“Nie ma zieleni bez wody – przy takim podejściu można mnożyć potencjał, nieoczywistych wcześniej miejsc do magazynowania deszczówki: zagłębień terenowych, zielonych nieużytków czy pasów drogowych” – twierdzą organizatorzy konferencji “Zielona Retencja”, zachęcając do debaty na temat możliwości rozwoju błękitno-zielonej infrastruktury w miastach.
Gdańsk wytacza kierunki dla zielonej retencji
Konferencja rozpoczęła się 19 czerwca, a podczas jej otwarcia zabrał głos Ryszard Gajewski, prezes Gdańskich Wód, inicjator spotkania. Zaznaczył, że dwa lata temu, gdy zastanawiano się nad organizacją pierwszej edycji konferencji, brano pod uwagę możliwość niewielkiego zainteresowania tematem, gdyż wydawał się dość niszowy. Z każdym rokiem zyskiwał jednak coraz większe zainteresowanie, a przy tegorocznej edycji wręcz zaistniała konieczność zamknięcia zapisów. Udział zadeklarowało 250 osób z całej Polski. Ideą “Zielonej Retencji” jest stworzenie społeczności wokół tematu. – By powstała masa krytyczna miast które będą wprowadzały zmiany i będą mogły wpływać na zmiany prawa – wskazał Gajewski.
– W Gdańsku co roku projektuje się ok. 70 tys. m3 retencji opartej na naturze, szacujemy że obiekty zieleni retencyjnej pracują dziś w przynajmniej 150 lokalizacjach na terenach miejskich i prywatnych – wprowadził w temat spotkania Piotr Grzelak, wiceprezydent Gdańska ds. zrównoważonego rozwoju i inwestycji. Według szacunków zielona retencja jest znacznie tańsza od tej “tradycyjnej”. – To trzeba pokazać – zielona retencja wymaga często znalezienia odpowiednich terenów, ale koszt finansowy jest 5-10 x mniejszy dla tej samej pojemności w odniesieniu do “tradycyjnej” retencji” – podkreślił Grzelak. Prelegent wskazał że istnieje duża potrzeba partnerskiej współpracy Gdańskich Wód z inwestorem prywatnym, co pokazał 2019 r. gdy miasto stało na początku drogi ku wypracowaniu systemowych rozwiązań. – Cały czas potrzebujemy większego zaangażowania po naszej stronie, by skutecznie wspierać i weryfikować rozwiązania wprowadzane przez inwestorów – zwrócił uwagę uczestników. A to wszystko w odniesieniu do wprowadzonych wówczas nowych wymogów dla inwestorów, wedle których każdy inwestor musi zatrzymać u siebie wodę opadową do 30 mm – dopiero nadmiar wody opadowej przyjmowany jest do systemu miejskiego. To był początek retencji rozproszonej opartej o zieleń miejską.
Od ogółu do szczegółu
Zwieńczeniem obrad pierwszego dnia konferencji była debata “Forum Wody i Zieleni”. Udział w niej wzięli: Piotr Grzelak, Joanna Kopczyńska – PGW Wody Polskie, Magdalena Młochowska – Urząd m.st. Warszawy, Andrzej Schleser – Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych. Wśród podjętych tematów była m.in. kwestia adaptacji miast do zmian klimatu, sięganie po rozwiązania oparte na naturze (NBS), zarządzanie wodami na terenach leśno-miejskich, dbałość o oczyszczanie wód opadowych czy potrzeba dofinansowania inwestycji w błękitno-zieloną infrastrukturę.
– Zmieniamy kierunek w jakim podążamy, będziemy realizować więcej projektów opartych na naturze, są tańsze w realizacji, spełniają swoje cele i dają dodatkowe korzyści – powiedziała Joanna Kopczyńska, prezes Wód Polskich. – Otwieramy się na samorządy, skupiamy się na dużych zadaniach. Celów jest bardzo dużo. Projekty zielonej retencji wpisują się w te cele, może w innej skali, ale więcej mikroprojektów ma wpływ na całościowe gospodarowanie wodami – podkreśliła Kopczyńska. Dodała także że wszystkie projekty które dotyczą wód opadowych dążą do osiągnięcia jak najlepszego stanu wód. W jej opinii istotne jest dzielenie się wiedzą w zakresie dobrych praktyk, dlatego na stronie Wód Polskich publikowane są godne uwagi i naśladownictwa projekty. – Liderami są duże miasta, teraz chodzi o to by liderzy pociągnęli mniejsze ośrodki i zmienili myślenie w rejonie – dodała.
Z kolei Andrzej Schleser zaznaczał, że granica miast i lasów to 250 km. – Traktujemy obszar jako jeden system, jeden z trybików. Nie da się oddzielić że woda która płynie przez las jest Lasów Państwowych a później jest samorządu. Zaczynamy rozmawiać o kompleksowym zarządzaniu, przygotowujemy dwa projekty retencyjne. Jeden dotyczy retencji nizinnej, drugi retencji górskiej. To są projekty które wpisują się w to, co robi samorząd. Nasze zadanie jest takie byśmy te działania skoordynowali – wskazał przedstawiciel Lasów Państwowych.
