Potrzeba rozwoju elektromobilności w Polsce staje się coraz bardziej paląca. Według nowych projektów ustaw Ministerstwa Klimatu i Środowiska do 2030 roku liczba samochodów elektrycznych ma wzrosnąć ponad 13-krotnie. Osiągniecie tego celu będzie nie tylko wymagało znacznych nakładów finansowych na dopłaty do zakupu elektryków, ale przede wszystkim rozbudowy infrastruktury ładowania i sieci dystrybucyjnych. Finalizacja tego procesu może zająć sporo czasu. Już teraz domowe stacje ładowania mogą jednak pomagać w stabilizowaniu sieci.
Ponad połowa sieci napowietrznych i stacji elektroenergetycznych ma powyżej 40 lat. Brak modernizacji infrastruktury energetycznej przekłada się na słabe moce przesyłowe i blokuje rozwój zielonego transportu. Tymczasem według nowych przepisów w 2034 roku 90 proc. wszystkich nowych pojazdów ciężkich rejestrowanych w UE miałyby stanowić te bezemisyjne.
W marcu 2024 r. zarejestrowano w Polsce 1 700 samochodów w pełni elektrycznych (BEV). W porównaniu do lutego br. to więcej o 300 sztuk. Jednak już w ujęciu rok do roku, liczba rejestracji tego typu pojazdów spadła o 10,9 proc. - wynika z raportu firmy Rankomat.pl powołującej się na najnowsze dane Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA).
Branża motoryzacji stoi przed ogromnym wyzwaniem związanym z dekarbonizacją. Oznacza to, że w najbliższych latach przejdzie dynamiczną transformację, która sprawi, że masowo zostaną wdrożone nowe technologie wspierające ten proces.
Choć art. 35 Ustawy z 11 stycznia 2018 r. o elektromobilności i paliwach alternatywnych wchodzi w życie dopiero 1 stycznia 2025 r. (zapewnienie przez JST 30% elektryków we flocie pojazdów), a art. 36 – 1 stycznia 2028 r. (30% w przypadku autobusów), podmioty zobowiązane muszą już teraz przygotować się do zapewnienia co najmniej 30-procentowego udziału tego typu autobusów we flocie obsługującej ich obszar. Ustawa o elektromobilności spotyka się z krytyką ze strony ekspertów, którzy wskazują na brak przygotowania Polski do jej szybkiego wdrożenia.