Opłata deszczowa została wprowadzona przez przepisy ustawy Prawo wodne, ale od 2018 r. stan prawny zmienił się w dość istotny sposób. Zgodnie z art. 261 ust. 1 ustawy opłatę za usługi wodne uiszcza się również za zmniejszenie naturalnej retencji terenowej na skutek wykonywania na nieruchomości o powierzchni powyżej 3500 m² robót lub obiektów budowlanych trwale związanych z gruntem, mających wpływ na zmniejszenie tej retencji przez wyłączenie więcej niż 70% powierzchni nieruchomości z powierzchni biologicznie czynnej na obszarach nieujętych w systemy kanalizacji otwartej lub zamkniętej.
Opłata deszczowa zachętą?
Jak łatwo wywnioskować, opłata deszczowa dotyczy właścicieli nieruchomości, których zbyt duża powierzchnia jest zabetonowana, przez co uniemożliwiona jest retencja wody. To sytuacja kiedy grunt nie wchłania odpowiedniej ilości wody deszczowej, czy wód roztopowych. Ma to związek przede wszystkim z dużymi terenami komercyjnymi i handlowymi, których nawierzchnia nie przepuszcza wody, jest wykończona kostką, asfaltem itp. Nawierzchnie tego typu obniżają poziom wód gruntowych, potęgując problem suszy. Obligatoryjna opłata deszczowa ma zatem być zachętą dla właścicieli nieruchomości do budowania systemów retencyjnych i rezygnacji z betonozy.
Gdzie trafiają pieniądze
Pieniądze z tytułu opłaty deszczowej wpływają głównie do budżetu Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, które powinno je przeznaczać na walkę ze skutkami suszy. 10% podatku od deszczu trafia do urzędów gmin, które są zobowiązane do jego naliczania i pobierania. Niestety znaczna część właścicieli firm nie zdaje sobie sprawy z konieczności jego opłacania, a same gminy również nie zawsze o tym wiedzą.
Niewiedza i niejasne procedury
Niestety niewiedza, zarówno przedsiębiorców, jak i czasami samorządów, wynika z braków kadrowych i niejasnych procedur określających w jaki sposób podstawa podatku powinna być określona. Zgodnie z ordynacją podatkową, w przyszłym roku zobowiązania z tytułu opłaty deszczowej będą ściągane za okres ostatnich pięciu lat. Należy więc przypuszczać – z dużą dozą pewności – że już niedługo właściwe organy zaczną się upominać o podatek, i to wraz z należnymi odsetkami.
Ile trzeba zapłacić?
Opłata deszczowa to podatek, który ciąży na właścicielach nieruchomości o powierzchni przekraczającej 3500 m², ale tylko w przypadku, gdy ta jest zabudowana w co najmniej 70% oraz niepodłączona do kanalizacji. Roczne stawki zależą od tego, czy nieruchomość wyposażona jest w urządzenia do retencjonowania wody, i wynoszą maksymalnie od 10 gr do 1 zł za m2. Prace nad nowelizacją przepisów zmieniających opłatę od deszczu trwają od dwóch lat. Nowelizacja miała trafić pod głosowanie w Sejmie RP w tym roku, ale rząd na razie wycofał się z tej inicjatywy.
Widmo przyszłości
Prędzej czy później, sprawa jednak na pewno wróci, podatek zapewne nie tylko zauważalnie wzrośnie, ale obejmie znacznie więcej przedsiębiorstw, a kto wie czy nie również gospodarstwa domowe. Rząd szacuje, że będzie to nawet 20-krotnie większa liczba podatników niż obecnie. Jak będzie ostatecznie nie wiadomo, ale początkowe plany zakładały, że podatkiem będą obciążeni wszyscy właściciele nieruchomości, których powierzchnia jest większa niż 600 m² o zabudowie co najmniej 50% powierzchni gruntu.
Można nie płacić
Podatku deszczowego można uniknąć, albo przynajmniej znacznie obniżyć jego wysokość. Trzeba zamontować urządzenia do retencjonowania wody, np. zbiorniki na deszczówkę. Podczas planowania inwestycji niezwykle ważne jest odpowiednie projektowanie budynków oraz terenów wokół nich. Projektując przestrzeń – budynki, drogi, parkingi, chodniki – warto stawiać na materiały przepuszczające wodę.
źródło: muratorplus.pl
Komentarze (0)