Na potrzebę wsparcia finansowego projektów uwzględniających zieloną retencję wskazywała m.in. Magdalena Młochowska. – Są potrzebne projekty, które szybko nam się nie zwrócą, zieleń trudniej przeliczyć na pieniądze – skonstatowała. Wskazała także przykłady inwestycji renaturyzacji zbiorników w Warszawie. Przykładowo Pole Mokotowskie miało duży, betonowy zbiornik ze spuszczaną na zimą wodę. Dzięki inicjatywie odbetonowano zbiornik, woda funkcjonuje tu przez cały rok, w wyniku czego to miejsce odżyło, wprowadzono rośliny które oczyszczają wodę, pojawiła się też fauna. Z punktu widzenia zarządcy istotne jest więc przywracanie siedlisk, odbetonowywanie przestrzeni i bazowanie na NBS. Młochowska wskazała również, że działania podejmowane przez włodarzy są w następstwie naśladowane przez mieszkańców. Tak było chociażby w odniesieniu do wprowadzania rabat hybrydowych, za jakiś czas może być to tworzenie ogrodów deszczowych.
Pierwszego dnia konferencji goście mieli możliwość wziąć udział w wizytach lokalnych i na własne oczy zobaczyć zrealizowane ogrody deszczowe.
Zieleń i woda w idealnej parze
Drugi dzień obrad obfitował w wiele wrażeń. Uczestnicy konferencji mogli wziąć udział w sesji plenarnej, dwóch debatach oraz wizytach w terenie.
Podczas sesji plenarnej Ryszard Gajewski omówił pokrótce gdańskie działania w zakresie wspierania zielonej retencji. To nie tylko edukacja lokalna i na obszarze metropolitalnym, to także obserwacja zagrożeń dla jakości wód powierzchniowych a więc i konieczność podejmowania działań interwencyjnych (np. w odpowiedzi na zakwit glonów czy przyduchę).
Na ten moment skonkretyzowano koncepcję ogrodu deszczowego 2.0. – To nie tylko retencja, ale i poprawa jakości – podkreślił Gajewski. Gdańskie Wody współpracują z Politechniką Gdańską – w ramach projektu Nice stworzono ogród deszczowy, gdzie bada się możliwości poprawy jakości wód. Jaki jest plan na przyszłość? Ogród deszczowy 3.0. – Idea jest taka by dołożyć jeszcze jeden element, tak by projektować obiekty by te jak najwięcej zatrzymywały CO2. – zdradził Gajewski. – Mokradła są najbardziej efektywne w zatrzymywaniu CO2 bardziej niż lasy, to kierunek którym warto się zainteresować – podkreślił.
Wśród innych działań, Gdańskie Wody rozwijają projekt wysp pływających, którego celem jest poprawa jakości wód poprzez systemy korzeniowe roślin, co było testowane na kanale przy siedzibie spółki. Oprócz tego testowane są nasadzenia mikrolasów deszczowych. Pierwsze takie realizacje już funkcjonują w przestrzeni Gdańska.
Na zaproszenie organizatorów odpowiedział Piotr Czarnocki z Ministerstwa Klimatu i Środowiska, który wskazał możliwości finansowego wsparcia zielonej retencji. Mowa o dwóch funduszach:
- FENX.01.02 adaptacja terenów zurbanizowanych do zmian klimatu; wysokość alokacji UE 560 mln euro, wskaźnik dofinansowania 77%.
- FENX.02.04 adaptacja do zmian klimatu, monitoring środowiska, zapobieganie klęskom i katastrofom; 141 mln euro, wskaźnik dofinansowania 79,71%.
Planowane kolejne nabory: rozpoczęcie IV kwartał 2024 r.
Panel zielony i niebieski
Drugiego dnia odbyły się dwa panele: niebieski i zielony. Do pierwszego z nich: “Dlaczego warto chronić mokradła w miastach?” zaproszono Annę Fikus-Wójcik – Biuro Rozwoju Gdańska, Pawła Jaworskiego – Ministerstwo Klimatu i Środowiska oraz Romana Koniecznego. Moderatorka – Ilona Biedroń – Fundacja Zdrowa Rzeka, IMGW-PIB pytała gości o bariery jakie napotyka się w działaniach mających na celu ochronę mokradeł, ale także o postrzeganie terenów podmokłych przez mieszkańców czy jakie funkcje pełnią mokradła.
– Z poziomu unijnego i rządowego jest jasne ze potrzebujemy ochrony [tych terenów przyp. red.]. Kolejne zmiany prawne pokazują że to jest priorytetem. Możemy mieć coraz lepsze argumenty że NBS są tańsze. Potrzebujemy ram prawnych i finansowych na te działania. Mam nadzieję że kolejna perspektywa funduszy unijnych to uwzględni – wskazał Jaworski. Z kolei Fikus-Wójcik wskazała, że ochrona mokradeł to jeden z kluczowych elementów rozwoju miasta. – Ale to wielowątkowy aspekt, ochrona dolin potoków i rzek, w tym terenów podmokłych, została zauważona w 2019 r., wskazanie do ochrony ekologicznych korytarzy miasta. Byt stal się formalny, podjęty w strategii miasta – zauważyła przedstawicielka Biura Rozwoju Gdańska.
