Drogowa Trasa Średnicowa to – obok autostrady A4 – najważniejsza inwestycja w miastach aglomeracji katowickiej przełomu drugiego i trzeciego tysiąclecia. Od jej powodzenia zależy w ogromnym stopniu jak potoczą się dalsze dzieje blisko trzech milionów mieszkańców województwa śląskiego. W tym stwierdzeniu nie ma wielkiej przesady, bowiem błyskawiczny rozwój motoryzacji najbardziej obnażył wszystkie słabości polskich inwestycji komunalnych sprzed 1990 r. – a w tej liczbie inwestycji drogowych w szczególności. Widmo katastrofy komunikacyjnej stało się zatem realnym zagrożeniem dla wielu skupisk ludzkich. A to dla mieszkańców może oznaczać tylko jedno: załamanie, bądź odpływ wartościowych podmiotów gospodarczych, gwałtowną degradację środowiska naturalnego oraz problemy zdrowotne. Zatem “bitwa o drogi” jest wyzwaniem chwili. Ci, którzy nie znajdą odpowiednich rozwiązań dziś już – praktycznie – są na straconych pozycjach.
To dlatego w Katowicach inwestycje komunikacyjne otrzymały absolutny priorytet. Tylko ostatnimi laty powstało, bądź kompletnie zmodernizowano, 135 z 500 kilometrowej sieci dróg w obrębie miasta. Inwestycje te są zsynchronizowane (a częściowo pokrywają się) z budową tak zwanej średnicówki, której kolejny etap został ukończony we wrześniu. I choć – jak widać – dynamika tych przedsięwzięć jest ogromna i mimo że zrobiono już bardzo wiele, to wciąż jeszcze straszy mieszkańców widmo paraliżu komunikacyjnego miasta i całej aglomeracji katowickiej. Trzeba zatem się bardzo śpieszyć i nie zmniejszać ani na moment tempa prac, by w perspektywie kilku najbliższych lat uzyskać oczekiwany, w pełni satysfakcjonujący postęp w owej newralgicznej kwestii.
Powstaje przy tym pytanie: czy dobrze się stało, że inwestycje drogowe stają się zmartwieniem władz lokalnych, znikając powoli z oczu administracji rządowej? Takie są przecież konsekwencje “oddania władzy na dół” i przekazania obowiązków państwa samorządom wszystkich szczebli. Odpowiedź na tak postawioną kwestię nie jest wbrew pozorom oczywista. Przede wszystkim dlatego, że owo historyczne przekazanie władzy, czyli w rzeczywistości zadań i odpowiedzialności, nie pociągnęło za sobą poważnych zmian w strukturze finansowania państwa. Gminy wzięły na swe barki nowe obowiązki, które w praktyce muszą realizować za takie same pieniądze, jak to miało miejsce przed kilku laty. I tu dochodzimy do sedna sprawy: problem komunikacji stał się problemem społeczności lokalnych, a administracja rządowa skwapliwie z tego faktu korzysta. W efekcie coraz ciszej mówi się o projekcie polskich autostrad, a równocześnie coraz trudniej realizować inwestycje lokale, nawet tak ważne (choćby dlatego, że dotyczące bezpośrednio prawie dziesięciu procent Polaków), jak wspomniana “średnicówka”.
Aktualnie środowiska samorządowe podzieliła dyskusja na temat zawetowania przez Prezydenta RP nowej ustawy o finansowaniu samorządów. Z jednej strony trzeba rozumieć intencję tej decyzji, wynikającą z sytuacji budżetowej państwa, ale z drugiej to veto może również zostać odebrane, jako kolejny czynnik oddalający nadzieję na faktyczną decentralizację kraju. To jeszcze jedna przesłanka, wyjaśniająca skąd się biorą obawy o przyszłość modernizacji całego polskiego systemu komunikacyjnego.
Na co zatem można liczyć? Z pewnością na własne umiejętności gospodarowania i na zdrowy rozsądek elit politycznych. Parlamentarzyści – i to bez względu na reprezentowane ugrupowania – nie raz udowodnili, że rozumieją wagę inwestycji drogowych. Samorządowcy nie mogą zatem wpadać w panikę i muszą nadal konsekwentnie realizować swoje projekty, mimo że obecne rozwiązania systemowe nie są już w stanie zagwarantować im jakiegokolwiek komfortu pracy. Takie jest wyzwanie naszych czasów i wygląda na to, że sytuacja ta potrwa jeszcze przez wiele lat. Z tym, że my tego czasu praktycznie nie mamy. Jeśli w najbliższych latach nie udrożnimy naszych miast i wsi, to wkrótce będzie już na to za późno. Dlatego tak bardzo cieszę się, z każdego kolejnego odcinka zrealizowanej inwestycji drogowej. Wszystkim prezydentom, burmistrzom i wójtom w Polsce życzę, żeby mieli wiele, podobnych powodów do satysfakcji.

Piotr Uszok, prezydent Katowic, prezes Związku Miast Polskich