Według dziennika skala tąpnięcia w samorządowych dochodach z PIT w kwietniu jest bezprecedensowa. Spadek wynosi z reguły ponad 40 proc. w porównaniu z kwietniem 2019 r. W Warszawie, Lublinie i w Bydgoszczy dochody z tego tytułu zmalały o 41 proc., w Katowicach – o 42 proc., we Wrocławiu – niemal o 40 proc.
Jeszcze bardziej dramatyczne spadki samorządy zanotowały w przypadku CIT. Przykładowo Gdańsk w kwietniu ubiegłego roku otrzymał z tego tytułu ok. 47,3 mln zł, teraz – 5,4 mln zł. To spadek o 89 proc.
Ministerstwo Finansów tłumaczy, że kwietniowe załamanie dochodów z PIT miało kilka przyczyn, była to m.in. gorsza koniunktura w gospodarce, ale też przesunięcie terminów rozliczeń obu podatków na koniec maja. Ci, którzy muszą podatek dopłacić, robią to zwykle w ostatniej chwili, więc stanie się to miesiąc później niż rok temu – pisze gazeta.
– Przedstawiciele dużych miast, w których płace są wyższe od średniej, a więc i liczba osób z dopłatą podatków jest stosunkowo duża, mówiąc o załamaniu wpływów z PIT, muszą brać pod uwagę to przesunięcie – wskazał rzecznik MF Paweł Jurek.
Resort zwraca też uwagę, że choć w kwietniu wpływy z PIT mogły spaść, to rząd wyrównał ten ubytek samorządom większą subwencją ogólną. Do końca kwietnia wypłacił z niej o prawie 2,4 mld zł więcej niż rok wcześniej. Licząc subwencję plus wpływy z PIT, samorządy w tym roku dostały tyle, ile w poprzednim.
Gazeta zauważa, że rosnące wydatki na subwencje przy spadających wpływach z podatków oznaczają, że w kwietniu budżet centralny zatrzeszczał w szwach.
– Po kwietniu załamanie w dochodach budżetowych na pewno będzie i jesteśmy tego świadomi. Fiskalnie nie tylko ten rok będzie wyzwaniem, ale też kolejny. Poprawy sytuacji budżetowej możemy spodziewać się od 2022 r. – powiedział “DGP” wiceminister finansów Piotr Patkowski. (PAP)
Komentarze (0)