Roman Konieczny zwrócił uwagę na fakt, że mamy kłopot ze świadomością i wiedzą, w jego opinii istotny jest monitoring kto i co robi w zakresie błękitno-zielonej infrastruktury. Wszystko wskazuje na to, że niebawem wejdzie prawo miejskich planów adaptacji powyżej 20 tys. mieszkańców. – Te miasta mają małą wiedzę, słabe doświadczenie, poczynając od inwentaryzacji, poprzez uszczelnianie powierzchni miejskich – podkreślił Konieczny. W jego opinii nie zdajemy sobie sprawy ze skali zabetonowywania przestrzeni – z jednej strony podejmowane są działania BZI, a z drugiej sięgamy po powierzchnie, które już takie usługi świadczą, a my zawłaszczamy je i uszczelniamy.
Panel zielony: “Ochrona drzew jako istotnego elementu systemu retencyjnego” poprowadziła Barbara Tusk – Gdański Zarząd Dróg i Zieleni. Udział w nim wzięli: Monika Domanowska – Zarząd Dróg Miejskich Warszawa, arch. kraj. Dominika Krop-Andrzejczuk – Pracownia Architektury Krajobrazu IKROPKA, Stowarzyszenie Architektury Krajobrazu, Polskie Towarzystwo Dendrologiczne, Federacja Arborystów Polskich, Łukasz Pawlik – Zarząd Zieleni Miejskiej w Krakowie. Dyskusja toczyła się wokół właściwej ochrony drzew, umiejętnego projektowania ogrodów deszczowych bez szkody dla okolicznego drzewostanu a także docenieniu roli drzew jako “narzędzi retencyjnych”.
Dyrektor Pawlik zaznaczył, że Kraków dopiero zaczyna realizować ogrody deszczowe. –Rocznie sadzimy ok. 3 tys. nowych drzew w wolnych przestrzeniach. Widzę że w wielu tych miejscach lepiej byłoby wprowadzić ogrody deszczowe, retencję, odciążyć sieć kanałową. Mapujemy cały Kraków by oszacować naturalny potencjał retencji wód. W tych miejscach nie sadzimy dopóki nie zrobimy tego kompleksowo, a więc tworzymy nowe siedlisko i wprowadzamy gatunki które przetrwają okresowe zalania. Mapujemy obszary problemowe, gdzie odciążyć system kanałowy – przyznał Pawlik.
Z kolei arch. kraj. Dominika Krop-Andrzejczuk zwróciła uwagę na fakt, że zdarzają się inwestycje w zieloną retencję, które szkodzą drzewom. – Widziałam ogród typowo żwirowy, gdzie warstwy wg projektu sięgały 50 cm; były dość blisko drzewa, zabierana mu była woda, zamiast pomagać – przeszkadzała – wskazała Krop-Andrzejczuk. Jednocześnie architekt krajobrazu jest często obecna na terenach budowy, gdzie niejednokrotnie z różnych względów czy to kolizji z inwestycją czy złego stanu drzew, dochodzi do wycinek. – Polecam zobaczyć co dzieje się z terenem gdzie ich zabraknie. Mamy do czynienia z zastoinami wodnymi. Drzewo jako pompa odpompowuje wodę. Projekt często nie przewiduje zastąpienia funkcji drzewa, dochodzi do podtopień, zalewania ścieżek, wymywania nawierzchni mineralnych – zaznaczyła Krop-Andrzejczuk.
Po jakie rozwiązania sięga Warszawa? – Licznych projektów [retencyjnych przyp. red.] nie mamy, ale szykujemy się do projektu przebudowy parkingowych miejsc w kwartale Złota/Zgoda. Tam zastosowaliśmy system połączony, woda będzie wpływała krawężnikami szczerbatymi i wpadała do zagłębi niecek ulokowanych pod powierzchnią , by łączyć się z krzewiastymi czy kwiecistymi rabatami – wspomniała. A więc zdecydowano się na wykorzystanie podwieszanych chodników, które poprowadzą wodę opadową na teren zieleni.
Na ostatni dzień konferencji “Zielona Retencja”, a więc na piątek, w programie uwzględniono m.in. Hyde Park retencyjny a także debatę: “Rola Wodociągów we wdrażaniu zielonej retencji”. Zwieńczeniem trzydniowych obrad i warsztatów jest panel: “Adaptacja do zmian klimatu – Odpowiedzialność biznesu”.
Patronat medialny nad wydarzeniem objęły miesięczniki “Wodociągi Kanalizacja” oraz “Zieleń Miejska”.
Komentarze (0)