Jak poinformowała rzeczniczka firmy Agnieszka Dąbrowska, przewoźnik dysponuje także koncepcją wymiany taboru w kierunku napędów elektrycznych. Sporządzona ona została dwa lata temu. Opiewa ona na ok. 135 mln zł. W tym przypadku część taboru będzie napędzana silnikami diesla.
– Z uwagi na ukształtowanie terenu miasta “elektryki” nie obsłużą wszystkich linii – wyjaśniła rzeczniczka. – Wieloletni plan wdrożenia rozwiązań wodorowych zawiera montaż rzeczowo-finansowy rozłożony na lata pod kątem zgodności z ustawą o elektromobilności i paliwach alternatywnych.
Jak zaznaczyła, przy wartości inwestycji szacowanej na 140 mln zł w ciągu 10 lat wymagana jest zgoda właściciela, czyli prezydenta Bielska-Białej.
– Plan został przekazany do akceptacji. Jego zatwierdzenie spowoduje konkretne skutki finansowe na kolejne lata dla miasta, które wypłaca naszej spółce rekompensatę. Decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła – dodała.
Dąbrowska zaznaczyła, że w gestii władz miasta leży przede wszystkim strategiczna decyzja, który z wariantów wybrać: wodorowy czy elektryczny. W obu przypadkach programy będą wieloletnie, a tabor wymieniany byłby sukcesywnie, w trzech turach. MZK będzie poszukiwał też zewnętrznych źródeł finansowania inwestycji.
Już rok temu prezes MZK Hubert Maślanka zapowiadał, że spółka przygotowuje się do realizacji ustawy o elektromobilności, która wymaga, by w 2028 r. 30 proc. floty stanowiły autobusy zeroemisyjne. Wskazywał wówczas, że powstała koncepcja zasilania bateryjnego. Zaznaczył jednak, że napęd wodorowy „wydaje się być bardziej obiecujący”.
Maślanka wskazywał, że w przypadku “wariantu wodorowego” w sferze zainteresowań przewoźnika leży nie tylko model oparty na zewnętrznych dostawach wodoru, ale również budowie instalacji jego produkcji w zajezdni.
Miejski Zakład Komunikacyjny w Bielsku-Białej jest spółką komunalną, która wykonuje zadania w zakresie lokalnego publicznego transportu zbiorowego. Jest największym przewoźnikiem w okolicy. Dysponuje flotą ponad 130 pojazdów.
Komentarze (0)