Wdrożenie ITS zakładało przebudowę 61 kieleckich skrzyżowań oraz montaż oprogramowania do zarządzania ruchem i autonomicznego sterowania sygnalizacją świetlną. Głównym celem wdrożenia systemu była poprawa funkcjonowania komunikacji zbiorowej, tak aby autobusy mogły płynnie przejeżdżać przez skrzyżowania. Prace miały zakończyć się pierwotnie w sierpniu 2022 roku.
Agata Wojda poinformowała, że 20 września minął kolejny termin, do którego hiszpański wykonawca inwestycji, firma Alumbrados Viarios, miał zakończyć prace nad projektem. Tak się jednak nie stało, a wykonawca poprosił o kolejne przesunięcie terminu do 30 października.
Rozwiązanie umowy
– Nasza cierpliwość się skończyła. Przedłużanie tej inwestycyjnej agonii nie ma najmniejszego sensu. Zdecydowaliśmy się więc rozwiązać umowę – poinformowała Wojda.
Dodała, że z planowanych 61 skrzyżowań wykonawca zakończył prace na 50. Ratusz zakłada, że prace na pozostałych skrzyżowaniach zostaną zrealizowane w przyszłości w ramach innych projektów.
Wojda zwróciła uwagę, że kluczowym elementem inwestycji było przygotowanie systemu, który obsługiwałby zainstalowane w mieście kamery i czujniki, oraz uruchomienie centrum zarządzania ruchem. – To zadanie zostało wykonane – dodała.
ITS jeszcze w tym roku
Uruchomienie systemu ma nastąpić do końca roku. – System jest już przygotowany, centrum zarządzania ruchem jest gotowe. Czekamy, aby pracownicy zaczęli pracę z systemem. Pełną funkcjonalność ITS osiągnie do końca roku – zaznaczyła.
Wojda podkreśliła, że mimo iż projekt nie został zrealizowany w całości, miasto nie utraci unijnego dofinansowania, które zostało przyznane przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości. Wskazała także, że miasto będzie mogło wdrażać optymalizacje systemu, korzystając z funduszy europejskich przeznaczonych dla Polski Wschodniej.
Budowa ITS miała kosztować ponad 31 mln zł, z czego 85 proc. miało stanowić dofinansowanie. Z szacunków ratusza wynika, że wykonawca zrealizował prace warte niespełna 20 mln zł. Miasto naliczyło wykonawcy ponad 2 mln zł kary za niedotrzymanie terminu realizacji inwestycji.
Finał w sądzie
– Kwoty, których będziemy domagać się od wykonawcy na drodze sądowej, mogą przekroczyć 10 mln zł. Dotyczy to nie tylko opóźnienia wdrożenia systemu, ale również utraconych środków, które mogły być przeznaczone na inne inwestycje infrastrukturalne, których nie mogliśmy zrealizować z powodu opieszałości wykonawcy – podsumowała Wojda.
Komentarze (0)