDHELM.
Przestrzegała, że już dziś kłopoty dotyczą nie tylko pozwoleń na nowe lokalizacje, ale i rozbudowę istniejących. Formuła pozwalająca traktować taką rozbudowę jako „nieistotną zmianę” nie jest łatwa do zastosowania. Przepisy w tej sprawie są niejasne i nieprecyzyjne – a przez to ocena urzędowa odpowiednich wniosków mało przewidywalna.
– Zwracam uwagę na jeszcze jeden coraz częściej raportowany problem. Chodzi o uciążliwości zapachowe. Zarówno w fazie starań o decyzje środowiskową, eksploatacji jak i po jej zakończeniu sprawa ta może stać się źródłem dodatkowych kłopotów utrudniających lub czasem wręcz uniemożliwiających normalną działalność. Bo tu także brak precyzyjnych uregulowań i mierników, do których można się odwołać w razie powstania sporu – mówi Anna Specht-Schampera.
Podkreśla, że to duże niebezpieczeństwo zarówno dla operatorów składowisk, jak i społeczności lokalnych. Z jednej strony brak precyzyjnych mierników i norm pozwala nieuczciwym operatorom na dopuszczania się nadużyć zaniedbań w obszarze projektowania czy eksploatacji. Z drugiej: brak norm może wykorzystać każda grupa pseudoaktywistów do atakowania nawet najporządniejszych i najbardziej dbałych o stosowanie odpowiednich technologii operatorów.
– A wiemy z praktyki, że do tego typu sporów dochodzi coraz częściej. Jedno co mogę doradzić to umiejętności koncyliacyjne i jak najlepszą współpracę operatorów i społeczności lokalnych.
Planowanie
– Tradycyjne podejście do zagadnień rekultywacji składowisk przewidywało, że jest ona wykonywana po zakończeniu eksploatacji obiektu. Takie podejście zwykle powodowało, że składowisko przez okres eksploatacji stanowiło trudną do zaakceptowania cuchnącą górę odpadów, układaną w przypadkowy i niezorganizowany sposób, i dopiero po zamknięciu obiektu rozpoczynały się działania, aby ten stan rzeczy uporządkować – mówił Andrzej Skalmowski, niezależny ekspert.
Podkreślał, że w tym przypadku zakres prac jest bardzo duży, wynikający zwykle ze źle uformowanych skarp oraz braku właściwej rekultywacyjnej okrywy gruntowej. – Realizacja tak dużego zakresu prac wymaga również dużych nakładów finansowych – przestrzegał.
Dodawał, że sposobem na uniknięcie zarówno zagrożeń, jak i wysokich kosztów jest ścisłe planowanie i monitorowanie eksploatacji składowiska. – Niezwykle istotne w procesie rekultywacji składowisk odpadów innych niż niebezpieczne i obojętne jest zapewnienie – poprzez odpowiednie zabiegi techniczne i agrotechniczne – takich warunków, aby procesy przemian biochemicznych zachodzące wewnątrz składowiska przebiegały w sposób możliwie jak najszybszy przy jak najmniejszej uciążliwości dla środowiska – mówił.
Niemal każdy przypadek działań rekultywacyjnych jest przypadkiem indywidualnym, stąd też nie istnieje jedna właściwa metoda rekultywacji. Metodę należy opracować dla każdego przypadku.
Komentarze (0)